34
Joker POV
Siniaki, które próbowała ukryć pod makijażem odbierały mi mowę. Pokaleczone ręce, które próbowała zakryć błękitnymi rękawiczkami powodowały, że czułem obrzydzenie do samego siebie. Kolejny raz zrobiłem jej krzywdę. Kolejny raz moja ciemniejsza strona wzięła nade mną górę. Jak to powstrzymać? Jak mam jej wytłumaczyć?
- Przykro mi. - wydusiłem spoglądając na ziemię. Nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy. Chyba po raz pierwszy w życiu, bałem się tego co w nich zobaczę. Ona też nie zachowywała się tak jak zwykle. Zawsze kiedy wracałem, udawała że wszystko jest w porządku. Udawała, że wcale jej nie skrzywdziłem. Za wszelką cenę chciała wierzyć w to, że to tylko i wyłącznie jej.
- Mi też. - odaprła krótko nie ułatwiając mi wcale zadania. - Mimo to, zawsze czekam na twój powrót. Zawsze się o ciebie martwię. - powiedziała z lekkim smutkiem, po czym poprawiła włosy. - Pamiętam jak kilka miesięcy temu powiedziałam, że nie potrzebuję twojej dobroci. Że chcę żebyś mnie krzywdził. - jęknęła drżącym głosem, a ja wróciłem pamięcią do tamtego dnia.
,, Mylisz się. Kocham Cię i nic nie zmieni mojej decyzji. Nie powstrzymasz mnie. Zrobię wszystko żeby być blisko, nawet jeśli mnie nie chcesz. Nie potrzebuję twojej dobroci. Nie musisz mnie chronić. Chcę, żebyś był sobą. Krzywdź mnie i mieszaj mi w głowie jak najlepiej potrafisz. Pamiętasz regulamin? Złamałam wszystkie zasady, nic z tym nie zrobisz? "
- Teraz rozumiem, że nie chodziło mi o to. - wytłumaczyła pokazując gestem na policzek i wszystkie blizny które jej po mnie pozostały. - Myliłam się. Wolałabym być z tobą bez tego strachu. Bez krzywd. Z odrobiną czułości. - jęknęła, przez co nie mogłem wydusić słowa. Nie byłem w stanie zapewnić, że to się nie powtórzy. Na pewno się powtórzy, chociaż nie chciałbym tego najbardziej na świecie. Czując przypływ złości nie potrafię tego powstrzymać.
- Wczoraj coś sobie uświadomiłem. - powiedziałem niepewnie w końcu spoglądając jej w oczy. Widziałem w nich strach, smutek i coś jeszcze. Coś co w jej języku oznaczało miłość. - Znaczysz o wiele więcej niż mógłbym przypuszczać. Jesteś ważniejsza niż władza. Ważniejsza od tych brudnych pieniędzy. - wytłumaczyłem na co ona się lekko uśmiechnęła. - Pamiętam dzień w którym myślałem, że cię straciłem. Że już nigdy więcej nie usłyszę twojego głosu. Nie powiedziałem Ci tego, ale wtedy po raz pierwszy poczułem, że straciłem wszystko na czym mi zależy. Płakałem klęcząc nad tobą i starając się przywrócić Cię do życia. - powiedziałem przypominając sobie co wtedy czułem. Blondynka stała i patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Nie wiedziała tego. Nie mówiłem jej wielu rzeczy. Między innymi tego, co do niej czułem.
Harley POV
To co mówił, było miłe. Urocze. Inne niż zwykle.
- Potrafisz płakać? - spytałam ze śmiechem, próbując go nieco rozluźnić. Nie chciałam, żeby się stresował. Chciałam żeby mówił to co czuje, ale bez obaw.
- Nie wracajmy do tego. - mruknął uśmiechając się lekko, lecz po chwili natychmiast spoważniał. - Mógłbym Cię przepraszać. Mógłbym zapewniać, że to się nigdy nie powtórzy. Jednak nie mogę. Zasługujesz na o wiele więcej. Nie chcę składać Ci obietnic, które mogę złamać. Mogę jedynie powiedzieć, że postaram się zmienić kilka rzeczy. Mogę to zrobić dla ciebie. - wytłumaczył, a ja przygryzłam dolną wargę. Nigdy nie spodziewałam się, że usłyszę od niego takie słowa. Joker zaskoczył mnie. - Chcę tylko, żebyś już nie widziała we mnie tego pieprzonego psychopaty. - dodał, a ja przygryzłam od środka policzek. Przestałam dopiero, gdy zaczął mnie piec.
- Dziękuję. - mruknęłam zadowolona. - Od samego początku widziałam w tobie kogoś więcej niż tylko psychopatę, chociaż ewidentnie nim jesteś. Oboje jesteśmy. - wytłumaczyłam przypominając sobie dni w których spotkałam go po raz pierwszy. - Pod maską mordercy i bezdusznego szaleńca, dostrzegałam w tobie człowieka. Kogoś kto naprawdę potrafi czuć. I nadal się tego trzymam. Nadal cię kocham. Nadal wierzę, że jesteśmy jedyni w swoim rodzaju. A ty? - spytałam cicho uśmiechając się odrobinę, na co spojrzał na mnie z widocznym smutkiem. Powiedziałam coś złego?
- Wybaczysz mi? - spytał nie odpowiadając zupełnie na moje pytanie, jednak nie przeszkadzało mi to. - I może to nie jest najlepszy moment, ale... - zaczął powoli uklękając na jedno kolano, a ja niedowierzając rozchyliłam usta i wytrzeszczyłam oczy. Wsunął rękę do kieszeni swoich spodni i wyciągnął z niej małe czarne pudełeczko. Widziałam w jego oczach strach. Niepewność oraz zakłopotanie. - Proszę cię tylko o jedno, Harley. Zostań ze mną do końca tego szaleństwa. Zrobię wszystko, żeby wynagrodzić Ci krzywdy, które wyrządziłem. - powiedział lekko drżącym głosem, jednak nie dawał tego po sobie poznać. Milczałam. Ale nie dlatego, że się wahałam, albo bałam. Milczałam dlatego, że chciałam dobrze zapamiętać ten dzień. Chciałam do końca życia, pamiętać każde słowo, które powiedział. Wszystko.
- Zostanę. - wydukałam po chwili, na co on ostrożnie zdjął rękawiczki z moich dłoni i wsunął pierścionek z błękitnym diamentem na mój serdeczny palec. To najpiękniejszy pierścionek jaki w życiu widziałam. Zielonowłosy wziął mnie w ramiona i obrócił wokół własnej osi całując jednocześnie moje pełne usta. Czułam się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Teraz już nic ani nikt nas nie rozdzieli.
- Dziękuję Ci. Zrobiłeś coś, co utwierdziło mnie we wszystkich uczuciach. Nawet jeśli się wahałam. - powiedziałam niepewnie, gdy już postawił mnie na ziemię. To fakt. Cały dzisiejszy dzień miałam wątpliwości co do naszej przyszłości. Właściwie to miałam wątpliwości od dawna. Wszyscy wmawiali mi, co powinnam zrobić. Każdy chciał, żebym odeszła. Jednak nie mogłam tego zrobić. On mnie potrzebuje. Tak samo jak ja potrzebuje go.
- Miałem ten pierścionek od wielu miesięcy, ale nie potrafiłem... nie byłem przekonany, czy to odpowiednia decyzja. Zastanawiałem się, czy to małżeństwo nie zrobi ze mnie jeszcze gorszej osoby. - stwierdził na co spuściłam na moment głowę. Miał go od miesięcy. Planował to od miesięcy. Już od dawna chciał mi się oświadczyć, tyle że bał się konsekwencji. Bał się powiedzieć mi o tym co go gryzie.
- Obiecaj mi, że już zawsze będziesz ze mną szczery. Że będziesz mi mówić wszystko, nawet jeśli okazałoby się to beznadziejnie bolesne. - poprosiłam przygryzając dolną wargę. Chłopak odwrócił na chwilę wzrok po czym wsunął dłonie pod moją bluzę, którą narzuciłam na sukienkę.
- Przysięgam. - odparł na co zarzuciłam ręce na jego szyje i złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku. Nagle usłyszeliśmy głośne krzyki dochodzące z dołu. Odsunęliśmy się od siebie. Zaśmiałam się, a Joker tylko wyjrzał zdziwiony z balkonu. Stanęłam obok niego i widząc, że nasi przyjaciele patrzą w naszą stronę, uniosłam rękę z pierścionkiem. Byłam świadoma, że z takiej odległości nic nie widzą, ale było mi to bez różnicy.
- Wychodzę za mąż! - krzyknęłam na całe gardło, gdy Joker stanął za mną i objął mnie w pasie. Nasi przyjaciele krzyczeli z radością i chlapali w naszą stronę wodą. Puddin westchnął lekko przewracając oczami.
- Zachowują się jak dzieci. - jęknął nie rozumiejąc zbytnio ich czynów, na co pokiwałam delikatnie głową.
- Zaledwie dwa dni temu opuścili więzienie. Muszą odżyć. - stwierdziłam wzruszając ramionami.
- Nie obgadujcie nas, tylko zejdźcie łaskawie na dół! - zawołał Killer Croc swoim donośnym głosem i gestem ręki pokazał, żebyśmy do nich zeszli. Słuch jak widać też ma nie najgorszy.
- Idziemy? - spytałam cicho spoglądając na zielonowłosego.
- Może czas lepiej ich poznać. - mruknął z lekkim uśmiechem, a ja tylko chwyciłam go za rękę i zaczęłam go ciągnąć do windy która miała nas zawieźć na dół. - Czekaj. - powiedział nagle zatrzymując się przed wyjściem do ogrodu.
- Co się stało? - spytałam odwracając się w jego stronę.
- Nie mogę im się tak pokazać. - wytłumaczył pokazując na swoją nieumalowaną twarz.
- Kochanie, nie potrzebny jest Ci makijaż. Wszyscy wiedzą kim jesteś i nie zmienią stosunku do ciebie tylko dlatego, że wyglądasz nieco inaczej. - zapewniłam uśmiechając się lekko, a on kiwnął niepewnie głową. Po kilku sekundach byliśmy już przy basenie.
- Gratulacje, Harley! - powiedziała Poison wychodząc z wody. Objęła mnie lekko mocząc przy tym moje ubrania. Zacisnęłam lekko oczy i się uśmiechnęłam.
- Myliłaś się. Wszyscy się myliliście. - mruknęłam jej na ucho uważając, żeby Joker tego nie usłyszał. Czerwono włosa odsunęła się lekko i przewróciła oczami.
- Masz rację. - odparła i wzruszyła lekko ramionami.
- Atarashī ikikata no tame no kōfuku. - powiedziała Katana a my wszyscy spojrzeliśmy na nią jak na jakąś wariatkę. Chyba ktoś tu zapomniał, że jesteśmy w Stanach Zjednoczonych, a nie w Japonii.
- Ym... tak. Dziękuję... chyba. - odparłam jąkając się lekko. Nie miałam pojęcia co powiedziała, ale sądząc po sytuacji to pewnie coś w stylu ,, Szczęścia " czy coś tam.
- Uczcijmy ten wieczór upijając się do nieprzytomności, co wy na to? - spytał Boomerang podpływając do krawędzi basenu gdzie stało kilka kieliszków a obok nich kilka butelek wina. Widzę, że dla nich zabawa się dopiero zaczyna. Capitan każdy z kieliszków napełnił do pełna czerwoną cieczą. Po chwili każdy wziął trunek do ręki i uniósł do góry. - Wznieśmy toast za tą dwójkę szaleńców. - dodał z szerokim uśmiechem, a ja tylko spojrzałam na niego znacząco. Z tego co zauważyłam Joker zrobił to samo. - Oczywiście uroczych szaleńców. - poprawił się, na co posłałam mu lekki uśmiech. Wszyscy wypiliśmy trunek po czym ja i Joker usiedliśmy spuszczając jedynie nogi do basenu. Nie miałam ochoty na kąpiel. Chciałam tylko spędzić czas razem z przyjaciółmi i ukochanym. W końcu miałam okazje przypomnieć sobie jak to jest być chociaż odrobinę normalną. Wkrótce zostanę żoną najwspanialszego mężczyzny jakiego znam. To brzmiało niewiarygodnie, ale było prawdą. Zrobił to. W pewnym stopniu przysiągł, że spędzi ze mną resztę życia. A właściwie... to obiecał, że zostanie ze mną do końca tego szaleństwa.
Witajcie! <3 Założę się, że się tego nie spodziewaliście... ale to dobrze. Mam mnóstwo pomysłów na ciąg dalszy, także mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca tego ,,szaleństwa" :D XDD W każdym bądź razie czekam na opinie i gwiazdki. Kocham was i pozdrawiam wszystkich czytelników, a w szczególności tych, którzy komentują :D Jesteście wielcy :D XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro