Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Zapraszam do czytania :)

Perspektywa Lily Evans

Wszystko się nareście unormowało. Porozglądaliśmy się po przedziale, były tam nasze bagaże. Przedział wyglądał na starszy niż 30 sekund temu.

 - Strasznie to dziwne... - powiedziałam do huncwotów.

 - No... - potwierdzili moje słowa.

 - Wyjdźmy stąd i dowiedzmy się o co tu chodzi. - Jak powiedziałam tak zrobiliśmy.

Wyszliśmy. Nikogo nie było na korytarzu, postanowiliśmy wejść do jakiegoś przedziału. Weszliśmy. 

Była tam dziewczyna i dwóch chłopaków. 

Wyglądali na nasz wiek. 

Dziewczyna miała puszyste, kręcone, brązowe włosy. 

Jeden chłopak był rudy, wręcz pomarańczowy.

Ostatni wyglądał ja odbicie lustrzane Pottera.

Jest dziwnie.

 - Cześć wam - przywitałam się z nimi. Podnieśli głowy, zobaczyłam że brunet miał takie same oczy co ja. Przyglądał mi się badawczo.

Jest coraz dziwniej.

 - Cześć, Hermiona Granger. - dziewczyna wstała, podeszła do mnie i podała mi dłoń.

 - Lily Evans - też podałam jej dłoń.

 - CO?! - brunet wybałuszył na mnie oczy, jakbym była conajmniej nie z tej ziemi. Również wstał.

 - Lily Evans, a ty? - zapytałam uprzejmie, podając mu dłoń.

 - Harry Potter - powiedziała Hermiona. On za to wyglądał jakby miał dostać zawału. Strasznie zbladł. - Profesor Lupin?! - teraz i ona zbladła.

 - Profesor Lupin? Lunatyku nie mówiłeś, że dorabiasz na boku - zaśmiał się Syriusz.

 - Syriusz, przecież ty nie żyjesz! - rudy też zbladł.

 - O co wam chodzi? - Łapa też zbladł.

 - Ej uspokujcie się, ludzie! - powiedział po raz pierwszy się odzywając się od wejścia do przedziału - Potter. Właśnie Potter i Potter, wygląd taki sam prócz oczu.

 - CO?! - krzyknął po raz drugi Harry. Po czym zemdlał.

 - Harry! - krzyknęła Hermiona.

 - Hermiono, wytłumaczysz nam o co -  do cholery - wam chodzi? - ona spojrzała na mnie i również zemdlała.

 - Cześć Lily Evans, a ty? - byłam lekko przerażona ale też zdziwiona ich reakcją, więc zagadałam do rudowłosego.

 - Ron Weasley - powiedział.

 - Więc Ron mógłyś wytłumaczysz nam o co im chodzi? - zapytałam.

 - Eee, od czego zacząć...

 - Najlepiej od początku, Ron, ale jak nam wytłumaczysz dopiero wtedy ich zbudzimy, dobrze? - zapytał Remus.

 - Jesteś pewna, że nazywasz się Lily Evans? - zapytał jakby niedowierzał.

 - Chyba wiem jak się nazywam - warknęłam.

 - Okey, okey. Jak wiecie jest to Harry Potter - nie dane mu było dokończyć.

 - Jak to Potter?! - krzyknął Rozczochraniec.

 - Jego ojciec nazywał się James Pot... - dopiero teraz spojrzał na Rogacza.

 - Ron, jakto? Ja nazywam się James Potter - Rogacz popatrzył na Harry'ego i skamieniał.

 - Ron który jest teraz rok? - Remus - jako jedyny - zachował zimną krew.

 - Jakto który, 1996 - odpowiedział Rudy, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

 - Przenieśliśmy się 20 lat do przodu - Syriusz odezwał się wreście.

- Wow, Syriusz! Masz zadziwiający dar oznajmiania rzeczy oczywistych - mruknęłam pod nosem.

 - CO?! - Ron też krzyknął. - Ja nic z tego nie rozumiem - wyrzucił ręce z bezradności.

 - Ron my też nie rozumiemy o co chodzi. Wdech i wydech -  powiedziałam mu uspokojącym tonem.
Po chwili się upokoił.

 - Jak wiecie jest to Harry Potter. James Potter, ojciec i Lily Evans-Potter matka - powiedział. Spojrzałam na niego i z tego wszystkiego zemdlałam.

Perspektywa Remusa Lupina

 - ... Lily Evans-Potter matka - powiedział Ron. 

Lilka zemdlała. 

James ją złapał i położył na siedzeniach. Postanowiłem przejąć pałeczkę.

 - Chłopaki usiąćcie. Ron ty też - powiedziałem.

 Usiedliśmy.

 - Czy jak nadążam to Harry jest Lily i Jamesa, tak? - kiwnął głową. - I jest 1996 rok pierwszy  dzień września, tak? - znowu kiwnięcie. - Dobra... To dlaczego Syriusz nie żyje?

 - Jakby to powiedzieć rodzice Harry'ego też nie żyją... - popatrzyłem na Jamesa, który był już biały jak kartka, po czym również zemdlał.

 - Eee, a ja jeszcze żyje...? - nigdy nie sądziłem, że o coś takiego zapytam.

 - Tak, Profesorze Lupin - potwierdził Ron.

 - Właśnie, profesor Lupin... Uczyłem?

 - Tak - potwierdził.

 - Jakiego przedmiotu?

 - Obrona przed czarną magią, na moim trzecim roku.

 - A do jakiej klasy idziecie?

 - Szóstej - odpowiedział.

 - My też mieliśmy iść do szóstej klasy 20 lat temu - powiedział Syriusz. -Byłbyś taki miły i powiedział jak i kiedy umarłem? - spytał.

 - A mogę najpierw powiedzieć jak oni zginęli?- zapytał wskazując na Lily i Jamesa.

 - Tak - powiedział naburmuszony Syriusz.

 - Łapa! - warknąłem.

 - Dobra, dobra!

 - Mów, zanim go dziele -  powiedziałem, wzdychając ciężko.

 - W 1980 sami-wie-kto - zaczął Ron - słyszał przepowiednie o tym, że Harry jest wybrańcem, który ma moc, żeby go pokonać i postanowił go zabić. Rodzice Harry'ego jak się o tym dowiedzieli postanowili się ukryć Zaklęciem Fideliusa. Strażnikiem tajemnicy Miałeś zostać ty - tu pokazał na Syriusza - ale się nie zgodziłeś. Podejrzewałeś Petera Pettigrew o zdradę. Zaproponowałeś, żeby jego nim zrobili - nie ciebie. Nic się nie stało do dnia 31 października 1981. Pojechałeś do domu Pettigrewa; jego tam nie było, więc mając podejrzenia co mogło się stać, udałeś się do Doliny Godryka, bo tam mieszkali. Zobaczyłeś ruiny w miejscu pokoju rocznego Harry'ego. I wtedy zrozumiałeś, że sami-wiecie-kto tam był, a Glizda zdradziła - do tego czasu mówił do Syriusza. - Teraz wam opowiem jak to było dokładnie w domu Harry'ego. Cała rodzina Potterów była w salonie bez różdżek. Tata Harry'ego krzyknął, że to ON. Lily z Harrym pobiegła na górę do pokoju dziecięcego. Była bez różdżki. 

Sami wiecie kto stał w progu domu. 

Tata Harry'ego zagroził mu drogę. 

James Potter został wymierzony zaklęciem uśmiercającym w plecy. 

Padł martwy. 

Sami-wiecie-kto wszedł do pokoju Harry'ego. 

Jego mama błagała go, żeby zabił ją - nie Harry'ego. 

Zasłoniła własnym ciałem Harry'ego przed Avadą Kedavrą.

Umarła.

Sami wiecie kto rzucił w Harry'ego Avade Kedavre, która podbiła się od niego i wróciła do niego. Tym sposobem sami wiecie kto umarł, a Harry'emu została tylko blizną na czole w kształcie błyskawicy - tu wskazał czoło Harry'ego. Rzeczywiście miał takową bliznę.

 - Wszyscy teraz mówią na Harry'ego "chłopiec, który przeżył". 1 Listopada 1981 roku dopadłeś zdradziecką glizdę. On robiąc przestawienie, że niby ty zdradziłeś; zabił 12 mugoli; odgryzł palec; zmienił się w szczura i żył jako szczur przez 12 lat w mojej rodzinie. Ty nie słusznie oskarżony o morderstwo glizdy i 12 mugoli oraz zdradę Potterów zostałeś zamknięty w Azkabanie z którego uciekłeś po 12 latach, jako pierwszy i ostatni jak do tej pory. Pod koniec trzeciego roku wytłumaczyłeś naszej trójce - tu wskazał na Hermionę i Harry'ego - że to nie ty zdradziłeś. Po czym uciekłeś ukryć się przed Ministerstwem magii, bo Glizda uciekła pomóc odrodzić się swojemu panu. Przed tymi wakacjami Harry zobaczył - ponieważ ma jakieś dziwne połączenie z sami wiecie kim - wizję ciebie torturowanego przez sami wiecie kogo w Departamencie Tajemnic. W ogóle to jesteś - a raczej będziesz - czy byłeś dla Harry'ego, ojcem chrzestnym. On cię kocha, bo ty jedyny mu zostałeś. Ja, Hermiona i nasi przyjaciele razem z Harrym udaliśmy się tam uratować ciebie. Była to pułapka, czekali tam na nas śmierciożercy. Walczyliśmy, a z pomocą przyszedł nam Zakon Feniksa, grupa Dumbledore'a walcząca z sami wiecie kim i jego sługami. Wy tam byliście. Walczyłeś ze swoją kuzynką, Bellatrix Lestrange. Trafiła cię Kedavrą oraz trafiłeś za zasłonę w sali śmierci. Umarłeś, nie mieliśmy nawet twojego ciała, żeby cię pochować. Koniec opowieści... - kiedy opowiadał, miałem co raz to większe oczy, Syriusz z resztą też. Po prostu nas zatkało.- Odezwijcie się! - krzyknął Ron...

Ciąg dalszy nastąpi...

Jest tak źle?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro