Prolog
- Oh, przyjacielu.... - powiedział Joker z szerokim uśmiechem.
- Witaj. - odparłem, a on wskazał ręką, abym się rozgościł. - Chciałem prosić, żebyś pojechał ze mną w jedno miejsce. - dodałem po chwili, na co on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Mam nadzieję, że będzie to coś wartego mojej uwagi. - odarł spokojnie i wstał z kanapy po czym oboje udaliśmy się do mojego samochodu bmw i8. Siadłem za kierownicą, a Joker na miejscu pasażera. Jeszcze nie wiedział co dla niego szykuję. Coś co zapamięta do końca swojego pieprzonego życia. Pojechaliśmy do opuszczonej już fabryki. Zaparkowałem samochód naprzeciwko głównego wejścia. Wysiedliśmy i weszliśmy do środka. - Po co mnie tu przywiozłeś? - spytał Joker nie rozumiejąc o co chodzi.
- Pamiętasz, może co zrobiłeś niecałe dwa tygodnie temu? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, a on chyba zrozumiał bo uśmiechnął się tak potwornie jak nigdy.
- Zrobiłem wtedy dużo rzeczy. - odparł spokojnie, natomiast ja gwizdnąłem, a z ukrycia wyszło kilku mężczyzn. Byli uzbrojeni i gotowi na atak.
- Zapłacisz za śmierć mojej żony. - syknąłem, a Joker zaczął się przeraźliwie śmiać. - I uwierz mi, że będzie to coś o wiele gorszego od śmierci. - dodałem, a jeden z moich przyjaciół strzelił chłopakowi w ramię. Ten ryknął z bólu i podbiegł do mnie. Rzucił się i zacisnął dłonie na mojej szyi. Jednak ten sam człowiek co go zranił, strzelił w niego tylko, że środkiem usypiającym i tak właśnie Joker padł na ziemię.
- Dzięki za pomoc. - rzuciłem w ich stronę, a oni spokojnie jak gdyby nigdy nic odeszli. Niewładny zielonowłosy wyglądał całkiem niegroźnie, leżąc tak bez ruchu. Gdy udało mi się go podnieść przywiązałem go pasami do łóżka. Oddzielnie unieruchomiłem każdą kończynę. Wyszedłem z budynku i wsiadłem do auta. Wybrałem numer policji, po czym poinformowałem gdzie mają przyjechać. Sam odjechałem i chciałem zapomnieć o tym człowieku. Nie. Joker' a nie można było nazwać człowiekiem. To był potwór.
Hejka! Prolog trochę nudny, ale piszcie co o tym sądzicie <3 Jestem wdzięczna za każdą opinię :* :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro