Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Rozdział dedykuję PannaLupin, z którą ostatnio wydałam się w ciekawą konwersacje
PS. Nie kupię Ci tych kredek, cienkich jak podkreśliłaś!), życzę Ci weny do pisania :)

Zapraszam was! Dziś inaczej, bo narracja 3 osobowa.

- Co? - krzyknął zdezorientowany James.

- To co słyszysz. Czego się spodziewałeś? Nie lubię cię i nigdy bym cię nie pocałowała - warknęła Lily.

Niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi.

- Proszę! - krzyknął Harry.

Do pomieszczenia wszedł, wyglądający na może dwanaście, chłopak.

- Mam wiadomość dla Pana Pottera - powiedział speszony chłopiec.

- Daj mi to - powiedzieli równocześnie ojciec i syn.

- Chodziło mi o Pana Harry'ego Pottera - wyszeptał przestraszony twardym wzrokiem młodych mężczyzn.

Harry z westchnieniem wyciągnął rękę w stronę chłopca. Ten widząc gest od razu przekazał wiadomość i raźnym krokiem wyszedł.

- Co on chce? - wyszeptał zrozpaczony Harry.

- Co jest? - zapytał Remus.

- Dumbledore chce, żebyśmy przyszli do niego, "niezwłocznie" - wytłumaczył i w powietrzu nakreślił cudzysłów.

- To chodźmy - zawyrokowała Lily.

- Nie chce mi się!- jęczał Syriusz.

- Łapa! - warknęła Lily, ale z wiadomych powodów, Syriuszowi lepiej to wychodziło.

- Nie unoś się - rzekł. - Zawsze mówię Rogaczowi, rude to wredne - mruknął do siebie cicho.

- Morda w kubeł! - zawarczała, nieźle wkurzona.

- Evans, co ci? PMS, masz? - zapytał Syriusz.

Lily już otwierała usta i chciała od szczekać coś.

- Nie czas, nie miejsce! - krzyknął Remus, rozstrzygając sprzeczkę. -Idziemy i bez dyskusji - oznajmił widząc, że Lily znowu otwiera usta.

- Dobra, ale szybko. Chcę jeszcze dziś coś wyrwać- rzekł Syriusz.

- Ty i twoje przedmiotowe podejście do dziewczyn- zawarczała Lily.

Wszyscy wstali i skierowali się w stronę drzwi. Złożyło się tak, że Lilka i Łapcia zostali na końcu. Lily chcąc zamknąć drzwi stanęła jak mężczyzna, który chcą przepuścić kobietę w drzwiach.

- Ach, dziękuję, Lily - rzekł uśmiechają się zalotnie.

- Dziś dzień dobroci dla psów.- przewróciła oczami.

- Wiedziałem! Ranisz moje uczucia!- zaczął lamentować.

- Morda, Black- warknęła.

- Po nazwisku, to po pysku. AUUU! To bolało! - po wypowiedzeniu pierwszego zdania, Lily, chcąc spełnić jego życzenie dała mu przysłowiowego "Liścia".

- I miało boleć - uśmiechnęła się promiennie.

- Znęcanie się nad zwierzętami, hmmm? Na szubienice z nią!

- Możecie się zamknąć, oboje?! - warknął Remus.

Jego dzisiejsze zachowanie, spowodowane było
zbliżającą się pełnią księżyca (wiecie, ałuuuu) i dziecinnym zachowaniem Rudej i Kundla.

Wyszli z dormitorium do pokoju wspólnego, w którym impreza już się rozkręciła. Przepychając się między ludźmi, wyszli z tego tłoku. Skierowali się w stronę wieży astronomiczne, do gabinetu dyrektora Hogwartu.

Po chwili stanęli pod chimerą.

- Kwachy - rzekł Harry.

Chimera posłusznie odsunęła się. Weszli na schody, które unosząc się, przetransportowała młodzież pod same drzwi do gabinetu dyrektora.

Lily zapukała kołatką w kształcie lwa w drzwi. Po chwili rozległo się:

- Proszę. 

Ale ten głos - owszem był Albusa Dumbledore'a - lecz był tak smutny, że aż dziw człowieka ogarniał.

Piątka weszła do pomieszczenia. Dyrektor, jak zwykł, siedział za biurkiem w swoim wysokim fotelu o bogatych zdobieniach. Minę miał ponurą, zaś oczy zamyślone.

- Dobry wieczór* - przywitali się grzecznie.

Podniósł na nich swój smętny wzrok.

- Usiądźcie, radzę wam. Wiadomość jaką chce wam przekazać nie jest wesoła - rzekł cicho.

Posłusznie usiedliśmy, patrząc zaniepokojeni na siebie i starego profesora.

- Remusie... - skierował się do Remusa.

Remus wpatrywał się w feniksa, lecz  natychmiast zwrócil wzrokiem na profesora po usłyszeniu swojego imienia.

Profesor milczał. Cała piątka wwiercalo swoim wzrokiem w jego zgarbioną postać.

Na pierwszy rzut oka widać było jak zbierał myśli.

- Twoja osoba tylko z tych czasów, była na zadaniu dla Zakonu*. W podziemiach wśród wilkołaków, ale niestety nakryli z jakiego powodu tam się znajduje i... - przerwał - zamordowali go.

Po minach młodzieży widać było, że nigdy by się takiej informacji nie spodziewali...

*dobry wieczór - zapomniałam napisać jak byli na obiedzie i w ogóle. Ale mniejsza o to, w tamtym momencie jeszcze około godziny przed kolacją.

*zadanie Remusa - w święta bożego narodzenia roku 1996 - Remus rozmawiał z Harrym na temat Greybacka i zadania mu powierzonego.

Przepraszam za zabicie Remusa, ale fabuła tego ode mnie wymagała :/

Dziś troszke dłużej, więc dla was lepiej xD.

Do widzenia, Państwu :D

ROZDZIAŁ POPRAWIONY - 20.09.2016r.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro