Rozdział 14
-Dzisiejszą lekcję zaczniemy od tego, kim jest "Mate"-Powiedział Lucjusz.
Ar siedział na fotelu i uważnie słuchał ojca, a jego pióro samo notowało.
-Dla wilkołaka jest to najważniejsza osoba pod słońcem, choć czasami druga po królu. Wilkołak chce zrobić wszystko, aby ta osoba była z nim i aby była szczęśliwa. Oboje kochają się bezgranicznie i są ze sobą aż do końca życia któregoś z nich. Chcą spędzać ze sobą jak najwięcej czasu i łatwo stają się zazdrośni, co może doprowadzić nawet do walki, więc trzeba uważać co się robi i do kogo się uśmiecha-Mówił Lucjusz.
Ar tylko przytaknął.
-Hierarchia w świecie wilkołaków, w odniesieniu do rang. W ich świecie są: najpierw Alfy, później słabsze od nich Bety i na końcu najsłabsze Omegi-Powiedział Lucjusz.
-Czy "Mate" może być wyłącznie wilkołakiem?-Zapytał Ar, gdyż był ciekawy.
-Dobre pytanie, czekałem na nie-Powiedział Lucjusz, po czym dodał-Nie, ale to są rzadkie przypadki, gdy nimi nie są.
-I jeśli osobnik jest czarodziejem lub tej samej płci, to jest to również rzadkość i wzmacnia pozycję wśród wilkołaków.
-Jeśli chodzi o rangi, to istnieje możliwość jej podwyższenia, lub też obniżenia-Powiedział Lucjusz-Jeśli "Mate" ma niższą rangę o dwie, to ranga jej(Mate) się podwyższa o 1, a partnera obniża.
-A skąd wiedzą, jaką mają rangę?-Zapytał Ar.
-Mają prosty test. Podają kielich ze specjalną wodą, a ta zmienia kolor. Czerwony-Alfa, niebieski-Beta, żółty-Omega -Odpowiedział Lucjusz.
Lekcja trwała kilka dni, aż nadszedł dzień wyjazdu. Lucjusz liczył że nauczył syna wszystkiego, co ten potrzebuje, aby być bezpiecznym.
-Powodzenia-Powiedzieli Draco, Narcyza i Lucjusz, żegnając się z Arresem.
Ar uśmiechnął się do nich, po czym zniknął i pojawił się przed twierdzą Czarnego Pana.
Akurat w tym momencie drzwi się otworzyły i wyszedł Tom.
-Gotowy?-Zapytał Tom, na co Ar przytaknął.
-Chwyć zaproszenie-Powiedział CP, wyciągając zaproszenie w stronę Arresa. Gdy oboje je chwycili, nagle pojawili się w jakimś dużym mieście, gdzie co drugi obywatel chodził w swojej wilczej postaci, a na końcu ulicy stał duży zamek.
Oboje ruszyli w stronę zamku.
Już po trzykrotnym pokazaniu zaproszenia, znaleźli się w ogromnej komnacie, pełnej elegancko ubranych ludzi.
-To taki zwyczaj, że gościom nie daje się czasu na przebranie-Szepnął Tom do Arresa, który na szczęście słyszał już o tym i był ubrany w czarodziejską szatę wyjściową.
-Jego Królewska Wysokość wraz ze swoją Mate, rodzicami i ministrami-Powiedział nagle jeden z lokajów i otworzył drzwi.
Ares momentalnie gdy tylko spojrzał w stronę drzwi, poczuł się jakby wszystkie życzenia się spełniły. Zobaczył wysokiego i muskularnego bruneta, który miał średniej długości włosy, ubrany był w czarny garnitur, a jego niebieskie oczy wydawały się strzelać piorunami.
Brunet zawył radośnie, po czym minął króla i jego rodzinę, idąc w stronę Arresa. Wszyscy z zachwytem patrzyli, jak to minister wojny znalazł swojego mate.
-Mój!-Zawył Minister, idąc w stronę Arresa, który sam ruszył ku 25-letniemu mężczyźnie.
-Mój!!-Warknął Arres, choć sam nie wiedział dlaczego.
Wszyscy w tym momencie zastygli zdziwieni, po czym zaczęli głośno klaskać.
-Jesteś mój!-Wrzasnęli jednocześnie Minister i Arres, po czym Minister złapał w pasie i przytulił do siebie, całując w czoło.
Arres wciągnął nosem zapach cynamonu i lasu, który od tej chwili był jego uwielbianym wręcz zapachem.
-Król gratuluje Ministrowi Wojny, Baxley'owi de Forest znalezienia swojego Mate i życzy im szczęścia-Powiedział Król, po czym zaczął wcześniej przygotowaną przemowę, lecz dwie osoby go w ogóle nie słuchały.
-Baxley de Forest, Alfa-Przedstawił się mężczyzna, nadal przytulając Arres'a.
-Arres Lucjusz Malfoy-Przedstawił się Ar.
-Czarodziej?-Zapytał Bax, co Ar potwierdził.
-W związku?-Zapytał Bax, błagając o odpowiedź negatywną.
-Wolny-Odpowiedział Ar, po czym wiedziony jakimś instynktem chwycił Baxley'a za krawat, przyciągnął do siebie i pocałował. Czuł się jakby był w jakimś amoku.
Ar czuł intensywny smak pierniczków, a mężczyzna całował świetnie.
-Dwie Alfy, dodatkowo tej samej płci, a jeden to czarodziej-Usłyszeli nagle głos Króla, który stał obok nich.
-Wasza Wysokość-Obaj się skłonili.
-Jesteście obecnie najsilniejszą parą w całym królestwie, a może i na świecie-Powiedział Król, po czym odszedł do swojej Mate.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro