Pierwszy pocałunek
Harry
Stałaś z zamkniętymi oczami,bojąc się tego co nadejdzie.Oszukiwałaś się przez ten cały czas powtarzając sobie,że może jednak Harry wtedy może naprawdę wyznał Ci uczucia,lecz w głebi duszy wiedziałaś,że to byłoby niemożliwe.No bo w końcu,kto taki jak Harry Potter miałaby coś do Ciebie czuć?
Przed chwilą siedziałaś z golden trio w bibliotece i myśleliście nad drugim zadaniem turnieju trójmagicznego.
Chwilę temu dowiedziałaś się,że wraz z Harmonią macie się udać do profesor McGonagal.
Dowiedziałaś się,że macie posłużyć jako "skarb",rzucą na ciebie zaklęcie i będziesz nieświadomie przebywać godzinę pod wodą a reprezentanci mają was odnaleźć.
Zgodziłaś się,po tym już nic nie pamiętałaś,ponieważ zapanowała ciemność.......
Wziełaś głeboki wdech,przecierając twarz.
Byłaś cała mokra,rozejrzałaś się gwałtownie w poszukiwaniu Harrego.
Wyszłaś cała zziębnięta na pomost w poszukiwaniu chłopaka.
Chwilę późnej wystrzelił z wody i znalał się koło Ciebie,od razu pobiegłaś go opatulić ręcznikiem.
Wtuliłaś się w chłopaka,który zszkowany oddał uścisk.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz-uprzedziłaś chłopaka śmiejąc się,grożąc mu jednocześnie palcem
-Martwiłaś się?-zapytał zdumiony
-Pewnie,że tak głuptasie,jak mogłeś myśleć inaczej?-zapytałaś
Chłopak przypatrywał Ci się w milczeniu,po czym gwałtownie przyciągnał Cię do siebie i mocno pocałował,a ty od razu oddałaś pocałunek wraz z gwiżdzącymi gryfonami,którzy cieszyli się z powodu iż chłopak wreszcie się odważył Cię pocałować.
Ron
-Ron my naprawdę musimy się wreszcie zacząć uczyć-powiedziałaś śmiejąc się cicho z lenistwa chłopaka,który teraz leżał głową na twoich kolanach.
Mieliście uczuć,lecz skończyło się na lerzeniu na kanapię w pokoju wspólnym jedząc słodycze
-Ale mi jest tak wygodnie-jęknął chłopak poprawiając się na twoich kolanach
-To ty leż,a ja będę Cię przepytywała,za każdą dobrą wypowiedź dostaniesz cukierka-zaproponowałaś
-Mi pasuje-powiedział zamykając oczy
-Dobra..-zamyśliłaś się otwierając podręcznik
-Jaka jest różnica między...-nie dokończyłaś
-Nie wiem,ale chcę cukierka-przerwał Ci chłopak uśmiechając się głupio,na co przękręciłaś oczami
-Masz-podałaś mu cukierka
-Nie dosięgam,pochyl się-poprosił Cię chłopak-Jescze-poprosił-kiedy byłeś na poziomie z jego twarzą,zaczoł się schylać po cukierka,lecz gwałtownie się podniósł i Cię pocałował na co zszkokowana oddałaś pocałunek,po czym zasłoniłaś zarumienioną twarz dłońmi-No taką nagrodę mogę dostawać-powiedział zadowolony
Draco
Zrobił to przy wyznaniu swoich uczuć
Blaise
Zrobił to przy wyznaniu swoich uczuć
Cedric
Zrobił to przy wyznaniu swoich uczuć
Gorge
Zrobił to przy wyznaniu swoich uczuć
Olivier
Zrobił to przy wyznaniu swoich uczuć
Percy
Po tym jak zostaliście parą,śmiałaś się za każdym razem jak rodzina Percego,próbuje was zestawić,nie wiedząc o tym,że jesteście razem.
Dzięki nim doszło do waszego pierwszego pocałunku.
Siedziałaś z chłopakiem na błoniach,on siedział oparty o pień drzewa,robiąc z twoich włosów w skupieniu warkoczyki,ty leżałaś głową na jego kolanach,czytając od niechcenia podręcznik od wróżbiarstwa.
-Gdyby Trawelnay pisała nasz podręcznik i w nim znaczenie snów,zapewnie każdy by oznaczał śmierć-zaśmiałaś się wesoło,na co chłopak zawtórał
-Jak tam nasze gołąbeczki?-zapytali chórem bliźniacy
-A co miało by być?-zapytałaś wzruszając ramionami
-Nie codziennym widokiem jest to,że Percy gada z dziewczyną,a tym bardziej jej dotyka...-powiedział jeden z bliźniaków,zaliczałaś się do tych osób,które ich nie rozróżniają
-Nie doceniacie go-mruknęłaś
-Właśnie o to chodzi-powiedzieli-chłopak widocznie na Ciebie leci,a nawet nie odważył Cię pocałować-powiedział jeden
-Oferma....-mruknął drugi
-Zanim tu przyszliście to wszystko był....-nie dokończyłaś ponieważ przerwały Ci usta chłopaka
Mruknęłaś ze zdziwienia,lecz po chwili,nie wiadomo jak,znalazłaś się na kolanach chłopaka.Całowaliście się długo,kiedy skończyliście zauważyłaś,że ręce miałaś wplecione we włosach chłopaka,a jego ręce znajdowały się na twojej tali.
-Chyba zaczną mi odpowiadać doczepki moich braci,jeżeli one będą się tak kończyć-mruknał,przez co na twoją twarz wypełz rumieniec
James
-Dopadne was bachory!!-usłyszeliście za sobą krzyk woźnego tuż za wami a wy już ledwo biegliście
Zauważyłaś drzwi od kantora na miotły,więc pociągnęłach Jamesa w tamtym kierunku.Szybko wiedzieliście do ciasnego pomiestrzenia,wywalając przy tym miotłę i wiadro.
Zamknęłaś drzwi,ciężko dysząc,kiedy się odwróciłaś,napotkałaś roześmianą twarz chłopaka,który zaczął się do Ciebie powoli zbliżać.
Przyparł Cię rękoma do drzwi i nie widząc żadnego sprzeciwu z twojej strony musnał Cię ledwo wargami,by po tym gwałtownie Cię pocałować.
Zabrakło Ci powietrza w płucach,lecz oddałaś pocałunek z taką samą siłą.
Chłopak zaczął błądzić dłońmi po twoich plecach,a ty założyłaś swoje na kark chłopaka.
Przez jego nieuwagę otworzył klamkę od drzwi przez co runeliście na podłogę razem.Kiedy podniosłaś głowę zauważyłaś uśmiechniętego Syriusza.
-Nawet na chwilę nie można was zostawć-mruknął Syriusz,uśmiechając się głupkowato
Syriusz
Rozmawiałaś z Narcyzą Black.
Ona jedyna była Ci bliska,rozumiała Cię doskonale.
Siedziałyście niedaleko chatki gajowego.
Gdy zauważyłyście zbliżających się chłopaków z Gryffindoru,cicho prychnęłaś pod nosem widząc,że idzie koło nich czarny jak smoła pies.
-Co znowu kombinujecie?-zapytałaś w stronę wyszczerzonych gryfonów
-Znaleźliśmy tego biedaka i postanowiliśmy się nim zaopiekować-powiedział patrząc w strone psa,który wesoło merdał ogonem
-Prędzej on zaopiekuje się wami-mruknęłam wstając-wy w ogóle macie pojęcie o opiekowaniu się psem?
Chłopacy popatrzyli po sobie po czym szerkoko się uśmiechneli.
-Czyli nie-mruknęłam podchodząc do psa i lekko głaszcząc go po łbie-nie wydaje wam się to podejrzane,że pies tak po prostu chodź sobie po terenie Hogwartu?
-Nie-odpowiedział James wzruszając ramionami
Popatrzyłam na psa,który o dziwo był bardzo zadbany,widząc jak patrzy na Ciebie wesoło,uśmiechnęłaś się lekko i bez zastanowienia pocałowalaś psa w pyszczek,który ku twojemu zdumieniu,zastąpiły czyjeś wargi,pogłebiając pocałunek.
Oderwałaś się po chwili otępienia i zszokowana patrzyłaś jak miejsce psa,zajął czarnowłosy chłopak,który uśmiechał się zwycięsko.
Zanim zareagowałaś wstał i wraz ze swoja bandą uciekli w stronę Hogwartu.
-SYRIUSZ!!!!-wydarłaś się po chwili
Remus
Pobiegłaś szybko w kierunku Wieży Gryffinforu,by pogadać ze swoją przyjaciółką,która była iście wśibską Gryfonką.
Znałaś hasło do wieży,więc weszłaś pospiesznie,w biegu potrąciłaś ramieniem wysokiego ciemowłosego chłopaka,lecz teraz musiałaś do pogadania z [Imię twojej przyjaciółki].
Wpadłaś jak burza do dormitorium dziewczyn,widząc [Imię twojej przyjaciół ], która miała zamiar wysłać list,przez swoja sowe,lecz zmieniłaś jej zamiary,próbując wyrwać jej list.
Roześmiana dziewczyna wybiegła z dormitorium z listem w ręce śmiejąc się głośno.
Jak głupia biegałaś za nią,próbując wyrwać jej list.
Dziewczyna wręczyła,można raczej nazwać to,że wepchnęła na siłę kartkę szatynowi,widząc kto trzymał twój list wystraszyłaś się nie na żarty.
Niestety nie zdążyłaś wychamować i wybiegłaś w chłopaka,który teraz znajdował się nad tobą.
Patrzyłaś w szoku na chłopaka,który patrzył oniemiały na ciebie,miał zamiar wstać,lecz został przez kogoś popchnięty tak,że jego usta znalazły się na twoich.
Szatyn zamykając oczy pogłębił pocałunek,który bez chwili zastanowienia oddałaś,wplatając ręce we włosy chłopaka.
Kiedy się od siebie oderwaliście,chłopak spojrzał na kartkę a na twoją twarz wypełz jeszcze większy rumienuec.
-To ty pisałaś?-zapytał zszokowany chłopak kończąc czytać,a ty nieśmiało pokiwałaś głową,na odpowiedź nie musiałaś długo czekać bo chłopak znów Cię pocałował
-Ty też taki pisałeś,prawda?-zapytałaś nieśmiało
-Z kąd to wiesz?-zapytał blady na twarzy
-Ponieważ dzisiaj go dostałam,wiesz może kto podpisuję się pseudonimem Rogacz?-zapytałaś na co chłopakowi rozszerzyły się oczy i podniósł się gwałtownie krzycząc:
-JAMEEES!!!!
Czyli wszystko jasne-pomyślałaś
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro