Nieprzyjemne spotkanie
Dumbledore już od kilku tygodni ukrywał się w Wrzeszczącej Chacie, a Zakon Feniksa szykował zasadzkę idealną na śmierciożerców.
Harry siedział wśród czterech ścian swojego nowo wyremomtowanego domu. Przeczesywał palcami włosy Ginny. Dziewczyna ostatnio spędzała z nim dużo czasu. Za rok miała rozpocząć grę w Harpiach z Holyhead. Teraz skupiała się na nauce. Dziewczyna była przygnębiona bo właśnie pokazywała Harry'emu album rodzinny w którym nie zabrakło zdjęć Freda i pana Weasley'a. Na jej policzku widać było świeże ślady po łzach.
- A tu... - przełknęła gule w gardle - Fred utknął ma dachu, latał wtedy na miotle Percy'ego -
- Gin nie musisz... widzę, że to dla ciebie trudne... - westchnął Harry - Możemy obejrzeć zdjęcia innym razem
Dziewczyna pociągnęła nosem i otarła oczy. Położyła głowę na torsie Harry'ego i zamknęła oczy. Leżeli w ciszy. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się.
- Oh przepraszam, że przeszkadzam - speszyła się Lily - Harry poczta do ciebie
Chłopak podniósł się i ruszył w stronę holu. Na progu domu stał ubrany w niebieski kombinezon listonosz. Wręczył Harry'emu małą, ozdobną kopertę. List głosił:
Dudley Dursley i Elizabeth Mary Connor
mają zaszczyt zaprosić Harry'ego Jamesa Pottera i jego partnerkę na ślub i wesele.
Ślub odbędzie się 4 grudnia w Kościele Św. Antoniego w Little Whinging.
Wesele odbędzie się w sali balowej pod adresem Gray Grass 21.
Harry był zaskoczony, nigdy nie spodziewał się, że dostanie zaproszenie od Dursley'ów, a co dopiero, że Dudley weźmie ślub. Poczół, że mama zagląda mu przez ramię.
- Dudley się żeni? Z pewnością chcesz iść na ślub? - mruknęła.
- Niezbyt, jestem zaskoczony, że jakaś kobieta chce z nim być -
Lily zmarszczyła brwi.
- Czemu? - zapytała.
- Niezbyt się lubilismy
*
- Jestem zaproszona na ślub twojego kuzyna? - Ginny była wyraźnie zaskoczona.
- Tak - potwierdził Harry. Był pewny, że Dudley napisał "i jego partnerkę" po to by się z niego ponasmiewać gdy przyjdzie sam. Spojrzał na dziewczynę błagającym wzrokiem.
- No co ty pewnie, że pójdę - powiedziała widząc jego minę - Damy popalić twojemu kuzynowi, co?
Harry usmiechnął się.
- Tylko bez magii. Tam będą sami mugole. Masz się w co ubrać? Chodzi mi o mugolskie ubrania - zapytał.
- Nic wyjściowego
- Zabiorę cię na zakupy - westchnął zrezygnowany Harry. Wiedział jak to się skończy. Całe godziny łażenia po sklepach i tony ciuchów.
Zdecydowali się pojechać od razu. Czwarty grudzień był za tydzień więc najlepiej było przygotować się już teraz. Aportowali się w ciemnym zaułku Londynu. Po krótkim marszu wyszli na duże ulice. Wsiedli do metra i pojechali to jednej z większych galerii handlowych w mieście. Po drodze Ginny zachwycała się wszystkimi nowymi cudami elektroniki.
Harry zaprowadził dziewczynę do odpowiedniego sklepu. Pod ścianą na wieszakach wisiały dziesiątki eleganckich sukienek w różnych kolorach i wzorach. Ginny przez prawie półtorej godziny biegała do przymierzalni aż w końcu zdecydowała się na czerwoną do kolan, bez rękawów. Wyglądała w niej ślicznie.
W drodze powrotnej Ginny z tysiąc razy pytała czy sukienka którą kupiła dobrze na niej leży, a chłopak zawsze odpowiadał tak samo "tak" albo "oczywiście".
*
Harry ostatni raz poprawił garnitur. Czekał w holu już ponad pół godziny. Zastanawiał się ile jeszcze czasu zajmie Ginny przygotowanie się do wyjścia. Szli tylko na ślub Dudley'a, nic ważnego. W końcu usłyszał stukanie obcasów o deski. Ze schodów zeszła jego partnerka. Dziewczyna wyglądała pięknie. Miała na sobie czerwoną sukienkę, ładny, srebrny naszyjnik i czarne buty na obcasach. Jej rude włosy opadały na ramiona w kaskadach. Harry'emu opadła szczęka. Uśmiechnął się nieśmiało kiedy Ginny stanęła naprzeciwko niego.
- Co ty taki speszony? - zapytała z przekąsem. Popatrzyła mu głęboko w oczy i wiedziała jak bardzo go kocha, że chce spędzić z nim resztę życia. Harry zbliżył się do niej jeszcze bardziej i lekko pocałował. Złapał ją za rękę i deportowali się.
*
Harry i Ginny byli na miejscu wesela przed wszystkimi. Nawet przed parą młodą. Nie zdążyli się jeszcze z nikim przywitać ponieważ spóźnili się na mszę.
- Myślisz, że mnie polubią? - zapytała dziewczyna.
- Nie sądzę - mruknął Harry.
Zobaczyli w oddali biały samochód przystrojony wieńcami. Zatrzymał się na parkingu. Pierwszy wysiadł Dudley po czym otworzył drzwi niskiej, jasnowłosej kobiecie.
Zaraz za nimi przyjechał dobrze znany wybrańcowi samochód Dursley'ów.
Młoda para zbliżyła się do Harry'ego i Ginny.
- Cześć Dudley - uśmiechnął się chłopak.
- Hej - mruknął oschle młody Dursley.
- Ginny Weasley - rudowłosa wyciągnęła rękę do Dudley'a. Chłopak na dźwięk nazwiska skrzywił się. Wielki De miał niegdyś nieprzyjemne spotkanie z Arturem Weasley'em.
Harry i Ginny weszli na salę. Była przystrojona białymi kwiatami. Po środku stał długi stół, za którym znajdował się parkiet. Chłopak usłyszał dudnienie butów o wypolerowaną podłogę, w jego stronę zbliżała się ciotka Marge ta którą kiedyś "napompował". Ogromna kobieta spojrzała mu w oczy. Na jej twarzy pojawił się obrzydliwy uśmiech.
- Duduś cię zaprosił? To na pewno była pomyłka - powiedziała i zmierzyła wzrokiem Ginny - Taki nierób znalazł sobie dziewczynę? Moja droga nie popełnij tego samego błędu co siostra mojej bratowej -
- Miło mi cię znowu widzieć - Harry postanowił zachować klasę pomimo, że szczerze nienawidził tej kobiety.
- Mi Ciebie niezbyt. Mam nadzieję, że niedługo usmażysz się w piekle jak twoi rodzice - syknęła Marge.
Ginny sięgnęła odruchowo do torebki gdzie trzymała różdżkę ale Harry ją zatrzymał.
- Nie warto... przyzwyczaiłem się - mruknął.
- Ona Cię tak zawsze obraża?
- Za każdym razem gdy się spotkamy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro