39
Joker POV
Dopiero dwa dni po tym jak porwałem Melanie, Batman zorientował się, że chyba czas ją uratować. Idiota. Czekaliśmy na niego. Byliśmy przygotowani. Szkoda, że on nie. Nie spodziewał się nas wszystkich razem.
- Spokojnie Mel, zaraz Cię stąd uratuje. - zapewnił, gdy ja trzymałem przy skroni brunetki pistolet. O tym, że to tylko sztuczka też nie miał pojęcia. Niezbyt domyślny ten nasz Batek. - Joker oddaj ją, to dam wam spokój. - zapewnił mężczyzna, na co pokręciłem przecząco głową.
- Pomyłka. Oddaj nam Amandę, wtedy dam jej spokój. - powiedziałem wzruszając ramionami.
- Nie wiem gdzie jest Waller. - warknął niezbyt przekonująco, a ja tylko zacisnąłem mocniej rękę na ramieniu Melanie. Ta jęknęła lekko.
- Pieprzysz. - warknęła Harley robiąc krok w stronę Nietoperka.
- Po co miałbym jej pomagać? - spytał rozkładając ramiona.
- No cóż... tego nie wiemy. Skoro ty też nie, to chyba czas żebyś pożegnał się ze swoją ukochaną. - stwierdziłem uśmiechając się szeroko i już miałem nacisnąć spust kiedy ten idiota mnie zatrzymał.
- Stój. - powiedział, a ja spojrzałem na niego z wyczekiwaniem.
- Słucham.... - mruknąłem pochylając głowę w prawo.
- Pomagałem jej, ale jakiś czas temu dowiedziałem się co zrobiła i natychmiast się od tego wszystkiego odsunąłem. - poinformował a ja pchnąłem Melanie w stronę Boomerang' a. Szybko ją przejął i również przysunął do jej głowy spluwę.
- Co zrobiła? - spytałem spokojnie podchodząc do Batka. Przyjrzałem mu się uważnie. Nie kłamał. Nie tym razem. W jego oczach widziałem prawdę. I strach.
- Wasz przyjaciel żyje. - odparł po chwili ciszy, a ja nie za bardzo rozumiałem o kogo chodzi. Chyba tylko ja w całym pomieszczeniu, bo wszystkim zaparło dech w piersiach.
- Kto? - warknęła zdziwiona Harley stając tuż obok mnie.
- El Diablo. - odparł, a wszyscy wytrzeszczyli oczy. Najbardziej Harley. Stała jak wryta nie dowierzając w to co powiedział Batman. Tylko dlaczego?
Harley POV
On żyje? To niemożliwe. Wszyscy widzieliśmy jak ginie w wybuchu ratując nas przed śmiercią. On nie żyje. Batman kłamie. Musi kłamać.
- Kłamiesz. - powiedziałam nagle, celując w mężczyznę w czarnej pelerynie. Miałam go serdecznie dość. Jest najgorszą osobą jaką znam.
- To prawda. Amanda też myślała, że nie żyje. Jednak gdy zabrali jego spalone ciało do kostnicy wydarzyło się coś dziwnego. - wytłumaczył spokojnie Batman. - Po kilku godzinach jego ciało zaczęło się regenerować. Wszystko wracało do normy. - dodał, a mnie zatkało jeszcze bardziej.
- To niemożliwe. - jęknęłam opuszczając broń. Niemożliwe. Przysięgam.
- A jednak. W końcu ogień nie zabija ognia. Kolejna dawka może go jedynie wzmocnić i tak się stało z El Diablo. Jego siły wzrosły. Wtedy Amanda wykorzystała tą okazję i wstrzyknęła mu coś do krwi. - powiedział robiąc krótkie przerwy pomiędzy wyrazami. Sam do końca nie rozumiał. Dało się to wyczuć w jego głosie.
- Co? - spytała Poison z tyłu nie patrząc zbytnio na Batmana. Nienawidziła go, ale jako jedyna znała się na różnych serum, lekarstwach czy trutkach.
- Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że jest jej całkowicie posłuszny. Wykonuje jej polecenia jak maszyna. Co gorsza, Waller nie wykorzystuje go do słusznych celów. Rozkazuje mu zabijać ludzi. Niszczyć lasy i miasta. Stała się silniejsza niż wy wszyscy razem wzięci. - powiedział, a ja poczułam jak całe powietrze ze mnie ulatuje.
- Co jeszcze wiesz? - spytał Rick ze złością.
- Tylko tyle. Teraz ją wypuścicie. - powiedział szybko Batman i skierował broń w stronę Joker' a i moją. Dlaczego akurat w nas?
- Jasne. Spytaj tylko, czy ona chce odejść. - odparł Joker z uśmiechem, na co Boomerang puścił Mel i się trochę odsunął. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko w stronę Batmana, na co ten warknął i wyskoczył przez to samo okno, przez które wleciał.
- Dziękuję. - mruknęła Melanie, na co wszyscy pozostali milcząc, dlatego też postanowiłam się odezwać jako pierwsza.
- Nie ma sprawy. Pomogłaś nam. - stwierdziłam, na co ona wzruszyła lekko ramionami.
- Nie sądziłam, że moja matka jest w stanie zrobić coś takiego. - mruknęła kręcąc głową z niedowierzaniem. Założyła ręce na piersi.
- Ja nie sądziłem, że Chato mógł przeżyć wybuch. - mruknął Rick czując dezorientacje.
- Nikt z nas na to nie wpadł. - prychnął Deadshot przez zaciśnięte zęby.
- Teraz stał się jej pieskiem. - stwierdził Boomerang siadając na kanapie.
- Powinniśmy coś zrobić. - powiedziała June, co mnie zaskoczyło. Nie miała okazji go poznać. Wie o nim tylko z opowieści. Właściwie uratował nas przed nią. Może dlatego chce mu pomóc.
- Co? - zdziwił się Rick słysząc pewną siebie dziewczynę.
- Uratować go. - odparła jakby to było coś nadzwyczaj oczywistego.
- Jak? Nie słyszałeś co powiedział Batman? - prychnął Boomerang, a ona już miała coś opowiedzieć, jednak Puddin postanowił przerwać tą rozmowę.
- Wystarczy. - warknął Joker, przez co wszyscy umilkli. - Nie będziemy nikogo ratować. - dodał pewnym siebie głosem.
- Ale Joker... - zacząłem cicho, jednak on uniósł rękę w celu uciszenia mnie.
- Nie będziemy nikogo ratować. - powtórzył stanowczo i nikt już nie powiedział ani słowa. Zielonowłosy spokojnym krokiem zaczął kierować się do wyjścia, jednak ja nie zamierzałam tak tego zostawić. On nie ma pojęcia jak ważny jest dla nas El Diablo. Jak ważny jest dla mnie. Uratował nas. Tylko dzięki niemu żyjemy.
- Kochanie. - mruknęłam gdy chłopak wsiadał do fioletowego Lamborghini. Szybko obiegłam samochód wokół i usiadłam na miejscu pasażera.
- Czego? - warknął, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Dawno nie odzywał się do mnie w ten sposób. I nie jestem pewna, czy chce żeby tak do mnie mówił. Chyba to zauważył. - Wybacz. - mruknął zaciskając ręce w pięści. Oparł głowę o siedzenia i zamknął oczy.
- Dlaczego nie chcesz go uratować? - spytałam spokojnie patrząc na niego niepewnie.
- Harley... nasza rezydencja stała się czymś w rodzaju hotelu. Ile osób jeszcze dołączy? - prychnął niedowierzając, a ja przez chwilę się nad tym zastanowiłam. Jest w tym trochę racji, z drugiej strony nie chciałabym mieszkać tam tylko we dwoje. Teraz jest nam wszystkim raźniej. Możemy na sobie polegać.
- Nie wiem. Tyle ile będzie tego potrzebować. - stwierdziłam. Ktoś taki jak Melanie potrzebował nas. Teraz jest jedną z nas.
- Brakuje mi czasów, gdy byliśmy sami. Mogliśmy robić wszystko. Teraz gdziekolwiek nie spojrzę widzę innych. W każdym kącie. Wszędzie. - w jego głosie dało się wyczuć znudzenie i podenerwowanie.
- Wyjedźmy. Tylko ja i ty. Odpocznijmy. - powiedziałam z uśmiechem, na co on spojrzał na mnie niepewnie.
- Serio? - spytał ściągając brwi, na co oblizałam usta.
- Dlaczego nie? Nie zapominajmy o tym kim jesteśmy. Suicide Squad to jedno, ale Król i Królowa Gotham to całkiem inna sprawa. - mruknęłam kładąc dłoń na jego udzie. Przejechałam nią w górę i w dół. Chłopak się uśmiechnął rozkoszując moim dotykiem.
- Pojadę z tobą nawet na koniec świata. - poinformował na co uśmiechnęłam się uroczo.
- Cudownie. - zaśmiałam się gdy ten odpalał samochód. Z piskiem opon wyjechaliśmy z garażu. Nie wzięliśmy ze sobą żadnych rzeczy. Nie poinfomowaliśmy nikogo. Nie przejmowaliśmy się niczym. I tego właśnie było nam trzeba. Wolności.
- Mogę poprowadzić? - spytałam po chwili czując nagłą chęć jazdy tym cudeńkiem. Kiedyś miałam okazje się nim przejechać. Pamiętam, że było niesamowicie. Z chęcią to powtórzę.
- Chcesz? - spytał spoglądając na mnie kątem oka.
- Pewnie. - odparłam krótko, na co on kiwnął głową.
- To chodź. - zaśmiał się, na co ja ostrożnie przeszłam na jego stronę siadając mu na kolanach.
- Nadal chcesz prowadzić? Czy może wolisz pozostać w takiej pozycji, hm? - spytał wbijając się namiętnie w moje usta. Jedną dłonią jeździł po moich pośladkach i udach. Czułam się wprost cudownie.
- Teraz jest mi dobrze. - odparłam pomiędzy pocałunkami. Poprowadzić mogę później. A każdą możliwą chwilę chcę spędzić z Joker' em. Najbliżej jak się da. Czując jego oddech na mojej szyi. Jego usta na moich. Jego dotyk na moim ciele. Tego pragnęłam najbardziej na świecie.
Witajcie kochani! <3 Nie było mnie chwilę, ale wracam i mam nadzieję, że jesteśmy zaskoczeni, bo o to mi chodziło :D Mała niespodzianka. Osobiście uwielbiałam El Diablo i nie pogodziłam się z jego śmiercią <3 Mam nadzieję, że podzielacie moje zdanie i, że napiszecie mi co o tym myślicie. :D Buziaki i do następnego <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro