Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13.

Tydzień później ślizgon siedział w bibliotece razem z Percym, który tłumaczył mu podstawy warzenia eliksirów. Harry musiał spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać się sam sobie, że zawalił ten przedmiot i musi nauczyć się chodź podstaw. Na szczęście Weasley wiedział co i jak się robi, ucieszył się, że Potter poprosił o pomoc jego. Z chęcią przyjął prośbę i tak skończyli w bibliotece, w której przez kilka godzin wałkowali podstawy wiedzy o tym przedmiocie. Potter był wykończony, przyswoił za dużo informacji na raz. Jedyne, o czym marzył to sen. Gryfon musiał zauważyć zmęczenie partnera więc przerwał wykład i zaproponował, żeby skończyli. Harry z ulgą pokiwał głową i spakował swoje książki do plecaka, a późnej zniknął z pomieszczenia. Nie dane było mu zajść daleko i cieszyć się z wolnego czasu. Na schodach zaczepił go profesor Quirrell, posłał mu znaczące spojrzenie i pociągnął do pustej klasy.

- Mam zaklęcie, które zlikwiduje to Dumbeldore'a. - Wytłumaczył patrząc na chłopca dziwnie, jakby spodziewając się, że popatrzy na niego niewiedzącym wzrokiem i powie, że nie wie, o co mu chodzi.

- Gratuluje, tylko dlaczego nie masz kamienia? - Spytał ironicznie siadając na jednej z ławek.

- Pomyślałem w przeciwieństwie do ciebie, że wolałbyś, abym zrobił to w twojej obecności. - Sarknął Voldemort mrużąc oczy.

- Dlaczego? - Harry nie nadążał za tokiem rozumowania mężczyzny.

- Sam powiedziałeś, że razem mamy zdobyć kamień, po prostu chodź i miejmy to z głowy. - Mruknął czarodziej i pociągnął chłopca za sobą.

 Szli w ciszy, żaden z nich nie chciał zacząć rozmowy. Harry przez to, że był zirytowany, a Riddle dlatego, że nie chciał rozmawiać teraz, bo było by to ryzykowne. Po kilkunastu minutach dotarli na miejsce, zeszli przez klapę w podłodze i udali się do zwierciadła. Na szczęście nikt tu nie zaglądał i wszystkie pokoje pozostały otwarte i nie musieli tracić czasu na zagadki.

- Co teraz? - Zapytał ślizgon przyglądając się swojemu odbiciu.

- Odsuń się, a ja rzucę zaklęcie. - Potter posłusznie zszedł z drogi czarnoksiężnikowi, który zamaszyście machnął dłonią i wymruczał jakieś słowa po innym języku. Przez chwilę nic się nie działo, a potem złota energia zaczęła się ulatniać z ram przedmiotu.

- Już, zadziałało. - Wytłumaczył po chwili podchodząc do zwierciadła.

- Skąd wiesz? - Spytał mężczyzna, patrząc w lustro.

- Nie teraz, to nie jest na to czas. - Wytłumaczył Wybraniec i odwrócił się twarzą do czarnoksiężnika. - Bierz kamień i musimy się ulotnić.

Voldemort kiwnął głową, podszedł do lustra i położył na nim rękę. Szkło pękło pod dłonią i rozsypało się po podłodze wydając głośny dźwięk. Harry popatrzył dziwnym wzrokiem na dno ramy gdzie spoczywał kamień. Nie tak to pamiętał, w poprzednim życiu przedmiot po prostu pojawił się w jego kieszeni. Nic nie pękło i definitywnie kamień nie leżał sobie na spodzie ramy, za lustrem. Zmarszczył brwi w wyrazie zdezorientowania, ale po chwili stwierdził, że pomyśli o tym później.

- To było proste. - Odezwał się Marvolo cały czas obserwując dziecko przed nim. Chłopak miał minę jakby coś było nie tak, dlatego zaczął podejrzewać, że Harry coś ukrywa. Lepiej dmuchać na zimne, zanim coś się przydarzy i znowu utraci moc albo ciało.

- Tak, nawet za proste. - Odwrócił się i podszedł do wyjścia. - Idziesz, Czarny Panie?

- Och, jeśli będziesz mnie tak przedrzeźniał to pożałujesz. - Warknął Riddle podchodząc do ślizgona i posyłając mu wściekłe spojrzenie.

- Ale wtedy nie dowiesz się prawdy! - Zaprotestował monotonnym głosem Potter. - W wakacje wyśle ci gdzie masz się zjawić i kiedy. Dam ci miesiąc na uzyskanie nowego ciała i wtedy pogadamy.

Voldemort nie zdążył zareagować, a chłopca już nie było. Warknął na głos. Czy on właśnie podyktował mu warunki? Ten bezczelny bachor śmie... Będzie musiał sobie coś z nim wyjaśnić w wakacje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro