Serce Wskrzeszenia
Cisza. Ciemność.
Harry otworzył oczy. Znajdował się w sali szpitalnej. Obok niego na sąsiednim łóżku leżał James. Pomiędzy nimi na krześle siedziała Lily. Chłopak spróbował usiąść ale rany po zaklęciu rzuconym przez Yaxley'a zapiekły go.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał.
- Oh Harry wstałeś - pani Potter uśmiechnęła się pogodnie - Jesteśmy w świętym Mungu
- Co się stało?
- Śmierciożercy też wezwali posiłki -dementorów. Tych którzy nie zostali złapani po śmierci Czarnego Pana. Dziesiątka aurorów kontra trzydziestka śmierciożerców i z tuzin dementorów, nie mieliśmy szans
- Co z tatą?
- Dostał mocno w głowę, wyjdzie z tego. Byli tu twoi przyjaciele, chcieli żebyś odwiedził Norę gdy wyjdziesz ze szpitala
- Teraz wszyscy wiedzą, że żyjecie
- Tak, wszędzie o tym trąbią. Prorok Codzienny szczególnie. Teorie spiskowe na nasz temat to główna atrakcja tygodnia
*
Harry wszedł do Nory. W salonie czekali na niego jego rodzice, profesor McGonagall, pani Weasley, Kingsley Shacklebolt, Ron, Hermiona, Ginny, George, Bill i Fleur.
- Witaj chłopcze - uśmiechnął się minister - Podobno mieszkasz w Dolinie Godryka, co?
- Nie czas teraz na takie pytania, Shacklebolt - zauważyła profesor McGonagall - Harry jest w niebezpieczeństwie. Śmierciożercy znów się gromadzą, a przewodzi nimi Bellatrix
- Przypominam, że pozostają nieuchwytni - wtrącił Bill.
- Sytuacja jest napięta, teraz czas na nasz ruch - dodała Hermiona.
- Panna Grager ma rację - profesor McGonagall nie wyglądała na specjalnie szczęśliwą z powodu rozpoczęcia walki ale wiedziała, że to konieczne.
- Chwila - wtrącił się Kingsley - To jest spotkanie Zakonu Feniksa, czyż nie? A ta piątka do niego nie należy - wskazał na Harry'ego, Rona, Hermionę, Ginny i George'a.
- W takim razie należy ich mianować - uśmiechnął się Bill.
Dzieciaki powtórzyły słowa przysięgi i oficjalnie stały się członkami zakonu.
- Co zamierzamy zrobić? - zapytał Ron.
- Poczekamy na odpowiedni moment, bez pośpiechu - oznajmiła profesor McGonagall.
*
Harry aportował się w Hogsmeade. Musiał kupić trochę słodyczy w Miodowym Królestwie. To miał być prezent dla jego chrześniaka Teddy'ego, który miał urodziny następnego dnia. Harry podążał główną ulicą. Gdy wszedł do pożądanego przez niego sklepu nie dostrzegł właściciela. Natomiast usłyszał skrawek niepokojącej rozmowy odbywającej się na zapleczu.
- Ludzie mówią, że ktoś włamał się do grobu Dumbledore'a - powiedziała jakaś nieznana chłopakowi kobieta. Harry zamarł. Wiedział, że to niegrzeczne ale coś mi podpowiadało, że może się wiele dowiedzieć z tej rozmowy.
- Kochana, ludzie mówią wiele bzdur. Niektórzy twierdzą, że widzieli świętej pamięci Albusa w Zakazanym Lesie - odezwał się mężczyzna zapewne właściciel sklepu.
- Ambrozjuszu, a co jeśli on wrócił?
- To niedorzeczne
Harry wiedział już dużo. Podszedł do lady i zadzwonił dzwonkiem.
Chłopak opuścił Miodowe Królestwo z torbą pełną łakoci. Już wiedział gdzie iść. Skierował się w stronę Hogwartu.
Minął hatkę Hagrida w której paliło się światło. Gajowy nadzorował odbudowę zamku. Harry wszedł między drzewa Zakazanego Lasu. Miał przeczucie, że spotka tu Dumbledore'a. Wiedział, że to niedorzeczne. Tułał się po lesie bardzo długo szukając jakiegoś znaku, tropu. W końcu zmęczony przysiadł pod wielkim dębem. Słuchał szumu spadających liści. Nagle usłyszał skrzek ptaka, spojrzał w górę. I wtedy zobaczył Fawkesa feniksa Dumbledore'a. Ognisto-czerwony ptak usiadł na ramieniu chłopaka. Poderwał główkę do góry dając mu znak by wstał.
Harry podążał lasem prowadzony przez Fawkesa. Zatrzymali się dopiero na skraju jeziora. Nad brzegiem odwrócony do nich plecami stał wysoki, siwowłosy mężczyzna. Ubrany był w długą błękitną szatę.
- Wezwałeś mnie, Harry - odwrócił się.
- Dumbledore! Jakim cudem pan żyje?- chłopak był w niemałym szoku.
- Już tam... - były dyrektor wskazał na zachmurzone, jesienne niebo - ...wiedziałem, że kiedyś tu wrócę i wiedziałem dlaczego -
- Ale jak?
- Dzięki tobie
- Mnie?
- Zauważyłeś by jakiś przedmiot który posiadasz emanował fioletowym światłem?
Harry spojrzał w głąb swoich wspomnień. I wtedy przypomniało mi się. Stało się to dwa razy.
- Znicz! - wykrzyknął.
- Złoty znicz... mhm... tak podejrzewałem
- O co chodzi panie profesorze?
- Serce wskrzeszenia to przedmiot który ma dla właściciela wielką sentymentalną wartość. Złoty znicz związany jest z twoim pierwszym meczem quidditcha i pośmiertnym spotkaniem z ukochanymi ludźmi których straciłeś. Serce Wskrzeszenia jest w stanie wskrzesić osobę lub osoby o których myślisz gdy go dotykasz. Właśnie dzięki temu ja i twoi rodzice powstaliśmy z grobu...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro