Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2 - Kosmiczna Księżniczka


Ben po prostu stał w tym samym miejscu jeszcze kilka sekund, po czym potrząsnął głową, żeby się otrząsnąć i spojrzał zmieszany na kosmitkę.

- Czekaj... co masz na myśli mówiąc Faraon? - Zapytał Ben skonfuzjowany

Kobieta, Thep Khufan, wydała cichy chichot, który wciąż miał w sobie melodyjny odgłos.

- Myślałam, że wiesz, ale chętnie to wyjaśnię - Odparła kosmitka - Po pierwsze, zwe się Izyda, Księżniczka Izyda - Przedstawiła się z lekkim ukłonem w stronę Bena który na to lekko poczerwieniał na policzkach -  Wiem, że jestem podobna do jednej z bogiń twojej planety, ale wiele lat przed moim urodzeniem mój lud wylądował na tej planecie i wiele się nauczył od czasów przeszłości cywilizacji twojego gatunku - Mówiła nie spuszczając oczu z Bena co lekko go... stresowało - Odnoście się do nich jako... Egipcjanie, czy tak? - Odpowiedziała Izyda 

Ben był zaskoczony. Tutaj była księżniczka, która z wyglądu strasznie podobnie do Kleopatry i miała imię starej bogini! Jasne, nigdy nie zwracał uwagi na szkołę, ale musiał utrzymywać stopnie, by pozostać w drużynie piłkarskiej.

- Kiedy mój ojciec był Faraonem naszej planety, wziął małą grupę naszych ludzi na Ziemię i pomógł nauczyć ludzi z tamtych czasów i przekazywał im nasze nauki - Kontynuowała - Dlatego  "mumie", jak nazywają je twoi ludzie, są podobne do naszego gatunku - Odpowiedziała Izyda

- OK, ale to nadal nie wyjaśnia, dlaczego nazywasz mnie swoim Faraonem - Odpowiada Ben 

Izyda wydawała się być zatopiona we wspomnieniach, gdy lekko uniosła głowę i spojrzała w gwiazdy

- Kiedy byłam w twoim wieku, dostałam wówczas wiadomość, która mówiła że na ziemi miało miejsce wydarzenie przez które coś stało się mojemu ojcu. Najwyraźniej jego podwładny zebrał dość naszych ludzi, aby spróbować obalić mojego ojca. Mójojciec go pokonał, ale podczas bitew stracił wiele zasobów. Nie miał więc innego wyboru, jak zaaranżować małżeństwo pomiędzy synem swojego przeciwnika a jego rozjemcą. Kilka lat po zakończeniu rozejmu syn nadzorcy połączył siły z wrogiem mojego ludu. Wierzę, że nazywasz go Ghostferakiem - Odparła Isis, szokując Gwen i Bena, ale Kevin był zdezorientowany

- Kim jest Ghostferakiem? - Zapytał ciekawy Osomasian

- Był obcym Bena, zanim zdołał uciec z warty i próbował przejąć kontrolę nad światem - Odpowiedziała Gwen

- Po tym, jak mój były narzeczony połączył siły z Ghostfreak, został wygnany z naszej planety, a mój ojciec znów był Faraonem. Pewnego dnia mój ojciec znalazł niewielki ślad po zdrajcy, ale dziwnie pakował śladowe ilości kilku milionów obcych gatunków obcych na tym samym obszarze. Później dowiedzieliśmy się, że pokonałeś zarówno Ghostfreak, jak i zdrajcę - Odezwała się Izyda, która wydawała się trzymać bandaż niczym dłonie owinięte wokół dłoni Bena

- To wyjaśnia większość naszych pytań. Jedyne, czego nie wyjaśniłeś, to dlaczego mówisz Benowi, że jest twoim Faraonem - Odpowiedziała wciąż zdziwiona Gwen

- Proste, ponieważ to on pokonał tego, z którym byłam zaręczona i przez nasze prawo, prawo małżeństwa przechodzi teraz z niego na Bena. Nasi ludzie obserwują cię i pracują nad naprawom, a także ulepszaniem statku, który kiedyś sprowadziliśmy na tę planetę, abym mógł zabrać cię z powrotem na moją planetę, gdzie będziemy mogli sfinalizować porozumienie w sprawie ślubu, a także spotkać się z moim ojcem. Można powiedzieć, że trochę się podkochiwałem,  jak obserwowałam cię przez te wszystkie lata - Odparła Izyda, uśmiechając się różowofioletowymi oczami i robiąc coś, co wyglądało jak uśmiech

Zanim Ben zdążył cokolwiek powiedzieć, Kevin miał jeszcze coś do powiedzenia.

- Więc poczekaj - Powiedział z lekka zdezorientowany - Przychodzisz tutaj, bo Ben pokonał twojego narzeczonego, a teraz nie tylko jest twoim nowym przyszłym mężem, ale też podkochujesz się w nim - Skończył i wydawało się to Kevinowi zbyt szalone by w to uwierzyć

- W skrócie, tak - Odparła Izyda odwracając się do Bena - Wiem, że może się wydawać, że Cię do tego zmuszam, ale chciałbym przynajmniej mieć szansę pokazania, że mogę być dobrą Królową - Odpowiedziała Izyda

Ben był całkowicie zdumiony. Tutaj była obca księżniczka, która była nie tylko członkiem tego samego gatunku, co jeden z kosmitów, z którymi walczył, gdy miał 10 lat, ale także byłego narzeczonego tego samego członka, który twierdził, że się w nim podkochuje, a także jest zaręczona z nim od pokonania jej byłego narzeczonego i chciała być jego królową. Poza tym była skłonna poczekać i zobaczyć, czy mogą mieć dobre relacje. Ben miał emocjonalnie złamane serce i umysł, był bliski szaleństwa, jego serce nadal boli przez odejście Julie, bo dalej miał nadzieję że wróci do niego, ale ta dziewczyna... nie, ta obca kobieta, chciała być z nim i, miejmy nadzieję, mieć szczęśliwą przyszłość i to właśnie z nim i tylko nim. Oczywiście, miał dobre stosunki z Julie, zanim to ona skończyła ich związek, a to było po prostu niesprawiedliwe, aby próbować być w związku z kobietą i martwić się o niego 24 h na dobę. Może posiadanie obcej jako dziewczyny może być dobrą zmianą. W końcu nie jest tak, że nie może się bronić.

I to było, gdy los zdecydował się na nich, gdy wielki rozbrzmiewający dźwięk można było usłyszeć z budynku naprzeciwko Mr. Smoothie

Pył odsłaniał jednego ze starych wrogów Bena. Duży humanoidalny słoń w fioletowej odzieży. To był Trobipulor.

- Cóż, to był zły czas - Odparł Kevin kładąc rękę na desce rozdzielczej samochodu i zdobywając błyszczącą zieloną wykładzinę. Mana Gwen utworzyła się wokół jej dłoni, gdy przyjęła podstawową pozycję do walki. Ben przesunął pokrętło na Ultimatrix i uderzył w niego. Przemienił się w małego szarego kosmitę, który ma zielone oczy z minusem. Miał też kombinezon z czarnym paskiem biegnącym z przodu. Symbol Ultrafatrix można było zobaczyć na jego klatce piersiowej. 

- Aww, człowieku, Greymatter? Chciałem Ratha! Dlaczego nienawidzisz mnie Ulmitrixe? - Jęknął Ben jako Greymatter

Izyda tylko spojrzała w dół i wydała z siebie lekki chichot co zirytowało Bena. 

- Dlaczego nie pozwolisz mi sobie z nim poradzić? To będzie idealne, gdyż pokażę swoją siłę -  Odparła Izyda powoli zbliżając się do słonia-obcego 

Trumbipulor tylko spojrzał na małego kosmitę i pomyślał, że to zabawne.

- Ha, wydaje się, że jedno z was postanowiło być pierwszym w kolejce do raju- Odparł Trumbipulor, który podniósł swoją rękę nad głowę i sprowadził ją bezpośrednio na obszar, w którym znajdowała się Izyda

Ben i pozostali po prostu patrzyli, gdzie stoi Izyda, i byli zaskoczeni gdy zobaczyli, że bandaże prześlizgują się przez szczeliny gruzów i wrócili do Izydy, która dała Trumbipulorowi jedno ze słynnych spojrzeń na jej planecie  mówiące"To wszystko?". Izyda warknęła ze złości, kiedy odrzuciła ręce i znów je wyciągnęła, gdy wyciągnęły się w stronę Trobipulor i owinęły się wokół jego twarzy. Zaskoczony gorączkowo próbował ale nie dał rady zdjąć materiału z twarzy. Izyda szybko ogarnęła się ze strzępków i była w stanie wykorzystać swoje długie wyrostki, by rzucić się ponad zdezorientowanego wroga. Dwa długie bandaże podobne do Mumii Bena wyrosły z jej pleców i chwyciły najbliższą latarnię. Którą Izyda kręciła nią i rzuciła prosto na twarz Trobipulora. Trobipulor musiał chwycić się za twarz, gdy samiczka Khufan uderzyła go tam ponownie.  Oderwał dłonie od twarzy i spojrzał w dół, by zobaczyć coś małego przy stopie. Ze względu na różnicę wysokości szybko zaczął zachowywać się jak wystraszony słoń, który widział mysz. Podniósł wzrok i zobaczył zieloną zaciśniętą pięść Kevina, która uderzyła go prosto między oczy, powodując, że duży ssak wpadł w gruz budynku.

Gwen pomógł jej hydraulikowi i po skontaktowaniu się z hydraulikami skontaktował się z Trobipulorem. Sama była zaskoczona, widząc, jak Izyda tak walczy. Gdyby do nich dołączyła... może dobrze byłoby mieć kolejną dziewczynę w grupie. Ben podniósł wzrok znad swojego miejsca na gruzy i był także zdumiony pokazem siły, jaką posiadała Izyda. Skończył jako BenMummy, ale nigdy tak naprawdę nie wykorzystał go tak bardzo. Może Isis mogłaby go nauczyć trochę więcej. Przez jego umysł przemknęła błąkająca się myśl: "Naprawdę nie chcę, żeby była zła!"

Izyda spojrzała w dół i zobaczyła, że Ben patrzy na nią z podziwem. 

- Czy to było imponujące, mój Faraonie? - Zapytała Obca Księżniczka, mając nadzieję, że zwróci ona uwagę Bena

- Założę się, że to było - Odpowiedział Ben z uśmiechem

- To dobrze - W duchu odetchnęła z ulgą - Och, i mój Faraon... - Izyda podniosła Bena jednym ze swoich bandaży - ...Myślę, że wyglądasz bardzo uroczo w tej formie - Odparła uśmiechnięta Izyda, gdy Kevin i Gwen zaczęli chichotać z rumieńca na twarzy Bena 

- Heh, heh - Ben zachichotał zawstydzony - Dzięki... Chyba...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro