Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Z jakiegoś powodu Harry'ego obudziła Lily Evans.

-Co się dzieje?-wychrypiał Harry.

-Cii... Nikt nie może przecież wiedzieć, że się przyjaźnimy, prawda? Chodź-podała Evans rękę Andory'emu i zaśmiała się.-Przecież nie gryzę.

To zachowanie wydawało się Harry'emu dziwne, jakby coś wczoraj się stało... Tylko co?

-Co się stało, Lily?-zapytał zmartwiony prefekt.

"Hmm... Oprócz tego, że jestem cholernie o ciebie zazdrosna, to rzeczywiście, nic..."-pomyślała Lily i odpowiedziała, że nic takiego się nie stało.

-W takim razie, co się działo wczorajszej nocy? Chłopaki mnie chyba upili, bo nic nie pamiętam...-stwierdził chłopak. Wtedy uśmiech przyjaciółki przygasł.

-Ach, nic takiego ważnego, normalna impreza, potem gra w butelkę.

-Nie jestem ślepy, przecież widzę, że coś jednak musiało się stać-upierał się Harry przy swoim, jednak widząc, że prefektka nie chce nic mówić, tylko westchnął i nic już więcej nie powiedział.

*

Znów całego Gryffindoru nie było na posiłku. Przecież to do nich niepodobne- nigdy nie przepuszczą okazji do jedzenia.

"Czyli huncwoci zrobili jakąś imprezę. Już ja ich obudzę i na nich tak nawrzeszczę, jak jeszcze nigdy nikt na nich nie krzyczał..."-pomyślała opiekunka Gryffindoru.

Inni nauczyciele też zauważyło tą dziwną zmianę. Czyżby coś się szykowało...?

A jednak nie, ponieważ niedługo potem wszedł do Wielkiej Sali niejaki Harrison Andory, a za nim Lily Evans, patrząca na niego nienawistnym wzrokiem. Niestety dla tej dwójki, nauczyciele już przejrzali małe przedstawienie Lily i Harry'ego, tylko nie rozumieli jednego: czy Harry jest tak ślepy i nie widzi, że i Lily, i James się w nim kocha?

Jak widać, Andory w ogóle nic nie widzi. A może to nauczyciele widzą to, co chcą widzieć?

A Albus Dumbledore miał niemałe wątpliwości, co do zachowania Andory'ego. "Rozumiem, że chłopak bardzo przejmuje się przepowiednią i chce zabić Voldemorta, ale dlaczego kosztem siebie?"-problem, trwający parę lat nie dawał spokoju dyrektorowi. I wydawało mu się, że w najbliższym czasie nie będzie dane mu to wiedzieć.

*

-Co wy sobie wyobrażacie?! Nie być na posiłkach! Upić się! Dobrze, że nie wpakowaliście w to dzieciaków, wasi rodzice mieliby nie małe problemy! Czy wy nie zdajecie sobie sprawy, że alkohol jest surowo zabroniony w szkole?! Macie szczęście, że ja się o tym dowiedziałam, a nie profesor Dumbledore!-krzyczała na swoich wychowanków Minerwa McGonagall, a jej "słodkie" wrzaski było słychać na całej wierzy.

-Wasi rodzice się o tym natychmiast dowiedzą! Wierzcie mi, jeszcze dziś wy...-wtedy wszedł Harry.

-W czymś przeszkodziłem, profesor McGonagall?

-Och... Andory, przypilnuj tych błaznów, by się pojawili na kolacji-stwierdziła sucho i szybkim krokiem wyszła z Pokoju Wspólnego Gryfonów.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro