Rozdział 3
-Potter?
Harry usłyszał czyjś głos, należący zapewne do kogoś bardzo zdziwionego.
Chłopiec powoli otworzył oczy i ujrzał...
-Malfoy?-Zapytał zdziwiony, po czym się rozejrzał.
-Gdzie ja jestem?-Zapytał.
-Poczekaj tu-Powiedział Draco i wyszedł z pokoju. Tuż po przekroczeniu progu biegiem ruszył do pokoju rodziców.
Przed konkretnymi drzwiami zatrzymał się, unormował oddech, po czym zapukał.
Po chwili usłyszał kroki i drzwi otworzył zdziwiony Lucjusz.
-Draco, co się stało?-Zapytał Lucjusz, patrząc na zegarek.
-Jest 7 rano-Powiedział zły Lucjusz.
-Ojcze, dlaczego Harry Potter jest w moim pokoju?-Zapytał Draco.
-Kto?-Zapytał zdziwiony Lucjusz.
-Harry Potter-Powtórzył Draco.
-To jakaś...-Zaczął Lucjusz, lecz obok niego pojawiła się Narcyza.
-Co się stało, Smoczku?-Zapytała, poprawiając szlafrok syna.
-Harry Potter jest w moim pokoju-Powiedział Draco.
-Wiem-Odpowiedziała z uśmiechem Narcyza, po czym zapytała-Obudził się już?
Draco przytaknął, na co Narcyza chwyciła go delikatnie za rękę i udali się do pokoju Draco. Za nimi szedł zdziwiony Lucjusz. Draco był równie zdziwiony i nawet nie protestował na to, że Narcyza trzymała go za rękę.
-Dzień dobry, Harry-Powiedziała Narcyza, wchodząc do pokoju z Draco i Luckiem.
Harry był już ubrany i siedział na łóżku.
-Dzień dobry-Odpowiedział niepewnie Harry, wstając.
-Nazywam się Narcyza Malfoy i jestem mamą Draco-Przedstawiła się kobieta.
-Miło panią poznać-Odpowiedział niepewnie Harry, zerkając na mężczyznę stojącego nadal w drzwiach.
-Lucjuszu-Powiedziała Narcyza, lekko besztającym tonem.
-Dzień dobry, panie Potter-Powiedział Lucjusz, wchodząc do pokoju i zamykając drzwi.
-Przepraszam, ale co ja tu właściwie robię?-Zapytał w końcu Harry.
-Dostarczono cię wczoraj wieczorem związanego, z tym oto listem-Powiedziała Narcyza i wręczyła Harry'emu list.
-Jak oni mogli-Krzyknął oburzony Harry.
-Prosiłabym, abyś nie krzyczał-Powiedziała Narcyza.
-Przepraszam-Odpowiedział Harry.
-Czyli jestem u Voldemort'a?-Zapytał zdziwiony.
Info: Tak, Voldek już się odrodził, gdyż udało mu się ukraść Kamień Filozoficzny.
-Tak i od dziś jesteś pod moją opieką-Odpowiedziała Narcyza.
-Wezwał cię?-Zapytał cicho przerażony Lucjusz.
-Tak, nie było tak źle-Odpowiedziała Narcyza.
-To państwa dom?-Zapytał Harry, rozglądając się po bogatej sypialni.
Podłoga z ciemnego drewna, czarne meble ze srebrnymi zdobieniami, srebrne zasłony i widok na stajnie.
-Nie, to dom Czarnego Pana-Odpowiedziała Narcyza.
Po chwili usłyszeli pukanie.
-Wejść-Powiedział Lucjusz.
Do pokoju wszedł skrzat, ubrany podobnie do Banana(skrzata wezwanego wczoraj przez Voldemorta).
-Pan zaprasza na śniadanie za pół godziny-Powiedział skrzat.
-Zajmij się chłopcami i za dwadzieścia pięć minut niech będą u nas-Rozkazał Lucjusz i razem z Narcyzą wyszli.
-Jakbyśmy byli małymi dziećmi-Mruknął zły Draco i oburzony udał się do łazienki.
-Jak masz na imię?-Zapytał Harry, patrząc na skrzata, który pstrykając palcami sprzątał pokój.
-Gryzoń, Panie-Odpowiedział posłusznie skrzat.
-Jak traktuje cię twój pan?-Zapytał ciekawy Harry. Chciał wiedzieć czy tylko Zgredek był źle traktowany.
-Mój pan traktuje skrzaty tak, jak na to zasługują-Odpowiedział wymijająco skrzat, po czym szybko ruszył do szafy i wyjął ubrania dla Draco, wysyłając je do łazienki.
-W końcu-Usłyszeli głos Draco, który był wyraźnie oburzony że musiał czekać.
-Czy pan ma zamiar zejść na śniadanie w tych ubraniach?-Zapytał nagle przerażony skrzat.
-Innych nie mam-Odpowiedział cicho Harry. Jednak i tak za głośno odpowiedział.
-Ech, daj mu jakieś moje-Usłyszeli rozkaz Draco.
Skrzat szybko przygotował dla Harry'ego odpowiednie ubranie.
Były to jeansowe spodnie, biała koszula ze srebrnym smokiem na piesi i większym na plecach. Oba aktualnie zionęły ogniem. Do tego dał mu biało-srebrne buty firmy Nike.
Skrzat obrócił się, a Harry szybko ubrał przygotowane ciuchy.
Chłopak był wyraźnie zadowolony ze zmiany ciuchów na nowe.
-Dzięki, Malfoy-Powiedział, gdy Draco wyszedł z łazienki.
Malfoy miał na sobie eleganckie spodnie w granatowym kolorze i zielono-białą koszulę, do tego eleganckie buty. Aktualnie skupiał się na zapięciu zegarka na nadgarstku.
-Spoko-Odpowiedział Draco i obaj ruszyli do sypialni rodziców blondyna. Oczywiście blondyn prowadził.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro