Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Dla jasności-W poprzednim rozdziale Arres został przydzielony do Slytherinu i później czekał na przydział Ignolii.

-Jak tam twoja misja?-Zapytał Arres Draco, gdy obaj siedzieli w Pokoju Wspólnym Slytherinu. Wszyscy oprócz nich już spali.

-Wiemy już gdzie prawdopodobnie jest ten sztylet-Powiedział Draco z niewielkim uśmiechem.

Lord V. wyznaczył mu misję znalezienia legendarnego Sztyletu Mroku, który podobno ma moc uzdrawiania niedawno umarłych.

-A jak tobie idzie?-Zapytał Draco.

Arres westchnął i odpowiedział:

-Drops ostatnio wogóle nie opuszcza swojego gabinetu. Nie wiem nawet czy księga tam jest.

-Kiepsko-Odpowiedział Draco, po czym dodał-Pamiętaj że zawsze możesz liczyć na moją pomoc.

Arres lekko się uśmiechnął, po czym powiedział:

-Dzięki, braciszku.

Arres po raz pierwszy czuł że ktoś chce mu pomóc bezinteresownie, a dodatkowo tym kimś był jego krewny.

-Może napijemy się Ognistej?-Zaproponował Draco, sięgając do barku.

-Chcesz mnie sprowadzić na złą drogę?-Zaśmiał się Arres, po czym przyjął szklankę.

 Szczęście jednak uśmiechnęło się do Arresa.

Następnego dnia, gdy Arres z Draconem szli na śniadanie, usłyszeli zza zamkniętych drzwi głos Dyrektora.

-To zajęłoby mi cały dzień-Odpowiedział komuś Drops.

-Jak chcesz tę rzecz, to musisz dać mi to w zamian. Nie ma nic za darmo-Odpowiedział mu jakiś nieznany głos.

Dyrektor westchnął i odpowiedział:

-Zgadzam się. Wyruszę po śniadaniu i wrócę do zamku wieczorem, wtedy będę to miał.

-Więc do wieczora-Odpowiedział mu jego rozmówca.

Arres i Draco szybko ruszyli w stronę Wielkiej Sali, nie chcąc aby Drops ich przyłapał na podsłuchiwaniu.

-Więc dzisiaj muszę udać się do jego gabinetu-Powiedział Arres, gdy już prawie opuścili lochy.

-To najlepszy moment-Odpowiedział Draco.

Dyrektor faktycznie tuż po śniadaniu opuścił teren szkoły i tuż za bramą się deportował.

Arres tylko na to czekał. Chłopak ruszył w stronę gabinetu dyrektora, uważając aby nikt go nie widział. Gdy był już przy gargulcu i miał zaczął zgadywać hasło, ten nagle się odsunął, a Harry usłyszał jak ktoś schodzi po schodach prowadzących do gabinetu Dropsa.

Ar szybko schował się za zbroją i dyskretnie spojrzał na osobę która zeszła po schodach.

-Albus najpierw się z kimś umawia, a później nie ma go. Dodatkowo mówiłam mu, aby zmienił hasło, gdyż "Czekoladowe Żaby" były już kilkanaście razy-Mówiła do siebie Profesor McGonagall, po czym zniknęła w jednym z korytarzy.

*Więc hasło już znam-Ucieszył się Ar, po czym podał gargulcowi hasło i już po chwili stał przed drzwiami do gabinetu Dropsa.

Ar nacisnął klamkę, lecz drzwi były zamknięte.

-Alohomora-Spróbował Arres, lecz zaklęcie było za słabe.

Arres przez chwilę myślał o użyciu innego zaklęcia, lecz wpadła na inny pomysł.

*Skoro Slytherin był jednym z założycieli-Pomyślał Arres, po czym wyszeptał w wężomowie "Otwórz się".

Drzwi posłusznie stanęły otworem.

Arres szukał już 15 minut księgi, zaglądając niemal wszędzie. Sprawdził nawet w kominku.

*Ani księgi, ani nawet jednego dropsa-Zdziwił się Ar.

*Może trzyma je razem?-Zastanowił się.

-Accio cytrynowy drops-Ar rzucił zaklęcie, a z sypialni przyleciał jeden cytrynowy drops.

-Więc w sypialni-Wyszeptał Ar.

W pokoju rzucił ponownie zaklęcie i spod dywanu wyleciał kolejny drops.

Ar podniósł dywan, a tam znajdował się ukryty schowek, w którym było pełno dropsów i... Księga Wskrzeszenia!

-Mam cię!-Ucieszył się Ar.

-A ja mam ciebie-Usłyszał Ar.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro