Dyrektorze?
Arres właśnie odebrał prezent dla Narcyzy na Pokątnej, po czym wyszedł ze sklepu i po chwili na końcu ulicy zauważył Albusa Dumbledore'a. Chłopak momentalnie wszedł do znajdującego się najbliżej sklepu.
-W czym mogę pomóc?-Zapytała zdziwiona sprzedawczyni.
-Szukam czegoś-Odparł Harry, zerkając nadal przez okno.
-Dla dziewczyny?-Zapytała sprzedawczyni z uśmiechem.
-Dla siebie-Odparł Arres, co wywołało dziwną minę u sprzedawczyni.
-Aha-Powiedziała tylko zaczerwieniona kobieta.
*O co jej chodzi?-Zastanowił się Arres i dopiero przyjrzał się zawartości sklepu.
Harry znajdował się w małym sklepie z damską bielizną.
*Ale siara-Pomyślał zaczerwieniony Arres, po czym wyszedł ze sklepu.
-Harry, mój chłopcze!-Zawołał ktoś stojący niedaleko.
*Czego on znowu chce?-Zastanowił się Arres, po czym odwrócił się z uśmiechem do Dyrektora Hogwartu.
-Dzień dobry, Panie Dyrektorze-Powiedział Arres.
-Dzień dobry, Harry-Przywitał się Dyrektor.
-Dyrektorze, obaj wiemy że nazywam się od jakiegoś czasu Arres-Odpowiedział Arres z uśmiechem.
*Ojciec(Lucjusz) już dawno mi powiedział, że Drops(Dumbledore) wie o adopcji-Pomyślał Harry, patrząc na udającego zdziwienie Dyrektora.
-Ha... Arresie, powinieneś wrócić do domu swej ciotki, gdzie...-Zaczął Dyrektor.
*...gdzie mogę cię kontrolować i patrzeć jak twoja rodzina się nad tobą znęca-Pomyślał Arres.
-...jesteś bezpieczny przed Voldemortem-Zakończył Dyrektor, po czym chciał chwycić Arres'a za ramię.
-Co pan wyprawia?!-Krzyknął chłopak.
W tym momencie Dyrektor chciał ponownie spróbować złapać Arresa za ramię i teleportować się z nim do domu jego(Arres'a-Harry'ego) ciotki.
-Pedofil!!!-Zaczęła krzyczeć jakaś starsza wiedźma i uderzać Dyrektora torebką po głowie.
-Biedne dziecko!-Krzyknęła kolejna staruszka i dołączyła się do pierwszej.
Arres wykorzystując sytuację, szybko pobiegł w stronę kominków, które są podłączone do Sieci Fiuu.
-Chłopcze stój!-Krzyczał Dyrektor, biegnąc za Arresem.
-Uciekaj!-Krzyczeli wszyscy inni, starając się zatrzymać bezskutecznie Dyrektora.
-Malfoy Manor!-Krzyknął Arres, lecz w ostatniej chwili Dyrektor zdołał złapać go za rękaw.
Arres wylądował z Dyrektorem w salonie Malfoy Manor, gdzie nikogo nie było.
-Niech mnie pan zostawi!!!-Krzyczał Arres.
-Będziesz robił to, co ci rozkażę!-Wrzasnął Albus Dumbledore, próbując ponownie złapać Arres'a, gdyż ten się zdołał wyrwał.
-CO TU SIĘ DZIEJE?!-Krzyknęła stojąca w drzwiach Narcyza Malfoy.
-On pójdzie ze mną!-Krzyknął Dyrektor.
-NIE!-Odkrzyknęła Narcyza, po czym wskazała na drzwi frontowe i wrzasnęła-PRECZ!!!
-Porozmawiajmy-Powiedział nagle spokojny Albus Dumbledore.
-Nie mamy o czym-Odpowiedziała z uśmiechem Narcyza, nadal wskazując na drzwi.
-Cyziu, co tam się dzieje?!-Usłyszeli nagle głos Lucjusz Malfoy'a.
-Lucjuszu, mamy nieproszonego gościa, który nie umie znaleźć drzwi-Odpowiedziała Narcyza, a po chwili obok niej stanął Lucjusz Malfoy.
-Panie Dumbledore, co ma znaczyć te wtargnięcie?-Zapytał oburzony Lucjusz.
-To zwykłe nieporozumienie-Odpowiedział Albus Dumbledore, po czym dodał-Zabiorę tylko Harry'ego i znikamy.
-Tu nie ma żadnego Harry'ego, a mojego syna nie oddam panu-Odpowiedział Lucjusz, powoli wyciągając różdżkę z laski(Znacie słynną laskę(w sensie przedmiot, a nie osoba) Malfoy'a?, jak nie to HP i komnata, scena z uwolnieniem Zgredka).
-Panie Malfoy...-Zaczął Dyrektor, lecz widząc trójkę uzbrojonych czarodziejów, sięgających po różdżki, poddał się i skierował do wyjścia.
-Bezczelność!-Krzyknął Lucjusz, po tym jak Dyrektor wyszedł.
-Dumbledore nigdy nie umiał się zachować wśród Arystokracji-Powiedziała Narcyza, po czym dodała-Ostatnio chciał uścisnąć mi dłoń!
-Uścisnąć dłoń damie?-Zapytał oburzony Lucjusz, na co Cyzia(Narcyza) przytaknęła.
-Skandal-Powiedział Lucek(Lucjusz) i wyszedł z pomieszczenia.
Arres podszedł do Narcyzy i wręczył jej prezent, ze słowami-Wszystkiego najlepszego mamo.
Narcyza momentalnie się uśmiechnęła, po czy otworzyła pudełko. W środku znajdowała się srebrna chusta, akurat taka, jaką Narcyza szukała w sklepach od miesięcy.
-Dziękuję-Powiedziała Narcyza i przytuliła Arres'a.
Arres nie zapomniał o prezencie, lecz dopiero dzisiaj mógł go odebrać ze sklepu. Rano powiedział Narcyzie o tym(że dostanie potem prezent, ale nie jaki), przy składaniu jako pierwszy! życzeń.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro