3
*Nina*
- A jak ja zginęłam? - spytałam nagle
Wszyscy na mnie spojrzeli, a starszy Remi posmutniał.
- Tak naprawdę nikt tego nie wie - przyznał, na co ja szeroko otworzyłam oczy
- Jak to? - ledwo wydusiłam
- No jest pewna hipoteza... Ministerstwo uważa, że Black zabił cie bo chciałaś mu przeszkodzić w zabiciu Glizdogona - wyjaśnił niepewnie, a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam
- Co?! - krzyknęliśmy jednocześnie z Blackiem
- Przecież to niedorzeczność - dodałam
- Właśnie - przytakną i objął mnie ramieniem - Nie po to tyle się napracowałem - dodał, na co ja wywróciłam oczami
- Kretyn - szepnęłam
- Ale twój - odparł i pocałował mnie
- To se huncwota znalazłam - westchnęłam
- Najlepszego - odparł
- Pff... zawsze miałam do wyboru Lunia - odpowiedziałam i puściłam do niego oczko
- To co zamiana? - spytał
W tym momencie zostałam brutalnie podniesiona i przerzucona przez ramie.
- Nie - odpowiedział do niego - Mam nadzieję, że mój pokój jest wolny - dodał do Molly
- W tej chwili masz mnie puścić - rozkazałam, a on tylko się zaśmiał, jak wszyscy, zero jakiejkolwiek pomocy - Lily, pomóż mi
- Sorki, ale chyba pójdę sprawdzić co z Jamesem - odparła i wyszła
Moja ostatnia nadzieja właśnie opuściła pomieszczenie. Westchnęłam i przestałam szarpać.
- Moja ostatnia nadzieja opuściła pomieszczenie
- Nie do końca - odezwał się jeden z bliźniaków
- To co Fred przejmujemy? - spytał drugi
- Po moim trupie - odpowiedział Syriusz i już po chwili wybiegł z pomieszczenia w którym panował obecnie nie mały śmiech
*Lily*
Wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam siedzącego na schodach Pottera. Podeszłam do niego i usiadłam obok.
- Co się stało? - spytałam
- Słyszałaś przecież. Nie obroniłem was - wyrzucił to z siebie
- James to się jeszcze nie stało. Żyje, Harry też - zauważyłam
- Ale... - zaczął
- Naprawdę tak ci zależy? - spytałam, a on spojrzał na mnie
- Nawet bardziej - odpowiedział patrząc mi w oczy
- Dziękuje - szepnęłam i pocałowałam go w policzek
- Choć do środka. Nina została porwana - odparłam, a on spojrzał na mnie zaskoczony - Syriusz - wyjaśniłam
- Zrobili przedstawienie? - zapytał rozbawiony
- I to jakie - przytaknęłam
Oboje weszliśmy do środka, akurat, gdy Syriusz pobiegł na schody, a za nim dwójka rudowłosych chłopaków.
- Łapa ma nowych konkurentów - zaśmiał się Rogacz, a ja tylko się uśmiechnęłam
- Biedna Nina - westchnęłam
- Może też chcesz na barana? - zapytał z huncwockim uśmiechem, który tak mnie w nim denerwował tyle lat
- Nie - odpowiedziałam
- Na pewno? - spytał, a ja przytaknęłam
- Zrobisz coś takiego, a obiecuje że nigdy się z tobą nie umówię - odpowiedziałam na co on szeroko się uśmiechną
- A jak nie zrobię to zrobisz to? - spytał podnosząc brwi
- Zawsze zostaje nadzieja - odpowiedziałam
Już miał coś powiedzieć, gdy pojawił się dyrektor.
- Mam nadzieję, że spotkamy się na szóstym roku - pożegnał się i znikną za drzwiami
- Co ty na to? - spytał mnie
- Pytasz jakbyś nie znał odpowiedzi - odpowiedziałam i ruszyłam z powrotem do jadalni, gdzie został jeszcze Remus ze swoją starszą wersją, Harry i inni, a Potter ruszył za mną
Później zostały przydzielone nam pokoje. Syriusz z tytułu, że już poleciał do swojego z Niną dostali tamten. Ja miałam spać z Hermioną i Ginny, a James i Remus z Harrym i Ronem. Zasnęłam bardzo szybko. To był niesamowicie długi dzień.
***
Wiem wiem, krótkie, ale cóż poradzić? Nie ma co niepotrzebnie rozciągać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro