Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R 7


Mineło kilka dni od zebranie Wizengamotu i poznania Blaise'aprzez Oriona.

Orion właśnie jadł śniadanie w towarzystwie Syriusza i ojca, gdy do jadalni wszedł Stworek, niosąc list na srebrnej tacy.

-List do Panicza Oriona-Powiedział Stworek i podał list Orionowi.

Chłopak szybko przeleciał treść wzrokiem i następnie schował pergamin do kieszeni, zwracając się do ojca.

-Ojcze, czy miałbyś coś przeciwko, aby udał się z Blaisem i Draco na Pokątną?

Regulus dopił kawę, odłożył filiżankę i po chwili zgodził się na wyjście syna z kolegami, nie widząc żadnych przeciwwskazań.

-Pamiętaj, aby kupić wszystko co potrzebujesz do szkoły, a czego jeszcze nie masz-Przypomniał mu jeszcze Regulus, nim chłopak zniknął w kominku.

Ledwo pojawił się w Dziurawym Kotle, a już zauważył swojego kuzyna i Blaise'a, siedzących przy stoliku.

Draco z czegoś się śmiał, a Blaise był cały czerwony ze złości.

-Co cię tak rozbawiło?-Zapytał zaciekawiony Orion, stając zza Draco, na co ten mruknął że nieważne.

Blaise po chwili ciszy podniósł się i ku zdziwieniu Oriona, pocałował go w policzek.

-Witaj, Orionie-Wyszeptał Blaise do ucha zdziwionego Blacka.

Nim syn Regulusa zdążył powiedzieć cokolwiek, Malfoy pociągnął jego i Zabiniego w stronę Pokątnej.

Draco szedł przed nimi, co trochę irytowało Oriona. Wyglądali jak pan i jego słudzy!

Orion w końcu złapał Blaise'a za rękaw i pozwolił, aby Draco szedł dalej.

-On tak zawsze?-Zapytał, wskazując głową na oddalającego się Malfoy'a.

-Taki jego urok-Odpowiedział Blaise.

Malfoy dopiero wtedy zauważył że idzie sam. Niezbyt zadowolony zawrócił i już po chwili stał przy chłopakach.

-Draco-Zaczął Orion, zwracając na siebie uwagę chłopaka-Albo idziesz równo z nami, albo sam. Nie będę udawał twojego giermka.

-Ja też nie będę kolejnym Goylem-Warknął zły Blaise.

-O co wam chodzi?-Zapytał zdziwiony blondyn, nie widząc swojej winy.

Blaise zaczął się spierać z chłopakiem, podczas gdy Orion zauważył na drugim końcu ulicy gromadkę rudych czarodziejów i pewną szatynkę, którzy zmierzali w ich stronę. 

Chłopak nie wiedział jak postąpić. Ma zachowywać się, jakby nic się nie stało? Ma udawać że ich nie zna?

Pozwolił aby przeszli obok, lecz czuł na sobie ich wściekły wzrok. Zapewne jako syn Regulusa nie budził w nich sympatii.

-Przepraszam-Mruknął Malfoy, czym znów zwrócił na siebie uwagę Blacka.

W końcu jak często Malfoy'owie przepraszają?

Po tym słowie zapadła krępująca cisza, którą przerwał Zabini.

-Idziemy do Esów i Floresów?-Zaproponował, na co obaj momentalnie się zgodzili.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro