Rozdział 13
Ar ostrożnie odwrócił się, będąc pewnym że stoi za nim Albus Dumbledore.
-Draco, zabiję cię!-Warknął Arres, patrząc na brata, który szaleńczo się śmiał.
-Ale miałeś minę-Powiedział Draco, próbując stłumić śmiech.
-Lepiej się stąd zmywajmy-Powiedział Arres, po czym obaj wyszli.
-Idziemy do Pokoju Wspólnego?-Zapytał Draco, na co Ar pokręcił głową.
-Muszę ją dostarczyć od razu-Powiedział Ar, poklepując kieszeń, w której miał księgę.
Draco tylko skinął głową i skręcił w inny korytarz.
Ar niezauważony wyszedł z zamku i tuż za bramą deportował się do twierdzy Lorda V.
Mijając śmierciożerców na korytarzu, w końcu dotarł do gabinetu Czarnego Pana.
Przed drzwiami stało dwóch śmierciożerców.
-Umówiony?-Warknął jeden ze "strażników".
-Lord czeka na to, co przyniosłem-Odwarknął mu Ar.
"Strażnik" zapukał do drzwi i po zaproszeniu "Wejść!" wszedł.
Wrócił po kilku sekundach i zaprosił Arres'a do środka. W gabinecie był tylko CP, który aktualnie podpisywał jakiś dokument.
-Zdobyłeś ją?-Zapytał nagle Voldek, podnosząc głowę i patrząc na Arresa, który przytaknął i położył księgę na biurku.
Tom uważnie jej się przyjrzał, po czym delikatnie uśmiechnąl na kilka sekund i schował ją do szuflady, zamykając ją bardzo dziwnym kluczem, który wydawał się być żywym.
-Dopiero skończyłeś pierwsze zadanie, ale mam dla ciebie kolejne-Powiedział Tom, szukając czegoś na biurku, wśród dokumentów. Po chwili wyjął kopertę, wyciągnął z niej list i szybko przejrzał go.
Ar cierpliwie czekał na instrukcje, co do kolejnego zadania.
-Nie wiem czy wiesz, ale wilkołaki mają swoje własne miasta i króla-Powiedział Tom, zerkając na Arresa, z którego wyrazu twarzy można było wyczytać "Naprawdę?!!".
Tom tylko lekko się zaśmiał i pokręcił głową, cicho mówiąc sam do siebie "Czego oni ich teraz uczą w tej szkole?".
Nie czekając na nic, Tom kontynuował.
-Pojedziesz tam razem ze mną, gdyż ma się odbyć ważne wydarzenie-Powiedział Tom, po czym dodał-Koronacja Króla, który w końcu znalazł swoją Mate(Partnerka życiowa, brak wpływu na jej wybór=Coś jak miłość od pierwszego wejrzenia).
-Wiesz kto to jest?-Zapytał Tom, na co Ar przytaknął.
-Udamy się tam w przyszłym tygodniu. Do tego czasu twój ojciec nauczy cię zwyczajów wilkołaków i cokolwiek jeszcze zdąży-Powiedział Tom, po czym powrócił do papierkowej roboty.
Ar posłusznie odwrócił się i chciał wyjść. Gdy już nacisnął klamkę, usłyszał:
-Nie wracaj do szkoły, udaj się bezpośrednio do domu.
Ar w końcu wyszedł z pomieszczenia i po opuszczeniu budynku, deportował się do Malfoy Manor.
W domu od razu zjawił się skrzat, który skłonił się i powiedział:
-Pani oczekuje w salonie na panicza, a rzeczy panicza są już w jego pokoju.
Ar bez ociągania ruszył w stronę wspomnianego pomieszczenia.
W pomieszczeniu siedziała Narcyza, która zajęta była czytaniem książki. Gdy tylko Ar wszedł do pomieszczenia, ta zerknęła na wchodzącą osobę, po czym wstała i delikatnie przytuliła syna.
-Witaj w domu, synu-Powiedziała Narcyza, po czym usiadła.
-Mamo-Powiedział Ar, po czym usiadł obok niej na kanapie i pstryknął palcami.
W pomieszczeniu pojawił się skrzat.
-W czym mogę pomóc?-Zapytał skrzat, kłaniając się.
-Przynieś mi sok dyniowy-Powiedział Ar, po czym zerknął na mamę, lecz ta zaprzeczyła.
-Oczywiście-Powiedział skrzat z radością, po czym deportował się i po kilku sekundach wrócił z tacą, na której stał dzban soku i pełna szklanka. Skrzat odstawił tacę na stoliku i deportował się. Ar wziął kilka łyków soku, po czym odstawił szklanką i zadał mamie pytanie:
-Słyszałaś o mojej misji?-Zapytał. Narcyza skinęła głową.
-W tej sprawie chciałam z tobą rozmawiać-Powiedziała Narcyza, po czym dodała-Wilkołaki mają swoje zachowania. Potrafią szybko stać się zazdrosne bez powodu i nawet zaatakować. Prosiłabym abyś bardzo uważał na lekcjach z ojcem.
-Oczywiście-Odpowiedział Ar z uśmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro