Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Cześć Potterheads!
Miłego czytania, mojego, jakże, zacnego opowiadania.
PS. Ja nie wiem dlaczego te przywitania mi się rymują, to jest jakieś spaczenie.

Perspektywa Syriusza Blacka

Wyszliśmy z Wielkiej Sali, kierując się do wieży Gryffindoru. Rozmyślałem o drugiej pieśni, Tiary Przydziału.
- Łapa, co ty taki rozmyślony?- zapytał mnie James. Nie wiedziałem co mu powiedzieć. A może to: Hej, Rogacz twój syn najprawdopodobniej jest potomkiem Merlina! Zarombista odpowiedz, nie?
- Nie wiem, stary- powiedziałem, wzruszające ramionami.- Mieliśmy iść, przecież, do Dumbledore'a- doznałem olśnienia. Skierowaliśmy się w stronę gabinetu Dropsa (dop. Autorki czasem będę pisać dropsa, nie złośliwie czy coś. Będę to traktowała jako zdrobnienie, bo może nie chcieć mi się pisać: Dyrektor, profesor Dumbledore, Dumbledore, wiem leń że mnie, hehe). Stanęliśmy przy gargulcu.
- Jakie jest hasło?- zapytałem.
- Eee, on zawsze wybiera jakieś słodycze- powiedział Harry, rozmyślając.
- Musy Świusy- gargulec ani drgnął.
- Cytrynowe Dropsy- dalej nic.
- Dyniowe paszteciki
- Cytrynowy sorbet
- Kwachy- usłyszeliśmy jakiś głos za sobą. Obwrócilismy się jak jeden mąż. Przed naszymi oczyma stała McGonagall.
- Dobry wieczór, pani profesor.- powiedziała Lily
- Lily Potter?! Jak..., jak to możliwe?!- powiedziała profesorka, jąkając się oraz wytrzeszczając na nią oczy.
- Tak to ja. Ale proszę, tylko nie Potter- potwierdziła Lilka.
- Ale jak, przecież ty nie żyjesz! I to od prawie piętnastu lat!- niedowierzała McGonagall.
- Ja też nie żyje- powiedziałem.
- Ja również- dopowiedział James.
Profesorka wyglądała jakby miała dostać ataku serca.
- Chodźmy- powiedział Lunatyk.
- Lupin, ty też?!- zapytała Nauczycielka.
- Tak to Lupin, pani profesor. Wszystko wyjaśnimy przy Dyrektorze, dobrze?- zapytałem tonem, nieznoszącym sprzeciwu. Pokiwała twierdząco głową.
Weszliśmy w ósemkę na schody prowadzące do gabinetu dyrektora. McGonagall zapukała kołatką w kształcie głowy lwa w drzwi.
- Proszę- usłyszeliśmy uprzejmy, ale zamyślony głos. Wkroczyliśmy do pomieszczenia (dop. Autorki nie chce mi się go opisywać wszyscy wiecie jak wyglądało. Dziś dopadł mnie leń, każdemu się zdarza)
- Dobry Wieczór- powiedziała nasza Siódemka, bo nauczycielka stanęła przy dębowym biurku.
- Witajcie, co was do mnie sprowadza?- zapytał z zaciekawieniem.
- Hermiono, zdejmij zaklęcie- poprosił Harry. Uczyniła jego prośbę. Dyrektor głośno wciągnął powietrze.
- Huncwoci oraz Lily Potter, jak tu się znaleźliście?- zapytał.- Niech zgadnę, podróż czasoprzestrzenna, prawda?
- Tak, panie profesorze- potwierdziła Lily, ignorując fakt nazwania Potter.
- W jaki sposób przenieśliście się w czasie?- zapytał ponownie.
- Był wtedy pierwszy września 1976 rok. W swoim kufrze, Lily znalazła kartkę. Lily masz ją jeszcze?- zapytał Rudej, Remus.
- Gdzieś ją miałam- powiedziała szukając w kieszeniach. -Nie mam jej... dziwnie - powiedziała szeptem.
- Napisane było na niej, by nasza czwórka - powiedziałem kierując swą wypowiedź do nauczycieli- dotknęła tej kartki w tym samym momencie. Zaznaczone było cytuję:
"Nie mniej czy więcej, to bardzo ważne. Inaczej sprowadzicie na siebie zgubę, okrutną" nie było, też podpisu. Dotknęliśmy... i voila.

- Tej kartki i nagle pojawiamy się 20 lat do przodu, poznaję swojego syna i dowiaduje się, że nie żyję- powiedział James.

- Opanuj się, nie wiem jak mogłam się, z tobą ożenić- powiedziała Lily wzdychając.
- Zapomniałem dodać jeszcze, że mam żonę- dopowiedział Rogaty.
- Jak powiedział Potter, Przenieśliśmy się 20 lat w przód. Weszliśmy akurat do przedziału, tej trójki- wskazała na Harry'ego, Hermione oraz Rona.- Wiemy jak się sprawy mają. O prze...- nie dokończyła, bo Dumbledore chrząknął i dyskretnie głową pokazał na McGonagall.- de wszystkim o niewinność Syriusza- dokończyła kulawo, Lily.
- Oraz przyszliśmy zapytać, o naszą edukację- powiedział Remus. Spojrzeliśmy wyczekująco na Dumbledore'a.
Pokiwał głową w zamyśleniu.
- Panno Potter...- zaczął Drops.
- Evans, jestem na razie Evans.-próbowała zakryć swoje poirytowanie, Lily.
- ... Będzie pani mieszkać razem, z Hermioną. Za to panowie razem z Harrym oraz Ronem. Żeby zakryć waszą tożsamość, użyjemy zaklęcia...

Rozdział taki nie zbyt.
Od tego rozdziału, wrzucać będę około godziny 13-15.
No nic, mi nie zostało jak:
Do Następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro