R 22
-A tak właściwie, to co ty tu robisz Wilku?-Zapytał Arres, nadal leżąc na łóżku, z głową na brzuchu Baxley'a, który przeczesywał jego włosy swoimi palcami.
-Niespodzianka-Powiedział tajemniczo wilkołak.
Arres momentalnie podniósł się do pozycji siedzącej, ku niezadowoleniu Baxley'a, chwycił dłoń leżącego Bax'a i jeżdżąc po niej palcem wyszeptał:
-Powiedz.
Bax wyszczerzony pokręcił głową.
-Bax-Wyszeptał Arres, nachylając się do ust wilkołaka.
Baxley chciał złączyć ich usta, lecz Arres w ostatniej chwili się odsunął.
-Powiedz-Znów poprosił Arres, ponownie zbliżając usta.
-To szantaż i to dość okrutny-Burknął Bax, znów nie dosięgając ust Arres'a.
-No powiedz-Po raz kolejny poprosił Arres, masując dłonią prawe udo Bax'a, na co ten jęknął.
-Wytrzymam. Jako minister wiele razy byłem wytrzymały-Powiedział sam do siebie Bax.
*To spróbujemy inaczej-Postanowił Arres.
-Mam być zazdrosny?-Zapytał Ar, udając że się obraża odnośnie bliżej nie określonej wytrzymałości.
-Bycie zazdrosnym powinno ci pasować-Stwierdził minister, przypatrując się Arresowi.
-Obrażam się-Powiedział Arres, licząc że w końcu pozna odpowiedz.
Bax przybliżył się i wyszeptał do ucha swojego mate:
-Znam cię zbyt dobrze, aby w to uwierzyć.
Po tym szybko cmoknął Arresa w policzek i wybiegł z jego sypialni.
-Nawet się nie pożegnałeś!-Krzyknął za nim chłopak. W odpowiedzi usłyszał jedynie oddalający się chichot.
-Czy właśnie minąłem się z wilkiem?-Zapytał Draco, wchodząc do pokoju.
-Ta-Burknął Arres.
-Sprzeczka zakochanych-Zaśmiał się drwiąco Smok, po czym nagle wyskoczył z pytaniem:
-Zrobił ci coś?
Jego wściekły wyraz twarzy oznaczał, że potwierdzenie równa się śmierć pewnego wilkołaka.
-Coś ukrywa-Zaczął Arres.
-Niby co?-Zainteresował się już mniej wściekły Dracon.
-Coś związanego z jego pobytem tutaj. Tak przynajmniej sądzę.
Draco w odpowiedzi rozłożył się na swoim łóżku i stwierdził, że podczas obiedu zapewne wszystkiego się dowiedzą.
Godzinę później dwaj blondyni(Draco i Arres(przynajmniej w połowie :) )) mieli problem z wejściem do Wielkiej Sali.
Otóż tłum uczniów z jakiegoś powodu stanął w wejściu i nie wchodził dalej.
-Co się dzieje?-Zapytał zdziwiony Arres.
-Jakiś przystojniak kłóci się z wicedyrektorką-Powiedziała jakaś drugoroczna uczennica z Gryffindoru, nim odwróciła się w ich stronę i ujrzała godła domu Slytherinu, na co pisnęła i szybko uciekła.
-Biedne małe lwiątka. Jacy my straszni-Zaśmiał się Draco, po czym zdziwiony spojrzał na Arresa.
-Dziwnie wyglądasz-Stwierdził Smok, widząc grymas na twarzy Arresa.
-Wiem, że to dziwne, ale jestem pewien, że Bax jest wściekły-Powiedział Arres.
Draco tylko pokręcił głową.
-Podrzucę ci księgę o mate-Stwierdził blondyn.
-Czyli jest wściekły?-Zapytał zdziwiony Arres, na co blondyn odpowiedział, że zapewne tak.
Arres momentalnie chciał wejść do Wielkiej Sali, gdyż był pewien, że jego wściekły mate tam jest, lecz tłum mu to utrudniał.
-Rozejść się-Znajomy głos profesora eliksirów momentalnie zrobił przejście z którego Arres ku zdziwieniu mężczyzny skorzystał.
Ledwo wszedł do sali, a ujrzał Bax'a siedzącego przy stole Slytherinu, na miejscu obok jego miejsca i wicedyrektorkę, która się z nim kłóci i ciągle wskazuje stół dla nauczycieli, a wilkołak się z nią nie zgadza.
-Bax-Wyszeptał Arres, lecz wilkołak dzięki swojemu wyostrzonemu słuchowi i tak go usłyszał i się odwrócił w jego stronę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro