Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Order Merlina pierwszej klasy

Harry i Ron grali w szachy czarodziejów, a Hermiona nadal przeglądała oferty pracy. Nagle usłyszeli dochodzące z kuchni krzyki pani Weasley. Popatrzyli po sobie znacząco. Wstali i ruszyli w miejsce zamieszania. Harry na wszelki wypadek wziął ze sobą różdżkę.
  W kuchni stała rozeźlona pani Weasley krzycząc na dwie osoby. Kiedy przyjżeli im się bliżej okazało się, że jest to Rita Skeeter wraz z jej fotografem.
- Wynocha! - wrzasnęła pani Weasley.
- Spokojnie Molly. Chcę tylko jeden krótki wywiad z Harry'm Potterem - zaświergotała Rita.
- Nikt nie będzie ci tu dawał wywiadów, Skeeter!
  Rita właśnie zauważyła Harry'ego, Rona i Hermionę, schodzących ze schodów.
- Harry, witaj! - dziennikarka uśmiechnęła się szeroko, odkrywając swoje żółte zęby.
- Dzień dobry - Harry był nieco zakłopotany tą wizytą.
- Mogę zamienić z tobą słówko? Najlepiej w jakimś ustronnym miejscu 
- Przepraszam ale nie mam czasu, właśnie... y... wybieram się do kuzyna - wypalił. Powiedział pierwsze co mu przyszło do głowy by tylko uniknąć wywiadu z tą żmiją i jej zielonym piórem.
- Do kuzyna? - pani Weasley była  zszokowana, jak zresztą wszyscy.
- Tak, właśnie to zamierzam dzisiaj zrobić. Proszę mi wybaczyć ale muszę się przygotować -
  Harry wbiegł do pokoju, który dzielił z Ronem i usiadł na łóżku. Nie miał zamiaru odwiedzać Dudley'a. Zaciągnął na siebie kurtkę i zbiegł do kuchni. Pożegnał się i wyszedł.
- Harry! Harry! - to Ron i Hermiona gonili go przez podwórze - Do kuzyna!? Jedziesz do Dudley'a?!
- Powiedziałem to po to żeby się ode mnie odczepiła. Pospaceruję sobie trochę, a wy idźcie do domu
  Harry zawędrował szosą aż do Little Hangleton. Tam postanowi, że odwiedzi George w jego sklepie, pomoże mu trochę. Kiedy aportował się na Pokątnej, większość głów zwróciła się w jego stronę. Uśmiechnął się do jakiejś dziewczynki która wykrzyknęła jego imię i pobiegła się z nim przywitać. Ludzie nie mijali go obojętnie na ulicy. Zatrzymywali się żeby go pozdrowić albo podziękować. Kiedy wreszcie dotarł do Magicznych Dowcipów Weasley'ów, Georga tam nie było, zastępował go Lee Jordan.
  Harry wszedł do sklepu. Jak zwykle było w nim pełno dzieciaków, które oglądały się za nim.
- Harry! - Lee wyszedł z zaplecza.
- Cześć, co u ciebie?
- Eh, dobrze. W każdym razie brakuje mi Potterwarty
  Harry uśmiechnął się lekko. Naglę uśłyszeli dźwięk spadających z półek przedmiotów. Lee zerwał się z miejsca. Zobaczyli sowę, która po chwili usiadła na ladzie.
- Chyba do ciebie - mruknął Lee i poszedł sprawdzić co sowa zwaliła.
  Harry obwiązał list z nóżki sowy i przeczytał:

Drogi Panie Potter.

Cała społeczność czarodzieji jest Panu dozgonnie wdzięczna za zasługi dla naszego świata. Z radością informujemy iż został Pan odznaczony Orderem Merlina pierwszej klasy. Oficjalna dekoracja odbędzie się 20 sierpnia w Ministerstwie Magii.

                                       Z poważaniem
                                       Minister Magii,
                                 Kingsley Shacklebolt

*

- Order Merlina pierwszej klasy! Człowieku, rozumiesz co to znaczy! - Ron wyrzeszczył na Harry'ego oczy.
- Szczerze... nie zbyt - mruknął.
- Jak nie zbyt?! To jest nagroda za NAJWIĘKSZE zasługi dla świata czarodziejów!
  Do kuchni weszła pani Weasley.
- Co się stało? Czemu tak krzyczysz Ron?
- Harry właśnie został odznaczony Orderem Merlina pierwszej klasy!!! - rykną rudzielec. Pani Weasley przez chwilę  spojrzała na nich jak na wariatów. Chwilę później otworzyła szeroko usta.
- Harry kochaneczku! To świetna nowina! - wykrzyknęła i śćisnęła go tak, że zabrakło mu tchu.

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro