Rozdział 1.
Jednak miałam czas! Więc napisałam wcześniej rozdział :p
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie widział twarzy osoby, lecz było w niej coś niepokojącego. Harry cofnął się, ponieważ nieznajomy był bardzo blisko i chłopak poczuł się zagrożony. Postać miała na sobie czarną szatę z kapturem, który teraz znajdował się na głowie, ukrywając twarz nieznajomego.
- Kim jesteś? - Zapytał Gryfon lekko drżącym głosem. - Gdzie jesteśmy?
- Nie martw się panie... Nic ci się nie stanie, ja też nie zamierzam ci nic zrobić. - Odparła postać głębokim męskim głosem upewniając Harry'ego, że jego towarzysz jest płci męskiej.
- Nie jestem twoim panem! - Wykrzyknął podenerwowany chłopak.
Mężczyzna ściągnął kaptur z głowy i popatrzył na niego badawczym wzrokiem. Gryfon szybko zilustrował od góry do dołu swojego towarzysza. Jego długie prawdopodobnie do łopatek czarne włosy były zaplecione w ciasny warkocz, skóra mężczyzny była bardzo blada i nieskazitelna. Jego czarne oczy miały w sobie tajemniczy błysk, z przejęciem Harry zauważył, iż na odkrytym ciele rozmówcy nie ma ani jednej nierówności czy zmarszczek albo przebarwień. Cała jego postać była zbyt idealna jak na człowieka...
- Owszem jesteś, umarłeś jako posiadacz trzech insygniów. - Odparł neutralnym głosem mężczyzna.
- Zaraz...jesteś śmiercią? A-Ale przecież to tylko legenda. - Gryfon był przerażony i zagubiony, nie wiedząc co zrobić, zaczął się cofać. Daleko nie zaszedł, bo już po kilku krokach wpadł plecami na niewidzialną ścianę.
- Nie obawiaj się mnie panie. Tak, jestem śmiercią, a ty jesteś moim panem. Każda legenda ma w sobie ziarnko prawdy czyż nie? - Powiedziała spokojnie śmierć. - Żywi... przynajmniej tak mówią.
- Co teraz będzie? - Zapytał chłopak, który w jednej chwili poczuł się wykończony i miał ochotę gdzieś spocząć. - Jestem nie żywy, prawdopodobnie przez to, iż zabiłem Voldemorta, na dodatek jestem panem śmierci...
- Powiedz co chcesz, a ja to spełnię.
- Wszystko?
- Jestem śmiercią panie, wszystko. - Zaśmiała się śmierć.
- Czy mogę zacząć wszystko od nowa? - Zapytał cicho Harry.
- Chcesz zmienić wszystko? Myślałem raczej, że dobrze w życiu ci się powodziło. - Mruknął mężczyzna, podnosząc brew i przekrzywiając głowę w bok. - Owszem, możesz zacząć od nowa.
- Proszę cię o to...ale bądź tam ze mną. - Powiedział Gryfon, przygryzając wargę. - Chroń mnie.
- Jak sobie życzysz panie, tak się stanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro