Miłość
W nocy Harry nie mógł spać.
Wciąż śniła mu się sprzątaczka która oczyściła jego szatę z kompotu truskawkowo-bakłarzanowego.
Nie zapytał jej o imię, ani nie wziął numeru telefonu.
Żałował.
Co, jeśli już nigdy jej nie zobaczy?!
Nie dopuszczał jednak do siebie tak strasznej myśli.
*time skip*
Przy śniadaniu Harry siedział na krześle co zmartwiło jego przyjaciół.
-Harry... co się dzieje?-spytał Ron
-Nic takiego.-warknął Harry
-Harry. Możesz nam przecież powiedzieć. Jesteśmy przyjaciółmi.
-Oo, lol, żal mi cb ale nie masz przyjaciół.
-ALE DIIIIISSS!-krzyknął Ron.
*ba dum, tsss*
Po skończonym posiłku Harry udał się na poszukiwania sprzątaczki.
Gdy mijał róg, jakaś dłoń pociągnęła go.
Była to sprzątaczka.
Ta sama.
Harry nie mógł uwierzyć w swoje szczęście.
-Jak się nazywasz?!
-Gertruda. Ale to teraz nieważne młodzieńcze, słuchaj. Pod żadnym pozorem nie jedz tutejszych bakłarzanów i kalafiorów.
Jedz ogórki, za ich pomocą będę wam przekazywać wiadomości.
Los Hogwartu zależy teraz od LZS i od was.
-Co to LZS? Kim jesteś? Co złego dzieje się w Hogwarcie? Dasz mi swój numer telefonu? Wytłumacz mi...
-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Numeru nie mogę podać, ponieważ jestem na podsłuchu.
-Ale...
-Ćśśś! Ktoś idzie!
Po czym zniknęła w chmurze tajemniczego różowego brokatu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro