Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

*James*

W tym momencie zaczęły się tłumaczenia, jednak, żadne z nas nie wiedziało co tu robiliśmy.

- A co pan tu robi? - w końcu zapytałem 

 Wszyscy spojrzeli na mnie, a później na dyrektora, który wyglądał jeszcze starzej niż go zapamiętałem. 

- Który mamy rok? - spytał nagle Drops

 Było to pytanie banalne.

- 1976 - odpowiedziała Lily - Czemu pan pyta? 

- Ponieważ jest 1996 - odpowiedział całkowicie poważnie 

- Żartuje pan? - spytała niedowierzająca Nina

- Niestety nie moja droga - odpowiedział jakby nie mogąc uwierzyć w to co widzi

- Co się dzieje? - spytał znajomy głos

 Wszyscy spojrzeliśmy na Lunatyka, który wyglądał na równie zaskoczonego co my. Już po chwili obok dyrektora pojawiła się starsza wersja Remusa. Widząc nas zamarła, tak jak my widząc ją. 

- Nie wiem jak wy, ale mi tyle starczy - stwierdził Syriusz 

- Zgadzam się z tobą Łapciu - przytaknąłem 

- Chyba zaczęłam widzieć podwójnie - złapała się za głowę Nina 

- Wy nie żyjecie - odezwał się stary Remus, a my spojrzeliśmy na niego zdziwieni

- Słucham? Wydaje mi się, że jestem w stu procentach żywa - odezwała się Lily 

- Ta, a ja wiedziałbym, że umarłem - poparłem dziewczynę 

- Chyba chodzi mu,  to znaczy mnie, o nas z tych czasów - wyjaśnił lekko zagubiony 

- Remi to jest niedorzeczność - zwróciła się Nina

- Nie nazywaj mnie tak - odpowiedzieli oboje zdenerwowani

- Dobra mi więcej nie potrzeba - stwierdziła, jakby od wypowiedzenia tego zdania zależało, czy uwierzy, że to drugi Remus 

 Tak naprawdę nawet ja nie miałem teraz wątpliwości. Przede mną stał dorosły Lunio. Jednak nie to było najdziwniejsze. Nagle ze schodów zeszła grupka osób z kopią mnie na czele. Stałem jak wryty w ziemie. Mój sobowtór tak samo. 

- Ha! Wiedziałem, że się w końcu zejdą! - wykrzykną Syriusz - Gdzie moje pięć galeonów? - spytał Niny, a wszyscy spojrzeli na niego 

 Jego dziewczyna tylko westchnęła i podała pieniądze.

- Syriusz - powiedział mój sobowtór i pobiegł do Blacka

- Zaraz, a ja? - spytałem chcąc rozładować napiętą atmosferę

 Wszyscy spojrzeli na mnie.

- No to mój sobowtór - zauważyłem 

 W tym momencie napięta atmosfera opadła,

- Tak brawo, masz obecnie syna, który jest w twoim wieku - stwierdził Lunio

 Gdy mój sobowtór spojrzał na mnie wyglądał, jakby miał się rozpłakać. Już po chwili i mnie przytulił. Jak od Blacka był trochę niższy, tak my byliśmy tego samego wzrostu. Lily podeszła do nas jakby wciąż nie mogła uwierzyć. Miał jej piękne oczy.

- Dostał to co w was było najlepsze - uśmiechnęła się Nina, gdy i Evans została pochwycona w uścisku

Trwaliśmy tak długo. W trakcie gdy reszta rozmawiała z dyrektorem i starszym Lunatykiem. W końcu wszyscy zasiedliśmy przy stole. 

- No to jak nazwaliście swoje mam nadzieje jedyne dziecko? - spytała Nina 

- Ja zawsze chciałem nazwać dziecko swoim imieniem - odparł James

- Po moim trupie. Mi się podoba imię Harry - stwierdziła Lily

- Tak właśnie urodził się Harry James Potter - odparł starszy Lunatyk 

- Wciąż nie mogę w to uwierzyć - westchnęła Nina

- W co nie możesz wierzyć? - spytałem 

- No, że Lily się z tobą ożeniła. Niby wasze stosunki się ociepliły, ale... Nie sądziłam, że wybierze kogoś kogo nienawidziła 

- Powiedziała ta, która wyszła za Blacka - odezwała się ruda

 Na policzkach czarnowłosej pojawił się róż. A ja myślałem, że ta dziewczyna się nie rumieni. Wszyscy spojrzeli na nią.

- Lunio wyjmuj aparat, moja dziewczyna właśnie się zarumieniła - odezwał się Black, czym wywołał złość na twarzy Niny

- Skąd wiesz, że wyszłam? - spytała zakładając ręce

- Wzięliście ślub zaraz po skończeniu szkoły na drugim końcu świata - odpowiedział starszy Lupin

- A jaki ciężki był dojazd - odparł dyrektor rozsiadając się 

- Dlaczego mnie to nie dziwi? - spytał Remi

- Tak nadchodzi wojna wszyscy się ukrywają, a ci zabierają wszystkich na drugi koniec świata na ślub - odparłem 

- Gości pewnie nie było dużo - zauważyłam 

- No ja swojej rodziny na pewno nie zaprosiłem - stwierdził Łapa

- Ja też nie 

- Ach jacy zgodni - westchnęła teatralnie Lily

- Zamknij się - spojrzała na nią morderczym wzrokiem - Pani Rogacz - dodała z uśmieszkiem 

- Rodzina Rogaczów w komplecie - westchnął Syriusz

- A w temacie rodziny, to czemu nie ma tu małego Blacka? - spytałem 

- Pewnie dlatego, że Syriusz spędził dwanaście lat w Azkabanie - odpowiedział starszy Remus

- Co?! - krzyknęliśmy wszyscy 

- Syriusz! - krzyknęła Nina - Coś ty narobił?!

- Ja nic! To znaczy nie wiem - odparł 

- Został oskarżony o zdradę Potterów - wytłumaczył dyrektor

 Wszyscy spojrzeliśmy na niego z szeroko otwartymi oczami. 

- Przecież to absurd! - krzyknąłem 

- Właśnie, ja bym nigdy nie zdradził przyjaciół. Wolałbym umrzeć - stwierdził Łapa z założonymi rękami

- Oczywiście później okazało się, że był to Glizdogon - dopowiedział Lupin ze straszną niechęcią 

- Co? - spytały na raz dziewczyny 

- Pet nie zrobił by czegoś takiego - stwierdziła Nina 

 Mnie napadły wątpliwości. Może rzeczywiście to prawda. 

- Szybciej on niż Łapa - odparłem 

- Pff... nie ważne - odparła 

 Rozmawialiśmy jeszcze długo nim weszliśmy na temat śmierci.

- Czyli zginęliśmy tak wcześnie? - zapytała Lily - Tak nam przykro - wyznała i przytuliła naszego syna

 Ja nie mogłem się otrząsnąć. Nie ocaliłem ich. Powinienem był go powstrzymać, uratować moją rodzinę. 

- Wszystko gra? Rogacz? - spojrzała na mnie Nina

- Tak tylko... za dużo tego na jeden dzień - wyjaśniłem i wstałem 

- James... - zaczęła Lily

- Idę się przejść. Zaraz wracam - powiedziałem z uśmiechem i wyszedłem 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro