Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R 7


Piszę po dość długiej przerwie. Poprzednie rozdziały zostały przed chwilą przeze mnie przeczytane, więc powinno pasować.


Hellios wraz z Draco wyszli z sali przeznaczonej do korepetycji(czy na korepetycje?) i dość szybko udali się w stronę ogrodu. W końcu był już piątek i każdy chce wtedy odpocząć.

-Może zagramy w quidditcha?-Zaproponował Hellios, lecz sam nie był zbyt zachwycony swoim pomysłem, gdyż ostatnio robili to bez przerwy.

-Może pójdziemy na Pokątną?-Zaproponował Draco.

-A co na to powie...-Zaczął Hellios, lecz przerwał mu ostatnio dość często słyszany głos.

-Możecie pójść na Pokątną-Powiedział Voldemort, przerywając Helliosowi. 

Nikt nie zauważył przybycia Lorda V., więc chłopcy minimalnie się wzdrygnęli.

Po półgodzinie dwóch nastolatków wylądowało na znajomej uliczce.

Jak na godzinę 16 było mało osób i prawie nikt nie zwrócił na nich uwagi.

Hellios już miał ruszyć z Draco w stronę sklepu z artykułami do quidditcha, gdy nagle ujrzał znajomą twarz.

Pod jednym ze sklepów siedział pijany Syriusz, plecami opierając się o mur. Dookoła niego znajdowało się sporo butelek po najtańszych alkoholach, a ludzie omijali go szerokim łukiem.

-Taki wstyd dla Blacków-Warknął pod nosem Draco, patrząc z pogardą na Syriusza.

Hellios bił się z myślami.

*Czy Syriusz żałuje? Czy może nie uczestniczył w pomyśle Dropsa?-Zastanawiał się Hellios.

-Chcesz mu pomóc?-Zapytał niepewnie Draco, patrząc na Helliosa.

Po skinięciu przez niego głową, Draco jęknął niezadowolony.

Chłopcy podeszli do Blacka i złapali go za ramiona, po chwili stawiając na nogi.

Mężczyzna coś jęczał o tym, że woli starszych, ale i tak poszedł(raczej oni go zawlekli) w stronę kominka publicznego.

-Gdzie on mieszka?-Zapytał Draco, patrząc na Helliosa.

*Czy mam zdradzić lokalizację siedziby Zakonu Feniksa?-Zastanawiał się Hellios. 

Nie zdążył podjąć decyzji, gdyż Syriusz burknął pod nosem:

-Piddington, 13 Princess Street.

Nim Hellios zdążył pomyśleć, został wciągnięty przez Draco do kominka i wraz z Syriuszem polecieli pod wskazany adres.

Po kilku minutach wylądowali w domu publicznym, gdzie alkohol lał się strumieniami, a kobiety....

:)

Po kilku minutach wylądowali w niewielkim saloniku, który lata świetności miał już za sobą. Pomieszczenie było czyste, lecz widać, że właściciel nie ma pieniędzy na remont. W kominku palił się ogień(no inaczej to by nie dotarli), a za oknem widzieli las.

Po dwóch sekundach usłyszeli kroki, a do pokoju wszedł Remus Lupin.

-Syriusz-Jęknął załamany Lupin i pomógł chłopakom położyć Blacka na kanapie.

-To już piąty raz w tym tygodniu-Powiedział załamany Lunio, po czym spojrzał na twarze chłopaków i był lekko zdziwiony.

-Panie Malfoy-Skinął głową w stronę Draco, a ten odwzajemnił to podobnym gestem.

-Panie...-Zaczął Lunatyk, patrząc na Helliosa.

-Snape-Powiedział Hellios, pogłębiając zdziwienie Lunatyka.

Przez chwilę stali w ciszy, aż Lunio się odezwał.

-Może zaproponuje coś do picia?-Zapytał Lunatyk, lecz blondyni pokręcili głowami.

-Musimy się zbierać-Powiedział Hellios i pociągnął Draco w stronę kominka.

Po chwili zniknęli.


No niby jest, ale takie jakieś...

Ogólnie to od jakiegoś czasu nic mi się nie chce pisać, co zapewne obserwatorzy widzą, ale postaram się :)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro