Rozdział 15
*To takie dziwne-Myślał Arres, siedząc przy jednym ze stolików i czekając, aż jego Mate przyniesie mu drinka.
*W jednej chwili dowiaduje się że wolę facetów, mam osobę z która spędzę resztę życia, a w dodatku ta osoba jest wilkołakiem.
-O czym myślisz?-Spytał Bax, zajmując miejsce obok Arres'a i przyciągając go do siebie.
-Czy wszystkie wilkołaki są takie ciekawskie?-Zapytał Arre's, na co Bax udał urażonego.
-Nie jestem ciekawski-Warknął cicho Bax, patrząc na swojego Mate.
-Jesteś-Odparł Arres.
-Nie
-Tak
-Nie
-Nie-Powiedział Arres
-Widzisz?-Zaśmiał się Bax.
-Może usiądziesz na moich kolanach?-Zapytał nagle Bax.
-Że co?!-Spytał Arres, krztusząc się swoim drinkiem.
-U nas to normalne-Odpowiedział Bax, lekko klepiąc Arres'a po plecach, po czym zostawił tam swoją rękę.
-U nas nie-Odpowiedział Arres.
-Dziwni jesteście-Stwierdził Bax.
*Moja ulubiona piosenka-Pomyślał nagle Arres, gdy puszczono nową piosenkę.
Arres z zazdrością patrzył na tańczące pary, na co Bax od razu zwrócił uwagę.
-Chodź kochaniutki-Powiedział Bax, podnosząc Arres'a na nogi i prowadząc za rękę na środek sali.
-Krępujesz mnie, WIlczku-Odpowiedział Arres, lecz zdołał opanował się, nim róż znalazł się na jego policzkach.
-Wilczku?-Spytał Bax, lekko przegryzając dolną wargę.
*Dlaczego to mi się aż tak podoba?-Zastanawiał się Arres, patrząc na swojego Mate, przegryzającego dolną wargę.
Tańczyli już dość długo, gdy ręce Bax'a zaczęły osuwać się z talii Arres'a, na jego biodra.
-Nie przesadzasz?!-Warknął Arres.
-Nie-Odpowiedział Bax, po czym dodał-Jesteś mój i wszyscy mają to wiedzieć.
-Tak?-Spytał Arres, po czym chwycił Bax'a obiema rękami za tyłek i mocno ścisnął, aż ten podskoczył lekko.
-I jak?-Zapytał Arres.
-Tylko ja mogę robić takie rzeczy-Odpowiedział mu Bax.
-A ja niby czemu nie?-Zapytał Arres.
-Bo ja jestem Alfą-Odpowiedział mu Bax.
-Ja też-Powiedział Arres.
-Ale ja jestem starszy-Kłócił się Bax.
-To może przynieść ci laskę?-Zaproponował Arres.
-Laskę, to ty mi...-Zaczął Bax, lecz przerwał im głos Króla.
-Minęła właśnie północ-Zaczął Król, zerkając na swoją zmęczoną Mate-Tak więc pora na zakończenie balu.
-To... dobranoc-Powiedział Arres i próbował odejść od Bax'a, lecz ten nadal go trzymał.
-A ty niby gdzie idziesz?-Zapytał zdziwiony Minister.
-Znaleźć swoją sypialnię-Odpowiedział Arres.
-Ja ci pokażę-Zaoferował się Bax, po czym chwycił Arres'a za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
5 minut później:
-To chyba jakaś pomyłka-Powiedział Arres, stojąc w drzwiach jednego z pokoi gościnnych.
-Tu są już czyjeś rzeczy, oprócz moich-Dopowiedział.
-Tu są już nasze rzeczy-Odpowiedział Bax, po czym wszedł do pokoju i położył się na łóżku.
-Mam spać z tobą w jednym pokoju?-Spytał Arres.
-Tak-Odpowiedział Bax, uśmiechając się szeroko.
-W twoich snach-Odpowiedział Arres, nadal stojąc na korytarzu.
-Albo tu, albo na korytarzu. Wszystkie pokoje są już zajęte-Odpowiedział zadowolony Bax.
-Minister nie powinien się tak zachowywać-Burknął Arres, wchodząc do pokoju.
-A niby jak powinien się zachowywać Minister?-Zaciekawił się Bax, szybko wstając i przytulając się do Arres'a.
-Powinien być poważny, mniej uczuciowy...-Zaczął Arres.
-U wilkołaka, który znalazł swoją drugą połówkę to niemożliwe-Zaśmiał się Bax, po czym zaczął rozpinać guziki koszuli Arres'a.
-Na to na pewno nie pozwolę-Warknął Arres, wyrywając się z objęć wilkołaka i idąc do łazienki.
-Jeszcze zobaczymy-Burknął pod nosem Bax, zaczynając się rozbierać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro