Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R 21

Arres znudzony wracał z pierwszych zajęć. Cały dzień tęsknił za jednym zbyt pewnym siebie i upartym wilczkiem.

Jakie było jego zdziwienie, gdy po otwarciu drzwi sypialni ujrzał śpiącego na jego łóżku Baxley'a, która z uśmiechem coś mruczał pod nosem.

Chłopak cicho podszedł do swojego łóżka i usłyszał co takiego mruczy Baxley:

-Pierniczki-Mruczał Bax i wtulał się w poduszkę Arresa.

*Mam niby czekać aż sam się obudzi?-Zastanawiał się przez chwilę Arres, po czym przysunął usta do ucha Baxley'a i wyszeptał:

-Bax, ktoś zjadł twoją porcję pierniczków.

-Że niby co!!!-Bax z wrzaskiem poderwał się z łóżka, dopiero po chwili kręcąc głową, gdy ujrzał pękającego ze śmiechu Arresa.

-Nie ładnie. Tak mnie nastraszyć-Wyszeptał Bax, zbliżając się do Arresa, który nie przestając się śmiać, zaczął się cofać, aż natrafił na ścianę.

-Kogoś czeka kara-Powiedział uwodzicielskim tonem Bax i rzucił się na Arresa, który jakoś niezbyt bał się tej kary.

-I co ja mam z tobą zrobić?-Zapytał Bax, przygniatając Arresa do ściany i całując jego szyję, na co ten jęknął.

-Tylko tyle masz na swoją obronę?-Zapytał Bax, nie zaprzestając całowania szyi Arresa.

Arres już chciał coś powiedzieć, lecz czyjaś ręka pod jego koszulką spowodowała że powiedział coś innego, niż planował.

-Baxley!-Pisnął Arres, uderzając wilkołaka w pierś, na co ten przewrócił oczami i wyciągnął swoją dłoń spod koszulki swojego mate.

Arres już chciał coś powiedzieć, gdy usta Baxa go powstrzymały.

-Wiem, granice-Wyszeptał Bax, po oderwaniu się od ust Arresa.

-Masz być cierpliwy, bo...-Zaczął Arres, lecz nagła bladość Baxley'a spowodowała ze nie dokończył.

 -Dziękuję-Wyszeptał nadal przerażony Bax, przytulając do siebie kurczowo Arresa. Jakby znów usłyszał tą groźbę, to mógłby tego nie przeżyć.

-Nie strasz mnie tak-Poprosił cicho Bax.

-Pilnuj się granic-Poprosił Arres i pocałował wilkołaka w nos.

Bax zaśmiał się i wskazał na swoje usta.

-Są zazdrosne-Wyszeptał wilkołak.

Arres przewrócił oczami i lekko musnął wargi Baxa, nim ten zdążył zareagować.

-EJ!-Zawołał oburzony Bax.

-Chodź-Powiedział Arres i pociągnął Baxa na swoje łóżko, gdzie następnie położył się z głową na klatce piersiowej Baxley'a.

-Więc, co tu robisz?-Zapytał zaciekawiony Arres, kurczowo przytulając do siebie prawą rękę swojego mate.

-Nie stęskniłeś się?-Zapytał smutno Bax, choć gdyby Arres widział jego oczy, to od razy by wiedział że Bax udaje. On po prostu uwielbiał tego słuchać.

-Tęskniłem-Powiedział Arres.

-Za kim?-Podpytywał zadowolony Bax.

-Za tobą-Odpowiedział Arres, przewracając oczami.

Ja za tobą tęż-Prawie wykrzyknął Bax.

-Nie wierzę-Skłamał Arres, chcąc się podroczyć.

-Jak to nie?-Zapytał przerażony Bax.

Wilkołak momentalnie uwolnił się spod niewielkiego ciężaru swojego mate i podparty rękami wisiał nad Arresem.

-Kocham cię i bardzo tęskniłem-Powiedział Bax, z obawą patrząc w oczy Arresa.

-No przecież wiem-Wyszeptał Arres i pocałował Baxley'a w usta.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro