Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

❤Moment oświadczyn❤

Harry Potter

Byłaś na randce z Harry'm. Mieliście już po 19 lat. Płynęliście niewielką łódką po pewnym Brytyjskim jeziorze. Było ciemno, niebo byłe czyste od chmur, mogliście zobaczyć gwiazdy. To rzadkie zdarzenie, jak na Wielką Brytanię. Słychać było świerszcze, odgłosy żab gdzieś w oddali.

Siedziałaś na dziobie drewnianej łódki, obserwując wszystko dookoła. Wiatr delikatnie muskał twoją skórę. Byłaś ubrana w elegancką sukienkę, odwiedziliście restaurację, mimo to Potter postanowił odbyć „przejażdżkę" po jeziorze.

Harry, ubrany w marynarkę, siedział na tyłach i wiosłował. Byliście cicho, jednak nie byla to krępująca cisza.

Z uśmiechem obserwowałaś otaczający was krajobraz, byłaś szczęśliwa. Kochałaś tego chłopca, który przeżył. Nie wiedziałaś to zrobiłabyś, gdyby odszedł.

W pewnym momencie, Potter zaprzestał wiosłowania. Byliście na środku jeziora. Patrzyliście sobie w oczy.

- [Twoje Imię]. Jesteśmy razem już od paru lat. Nie mogę znaleźć słów, by wyrazić to, co czuję do ciebie. Po prostu cię kocham. - zacisnęłaś wargi w wąską linię, kiedy Potter siegnął do kieszeni. Wiedziałaś do czego to zmierza, oczy ci się zaszkiły.

Harry wyciągnął przed siebie małe pudełeczko, otwierając je.

- [Twoje imię], czy dałabyś mi ten zaszczyt i zostałabyś moją żoną?

Nie mogłaś odpowiedzieć. Twoje oczy były pełne łez. Mrugnęłaś - teraz poleciały ci po policzkach.

Nie będąc zdolna wydusić ani słowa energicznie pokiwałaś głową i wpadłaś w ramiona przyszłego męża.

Uszczęśliwiony Potter nie zauważył, że pudełko z pierścionkiem wypadło mu z ręki poza łódkę.

🍗Ron Weasley🍗

Skończyłaś właśnie jeść obiad z Ronem. Po prostu - w waszym już wspólnym domu. Ten posiłek akurat przygotował twój chłopak, zmienialiście się.

Westchnęłaś, objedzona. Rozciągnęłaś się na krześle, podczas gdy Weasley wstał i machając różdżką skierował naczynia do zlewu.

- Hej, może porobimy coś razem? - spytał

- No dobra, w sumie możemy... Ale muszę zajrzeć do Kevina. - Kevin był nieśmiałkiem. Ty, jako magizoolog czasem przynosiłaś z pracy stworzenia pod opiekę.

- O-ok.

Ron był czymś zestresowany. Delikatnie mrużąc powieki, powoli oddaliłaś się do innego pokoju.

Kiedy wróciłaś (a nie było cię raptem 2 minuty), było już czysto. Ron stał na środku korytarza. Trzymał dłonie za plecami. Wpatrywał się w ciebie dziwnie.

- Co? - spytałaś.

- Ee... [Twoje Imię], bo ja ten, no... Kocham cię i... Chcesz zostać moją... żoną?

Wiedziałaś, że w końcu to zrobi. Uśmiechnęłaś się szeroko.

- Tak! - Podbiegłaś i wtuliłaś się w Weasleya.

💚Draco Malfoy💚

Byłaś na obiedzie na dworze Malfoy'ów. Skończyliście jeść. Przy stole siedziałaś tylko ty, Draco i jego rodzice. Panowała cisza. Nie czułaś się swojsko przy obecności Lucjusza i Narcyzy. Czekałaś na tę jedną chwilę.

Bowiem Draco dzień wcześniej zapytał cię, czy zostaniesz jego żoną. Zgodziłaś się, jednak powiedział, że oficjalnie oświadczy ci się przy swoich rodzicach.

- [Twoje imię]. - z ciszy wybawił was głos młodego Malfoya. Draco wstał od stołu, następnie klęknął obok ciebie - zechciałabyś zostać moją żoną?

Zdziwiłaś się. Tak po prostu się o to zapyta?

Jego rodzice spojrzeli po sobi, bacznie obserwowali sytuację.

Ty, nie wiedząc jak się zachowaś, po prostu powiedziałaś „Tak".

💝Blaise Zabini💝

Blaise zabrał cię na randkę. Byliście w eleganckiej restauracji. Właśnie skończyliście jeść danie główne.

Rozmawiałaś z Zabini'm upijając czerwone wino z kieliszka.

- [Twoje Imię]. - W pewnym momencie powiedział - Nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Kocham cię, [Twoje Imię]! Ja po prostu cię kocham. I dlatego, pytam cię - Blaise wstał od stołu i klęknął obok ciebie. Wyciągnął malutkie pudełeczko z kieszeni. Otwierając je,ciągnął: - czy zechciałabyś zostać moją żoną?

Automatycznie twoje kącki ust pobiegły w górę.

- O matko, Blaise! Tak!

🎉Fred Weasley🎉

O północy mieli wtargnąć na teren Hogwartu śmierciożercy. Zostało dokładnie 8 minut do Bitwy o Hogwart. Stałaś na wieży wraz z Fredem i George'm.

Serce biło ci niemiłosiernie szybko. Trzymałaś różdżkę tak mocno, że palce aż zaczęły robić się białe.

Bracia rozmawiali i czymś, ale ty stałaś oddalona 2 metry i nie byłaś zdolna słuchać. Miałaś zaszklone oczy. Okropnie się bałaś, ale byłaś zdolna oddać życie za Hogwart, za czarodzieji, za dobro.

- [Twoje Imię]? - usłyszałaś głos Freda - możemy pogadać?

Pokiwałaś głową na tak i twój chłopak podszedł bliżej w twą stronę.

- [Twoje Imię], chciałbym ci powiedzieć... Że nieważne, co się stanie po tym wszystkim... Ja zawsze będę cię kochać. - jego oczy również były zaszklone - Nie wiem jak by wyglądało moje życie, gdybym wtedy nie przefarbował Snape'a na niebiesko - roześmiał się, jakby panicznie - Wiem, że to co teraz zrobię, będzie głupie, ale... Zapytam cię... Czy jeżeli uda nam się teraz ocalić życie, spędzisz resztę życia z e m n ą? Czy zostaniesz moją żoną?

Bez natychmiastowej odpowiedzi, wtuliłaś się we Freda. Teraz twoje łzy leciały bez przeszkód.

- Tak, Fred, ja...

Usłyszeliście jeden, wspólny krzyk.

Nadciągali.

😜George Weasley😜

Siedziałaś sobie na fotelu u Weasley'ów. Był 6 grudnia, Mikołajki. Byłaś tu na noc, jednak wszyscy znajdowali się na dworze, oprócz ciebie i George'a, który był gdzieś w kuchni.

- Hej, chcesz ciasta? - usłyszałaś głos Georga, który najwidocznie nie czekając na odpowiedź, już niósł deser.

- Nie... Ja chyba nie chcę.

- Oj, ale kochanie, weź.

- Nie, jestem gruba, muszę się odchudzić.

- Nie jesteś gruba! Jeden kawałek ci nic nie zaszkodzi.

- George, nie...

- Ale ja już ukroiłem.

- Kiedy ja naprawdę nie...

- [Twoje Imię], no weź...

- Och, George, nie!

- Ale weź... Takie piękne ciasto ma się zmarnować?

- To ty je zjedz.

- Nie... Bo... Mam uczulenie. Na cukier.

- Co?

- Oj, kobieto! TAM JEST PIERŚCIONEK!

- Czekaj, co? - spytałaś - Jaki pierścionek?

Chłopak westchnął. Odłożył talerz na stolik.

- Zaręczynowy. Chciałem co zrobić super niespodziankę, ale ktoś tu twierdzi, że jest gruby! - zmarszył brwi, chcąc wydawać się „złym", jednak po jego oczach było widać, że był spanikowany.

Zaśmiałaś się dźwięcznie. Jeszcze do ciebie nie dotarł sens tego.

- To... Zgadzasz się? - ciągnął

- Ale na co?

- [Twoje Imię], czy zostaniesz moją żoną?

Udałaś, że się zamyśliłaś. Po chwili wyparowałaś:

- No, ile można czekać, co? - zaśmiałaś się ponownie. I ponownie. Napadł cię atak głupawki.

Zdezorientowany George nie potrafił zrozumieć, dlaczego się śmiałaś. Był jakby przestraszony.

Po chwili, kiedy się już uspokoiłaś, zlustrowałaś wzrokiem Georga.

- No, pewnie, że tak, George!

Na jego twarzy pojawił się wyraz ulgi.

- Dobrze wiesz, że jestem niepoważna w poważnych sytuacjach!

💛Cedric Diggory💛

Od autorki: Choć to przykro zabrzmi, nie wiedziałam, czy mam napisać to, biorąc pod uwagę śmierć Cedrica, czy nie. A więc tutaj - Diggory nie umarł. 4 lata po ukończeniu Hogwartu, mieszkacie razem.

Czekałaś, aż Cedric wróci z wyprawy. Był aurorem, ale miał nakaz pojechać na południe Wielkiej Brytanii, olbrzymy dawały o sobie znać. Nie wiedziałaś, dlaczego akurat wysłano jego, ale wytrwale czekałaś, aż wróci. Miał wrócić około godzimy 17:00, aktualnie była 17:25. Stałaś, opierając się o parapet i wpatrując się w przestrzeń na zewnątrz. Wiedziałaś, że zapewne teleportuje się pod same drzwi, jednak ze względu na brak zajęcia, czekałaś w ten sposób.

W pewnej chwili, usłyszałaś pukanie w szybę. Sowa. Podbiegłaś do właściwego okna, otwierając je. Odebrałaś od ptaka niewielkie, lecz płaskie pudełko. Nie było napisane, od kogo. Dałaś sowie kawałek drożdżówki, po czym zaczęłaś pozbywać się sznurka zawiązanego w okół pudełka. Odłożyłaś je na stół, zdejmując pokrywkę, jednocześnie prawie nie dostając zawału.

Z tego małego pudełka momentalnie wyskoczył Cedric, w jednej chwili siadając na stole. Ty natychmiast odskoczyłaś do tyłu, przewracając się na tyłek.

- OSZALAŁEŚ?! - krzyknęłaś na śmiejącego się chłopaka. Wstałaś szybko i zanim on zdążył się zorientować, przycisnęłaś go pokrywką pudełka, szybko na nim siadając.

- Zaklęcie zmiejszająco-zwiększające, tak? - mruknęłaś, przewracając oczami.

Cedric, zdawszy sobie sprawę co się stało, zaczął przeć do góry. Byłaś dosyć lekka, więc „zepchnął" ciebie już po chwili.

Zsunęłaś się ze stoły, obserwując z założonymi rękoma śmiejącego się chłopaka. Ty też, chciałaś wybuchnąć śmiechem, ale postanowiłaś, że wytrzymasz.

- No co, [Twoje Imię]? - zapytał, kiedy już wyszedł z pudełka.

W jednej chwili postanowiłaś. Od razu zaszarżowałaś w stronę Cedrica, z trudem popychając go na kanapę. Nie był na to gotowy, więc upadł.

- Ha! I kto... - przerwałaś, widząc złoty pierścionek, krążący po podłodze. - Cedric...? - spytałaś poważniej - czy chcesz mi coś powiedzieć?

Puchon spojrzał to na ciebie, to na dekorację palca. Zrobił wielkie oczy, masując się po karku. Usiadł prosto.

- No... Bo ja to kupiłem...

Założyłaś ręce na biodra, oczekując wyjaśnień.

Diggory rozejrzał się szybko, chwycił pierścionek i złapał cię w objęcia. Tuląc cię (ledwo oddychałaś), nie odezwał się.

- Kurde, [Twoje Imię]! Ja cię, na Merlina, kocham! - odkleił się od ciebie, i patrząc prosto w oczy, spytał:

- Czy zostaniesz moją żoną?

🌿Neville Longottom🌿

Jadłaś aktualnie obiad z Neville'm, w waszym wspólnym domu. Zamówiliście u mugoli jakiś śmieszny, pomidorowy placek z serem i grzybami, o dziwo był bardzo dobry.

Kończąc jeść, powoli przeciągnęłaś się na krześle.

- Ale się objadłam...

Neville zacisnał usta w wąską linię, uśmiechając się. Z rozbawiem, patrzył ci w oczy.

- Co? - zapytałaś

Longbottom pokazał szereg zębów i sięgnął po stojące za nim małe lusterko. Odebrawszy przedmiot od chłopaka, stwierdziłaś, że masz pół twarzy umazane sosem pomidorowym.

- No weź! Nie mogłeś mi powiedzieć? - Neville był bardzo rozbawiony, wciąż się uśmiechając, podał ci chusteczkę.

Pospiesznie wytarłaś twarz i postanowiłaś się zemścić. Chwyciłaś leżący na stole kawałek pizzy i już miałaś rzucić nim w Neville'a, jednak zauważyłaś, że wyciąga pudełko. Pudełko z pierścionkiem.

- Słuchaj, [Twoje Imię], - zaczął nie patrząc ci w oczy. Miał kontynuować, ale w pewnym momencie uniósł wzrok i zobaczył ciebie, z wytrzeszczonymi oczami, trzymającą w górze dłoń gotową do rzutu z kawałkiem włoskiego jedzenia.

Szybko opuściłas rękę i powróciłaś do normalnego wyrazu twarzy, nie zdając sobie do końca sprawy z tego, co się aktualnie wydarzało.

- Kontynuuj - rzuciłaś szybko po cichu.

Neville roześmiał się. Ponownie, tym razem poważniej, spojrzał ci prosto w oczy i spytał:

- Czy zostaniesz moją żoną?

💕James Potter💕

James zabrał cię na piknik wśród kwiatów. To miało być coś w rodzaju obiadu, ale byliście tu tak długo, aż zrobiło się ciemno. Leżeliście właśnie obok siebie na kocu, wpatrując się w zachmurzone nocne niebo. Wcześniej padało, jednak o dziwo, było dosyć ciepło.

- [Twoje Imię].

James powiedział to. Minęło kilka sekund, po czym wstał do pozycji siedzącej. Zrobiłaś to samo.

Chłopak miał utkwiony wzrok w zabłoconym już kocu.

- Długo o tym myślałem... - spojrzał ci w oczy. - Ja ciebie kocham, no! - James zmrużył ślepia. - Kurde, nie wyszło to tak jak chciałem. Czekaj. Em...

Rozejrzał się dookoła, jakby szukając wsparcia. Po chwili, wypalił:

- Wszystko spartaciałem! Rety! Dobra, [Twoje Imię]. Po prostu cię spytam.

Odchrząknął dźwięcznie. Ty tylko wpatrywałaś się w niego głupio z uśmiechem.

- Czy chciałabyś zostać moją żoną?

🐺Remus Lupin🐺

Rozmawiałaś właśnie z Remusem u niego w domu.

- I wtedy on mi powiedział, że to jest do mnie niepodobne! Uwierzysz? - Remus nawijał szybko. Kiedy był czymś zdenerwowany, to mu się zdarzało. Znałaś go, wiedziałaś, że czymś się stresował. - A ja mu odpowiadam, że skoro to jest do mnie niepodobne, to w takim razie jest podobne do niego! I wiesz, co on mi powiedział? Wiesz? Bo ja nie wiem! Ten... jeden tak sepleni... I się wkurzyłem! I wtedy..

- Remus! - przerwałaś mu - Co ci się do licha, stało? Rzeczywiście, to do ciebie niepodobne. Mówisz mi... O sama nie wiem o czym.

Chłopak westchnął ciężko.

- Co ci się stało? - zapytałaś

Lupin podrapał się po karku.

- Bo... Chciałem ciebie spytać... Kocham cię, wiesz? Bez paplaniny, kocham cię. Naprawdę ciebie kocham. Czy... Chciałabyś spędzić resztę życia... Ze mną?

🐾Syriusz Black🐾

Byłaś na wspólnym obiedzie z huncwotami. Praktycznie każdy z nich, przyszedł ze swoją dziewczyną. Ty jesteś (a raczej byłaś) jedną z nich.

Wszyscy się śmiali, panowała wesoła atmosfera.

Po posiłku i po posprząniu Syriusz zastukał łyżeczka w szklankę, czego Huncwoci nie ośmielili nie skomentować.

- Dobra, już dobra! - Syriusz uniósł ręce w geście poddania, szczerząc zęby - chciałbym coś przekazać [Twoje Imię]

Nie spodziewałaś się tego, zmarszczyłaś brwi.

- Co ty znowu wymyśliłeś?

- Ej! Nie skreślaj mnie od razu! - zaśmiał się. Wszyscy bacznie obserwowali ów sytuację.

- No, dobra, dobra. - kontynuował Syriusz. - Bęz zbędnych gadań. [Twoje imię], kocham cię, jak już zresztą wiesz. I... Chciałbym cię spytać...

Rozejrzał się dookoła, unikając twojego wzroku. Uchwycił spojrzenie James'a, który uśmiechnął się szczerze.

- Nosz... [Twoje imię]! - twój partner się zirytował - Czy chcesz zostać moją żoną?!

🎭Severus Snape🎭

Byłaś na kolacji wraz z Severusem. U niego w domu, podczas wakacji. Poznaliście się nieco i połączyło was pewne uczucie.

- [Twoje Imię]. - Severus odłożył sztućce na talerz. Zrobiłaś to samo. - Wiesz dobrze, że nie okazuję za bardzo tego, co czuję. Jednak teraz, bez żadnych zwierzeń i romantycznych zawijasów, chciałbym cię o coś spytać. . Nie jesteśmy najmłodsi, jednak długo o tym myślałem - Cały czas patrzył ci prosto w oczy. - Czy chciałabyś spędzić resztkę życia ze mną?

Uśmiechnęłaś się najszerzej jak tylko potrafisz. Szybko deportowałaś się obok mężczyzny, oszczędzając czas.

- Severusie, tak!

Wtuliłaś się w mężczyznę, co on odwzajemnił.

- Bez ciebie nie byłbym szczęśliwy. - szepnął.

🐍Tom Riddle🐍

Jadłaś posiłek na Dworze Malfoy'ów, po zebraniu śmierciożerców. Wszyscy siedzieli przy podłóżnym stole. Sami-Wiecie-Kto, siedział na jego jednym końcu. Natomiast ty - na drugim, na życzenie Czarnego Pana.

Wszyscy siedzieli cicho. Słychać było tylko stukanie sztućców i naczyń. W pewnym momencie, czarnoksiężnik bez nosa odezwał się:

- [Twoje Imię]. - wszyscy zwrócili uwagę na niego, co rusz, spoglądając w twoją stronę. Zachowałaś zimny wyraz twarzy. - Sądzę, że jesteś godna, by zostać moją żoną. - wstrzymałaś oddech, przerażona - Będziesz wspaniale się prezentować u mego boku. Więc pytam cię, czy chciałabyś wyjść za mnie? Rzecz jasna, nie toleruję odmowy.

Panikowałaś strasznie. Jednak nie dałaś w ogóle tego po sobie poznać. Inni śmierciożercy byli zadziwieni, co dopiero ty. Jednak, mimo swego przerażenia, odpowiedziałaś:

- Tak, panie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro