R 1
Harry jęczał przez sen, wręcz szaleńczo rzucając się po swoim łóżku na Privet Drive.
Całe ciało już miał spocone, dłonie co chwile zaciskały się na pościeli, a z ust wychodziły jęki.
Nastolatek jakiś czas temu zauważył że zaczyna odczuwać pożądanie i nie wiedział jak sobie z tym poradzić. Wypełniony nowym uczuciem co noc miewał dość ciekawe sny. W snach tych pojawiali się różni mężczyźni i zawsze zapewniali mu nieziemską rozkosz. Harry po pierwszym śnie już był pewien, że kobiety mogą być dla niego wyłącznie przyjaciółkami.
Nad ranem obudził się i jak zwykle z niepewnością zerknął pod kołdrę. Znów była ubrudzona.
Chłopak z wypiekami na policzkach szybko zdjął pościel i zaniósł do pralki. Petunia stała akurat na korytarzu i widząc co jej siostrzeniec robi po raz kolejny w tym tygodniu zarumieniła się i szybko uciekła do innego pomieszczenia. Kobieta nawet z synem nie rozmawiała na takie tematy, zostawiając te sprawy mężowi.
Harry po nastawieniu prania ubrał się i już chciał zejść na dół, gdy w drzwiach wejściowych otwartych przez Wuja ujrzał członków Zakonu Feniksa.
*To dziś!-Przypomniał sobie nagle Harry.
Tego dnia miał zostać zabrany na resztę wakacji z tego domu.
Jakiś czas później po odczytaniu sekretu z kartki przed Potterem pojawiła się stara kamienica, która lata świetności miała dawno za sobą.
Chłopak popędzany przez swoją ochronę szybko wszedł i nagle usłyszał jak coś koło niego upada. To nowo poznana Tonks przewróciła stojak na parasole zrobiony z nogi trola.
Nim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć, po domu rozniósł się krzyk kobiety z portretu wiszącego niedaleko. Kobieta zaczęła wyzywać wszystkich, nie dbając o kulturę osobistą.
-Zamknij się!-Rozkazał znajomy głos. Po chwili Syriusz pojawił się przed portretem i zasłonił go.
-Łapa!-Ucieszył się Harry i wpadł w objęcia Ojca Chrzestnego.
-Rogasiątko-Przywitał się Syriusz, przytulając ukochanego syna swojego zmarłego najlepszego przyjaciela.
-Poznałeś już moją Mamusię-Powiedział Łapa i wskazał palcem na zasłonięty portret.
-Chciałbyś się z nią przywitać?-Zaproponował.
Harry jednak nie był chętny.
Syriusz pociągnął chłopaka mrocznym korytarzem o ciemnych kolorach i antycznych meblach w stronę jednych z drzwi, gdzie mieściła się kuchnia.
W środku siedziało kilkanaście osób. Większość była dorosła, ale byli też młodzi Weasley'owie, Hermiona i umięśniony blondyn z szarymi pasemkami, który mrugnął do Pottera i nadal luzacko opierał się o oparcie, lekceważąc mówiącego do niego Snape'a.
-Harry!-Pozostała młodzież dopiero go zauważyła. Wszyscy podbiegli do niego i rzucili się wręcz na biednego chłopaka, tłumacząc po chwili że nie mogli zbytnio z nim pisać, ani wcześniej go tu ściągnąć. Harry z początku się gniewał, ale ostatecznie im wybaczył.
-Harry-Powiedział wchodzący znienacka do kuchni Dumbledore.
Staruszek jak zwykle ubrał się w kompletnie odjechaną szatę, która tym razem wręcz raziła kolorami po oczach.
Albus po kolei przedstawił chłopakowi członków Zakonu obecnych w pomieszczeniu, a następnie przywołał młodego blondyna, który wcześniej puścił Potterowi oczko i nadal był cicho ochrzaniany przez Severusa.
-Nikolasie, zechcesz podejść?-Poprosił Albus, patrząc na blondyna.
Chłopak wstał i podszedł do Pottera i Albusa. Okazało się że chłopak jest wysoki i na stojąco jeszcze bardziej spodobał się Potterowi. Miał na sobie obcisłe jeansy które podkreślały jego zajebisty tyłek i równie obcisły podkoszulek, który podkreślał umięśniony brzuch i klatkę piersiową, nie zasłaniając dużych bicepsów.
-Harry, to jest Nikolas Sarke, syn kuzyna naszego drogiego Severusa-Przedstawił chłopaka, który lekko się ukłonił.
-Dlaczego mi się kłaniasz?-Zapytał zdziwiony Harry.
-Nikolas uczy się w Durmstrangu i tam tak się witają-Odpowiedział za chłopaka jadowitym tonem Severus, ukazując że było to głupie pytanie.
Potter ignorując złośliwość Severusa ukłonił się przed Nikolasem.
-To teraz dzieci pójdą na górę, a my rozpoczniemy zebranie-Powiedział Dumbledore i nakazał Weasley'om, Granger i Potterowi wyjść. Potter protestował, ale Łapa cicho obiecał mu wszystko powtórzyć.
-A on?-Zapytał zły Ron, wskazując na siedzącego Nikolasa.
Blondyn uśmiechnął się złośliwie do rudzielca.
-Nikolas widocznie jest tu potrzebny, a wy marsz na górę!-Zawołała Pani Weasley i lekko uderzając szmatką po tyłkach wygoniła ich z pomieszczenia.
Bliźniacy chcieli podsłuchać zebranie, lecz ledwo wyciągnęli uszy dalekiego zasięgu, to pojawił się Krzywołap i im je zabrał, znikając w długim korytarzu.
Siedzieli w pokoju dziewczyn przez piętnaście minut, aż przyszedł do nich Nikolas.
-Po zebraniu?-Zapytał Harry, robiąc blondynowi miejsce obok.
-Albus zaczął od mojego zadania, a później poprosił abym do was dołączył-Powiedział Nikolas i zajął wskazane miejsce.
-Dyrektor Dumbledore!-Oburzyła się Hermiona. Jak można Dyrektora nazywać po imieniu.
-Dla was Dyrektor Dumbledore, a ja mam mu poza szkolnymi korytarzami mówić Albus-Odpowiedział jej Nikolas, kładąc się na łóżku.
Hermiona spojrzała na niego z zazdrością. Mógł mówić do Dyrektora po imieniu.
Harry przez chwilę miał ochotę położyć się obok Nikolasa i najlepiej wtulić w chłopaka, ale ostatecznie dał radę się powstrzymać.
-Poza szkolnymi korytarzami-Powtórzył po chłopaku Ron.
-Dołączysz do Hogwartu?-Zapytała od razu Hermiona, ganiąc się że sama dopiero po słowach Rona zrozumiała co blondyn powiedział.
-Yhy-Odpowiedział blondyn.
Po chwili Ron zaczął się czymś oburzać, a Hermiona go uspokajać. Ginny była zajęta rozmową z bliźniakami, a Harry poczuł dłoń na plecach, gładzącą je. To mogła być tylko jedna osoba.
-Nikolas?-Zapytała nagle Hermiona, a dłoń z pleców Harry'ego zniknęła. Potter chciał jęknąć z niezadowolenia.
-Tak?-Zapytał cicho chłopak, wciąż wpatrując się w sufit.
-Na który rok do...-Zaczęła, lecz chłopak nie dał jej skończyć.
-Na wasz-Powiedział podnosząc się niechętnie i spoglądając na Rona, Hermionę i odrobinę dłużej na Harry'ego.
-Może zagramy w prawda/wyzwanie?-Zaproponował jeden z bliźniaków, lecz Harry nie wiedział który.
-Ok, Fred. Ale nie powiem wam o niczym co dotyczy Zakonu-Odpowiedział blondyn, a Fred wydawał się niezadowolony.
-Przejrzał cię, braciszku-Zaśmiał się George.
-I tak zagrajmy-Stwierdziła już lekko znudzona Ginny.
Po chwili Fred przywołał butelkę i gdy wszyscy usiedli w kole, chłopak zakręcił.
Harry odczuwał przyjemne mrowienie z lewej nogi, która lekko stykała się z nogą Nikolasa.
-Hermiona-Powiedział Fred, gdy butelka się zatrzymała.
-Pytanie
-Kogo z tu obecnych byś pocałowała najchętniej?-Zapytał Fred.
Hermiona zaczerwieniła się i cicho wyznała że Rona. Chłopak przez kilka minut siedział z otwartą buzią i niedowierzeniem na twarzy.
Dziewczyna szybko zakręciła butelką.
-Harry
-Pytanie-Odpowiedział Potter.
-Jak ci minęły wakacje?-Zapytała. Chciała znać prawdę.
Chłopak stwierdził że wyjątkowo Dursley'owie go ignorowali i miał spokój.
-To nie wszystko-Stwierdził Fred, gdy butelka sama się zakręciła i znów wskazała Pottera.
-Poznałem nowe uczucie-Wyznał dość ogólnie Potter, a butelka nie zareagowała.
Chłopak zakręcił i butelka wskazała Nikolasa.
-Będę odważny i powiem "Wyzwanie".
*Zdejmij podkoszulek-Pomyślał Harry, lecz nie odważył się tego powiedzieć.
-Załatw nam butelkę ognistej-Powiedział Harry. Miał ochotę na kieliszek.
Nikolas ignorując Hermionę, która zaczęła krzyczeć na Pottera, wyszedł na korytarz i udał się na jego koniec. Był tu trzeci dzień i zdążył trochę pozwiedzać za zgodą Łapy. Na końcu korytarza znajdował się gabinet z dobrze zaopatrzonym barkiem po tym jak usunął Bogina z niego.
Chłopak wyjął z barku butelkę ognistej i powrócił do pokoju, gdzie Hermiona właśnie zakończyła swój wykład o ich wieku i minusach alkoholu.
Nikolas wręczył Potterowi butelkę i usiadł na swoim miejscu.
Po chwili wszyscy chętni wypili po kieliszku, które przywołał George.
Nikolas zakręcił i butelka wskazała Ginny.
-Pytanie
-Z którym z nas chciałabyś pójść na randkę?-Zapytał Nikolas.
Ginny czerwona milczała przez ponad minute, aż butelka sama zaczęła się ruszać i szturchać dziewczynę.
-Z Harrym-Wyszeptała rudowłosa i wybiegła z pokoju.
-Nie chciałem jej zezłościć-Powiedział zdziwiony Nikolas.
Bliźniacy machnęli na to ręką.
-Nic jej nie będzie-Dodał lekceważąco Ron.
Ledwo chłopak to powiedział, a do pokoju wszedł Łapa.
-Same nudy i misje. Nie ma co opowiadać-Jęknął i chciał podejść do grupki, lecz potknął się o dywan i wylądował na Nikolasie.
-Lecisz na mnie, Syriuszu?-Zapytał blondyn, ruszając brwiami.
-Przyjdź wieczorem, to się dowiesz-Powiedział Łapa, a młodzież parsknęła śmiechem.
Blondyn mrugnął do Łapy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro