Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

you're the best | P. Żyła x M. Kot

Wszedłem do pokoju trzaskając drzwiami. Zdjąłem kurtkę i buty odrzucając je na bok, i ze łzami cisnącymi się do oczu, położyłem się pod kołdrą, którą przykryłem się w całości. Leżałem tak, aż usłyszałem ciche trzaśnięcie drzwiami, a po chwili materac, na którym leżałem ugiął się pod ciężarem drugiej osoby.

- Maciek... - usłyszałem dobrze znany mi głos, ale nie zareagowałem. - Maciuś... - poczułem dotyk na ramieniu.

- Zostaw mnie - mruknąłem ledwo powstrzymując łzy.

- Kici... - Piotrek zsunął kołdrę z mojej głowy. - Nie obwiniaj się, to nie twoja wina.

- A właśnie, że moja - odwróciłem się i usiadłem. - Trzecie nie jest miejscem dla nas. Byłoby dużo lepiej gdyby mnie nie było. Zepsułem obydwa skoki - po moim policzku spłynęła łza. - Jestem beznadziejny... - zakryłem twarz dłońmi.

- Nawet tak nie mów - położył dłoń na moim kolanie. - Popatrz na to w ten sposób, bez twoich skoków w ogóle nie bylibyśmy na podium.

- Gdyby nie było mnie, skakałby Kuba i na pewno zrobiłby to lepiej - po moich policzkach spływało coraz więcej łez.

- Boże... - Piotrek westchnął. - Chodź tutaj - wciągnął mnie na swoje kolana. - Maciek, zrozum, że to nie twoja wina. To, że oddałeś krótsze skoki, nic nie znaczy. Przecież każdemu zdarzają się obniżki formy - otarł łzy z moich policzków. - Nie możesz się obwiniać, żaden z nas dzisiaj nie błyszczał i jest, jak jest. Trzecie miejsce to nie koniec świata.

- Ale gdyby moje skoki były lepsze... - szlochałem w jego bluzę.

- Gdybać zawsze można - pogłaskał mnie po plecach. - Z resztą jutro jest konkurs indywidualny, tam pokażesz co potrafisz, hm? - odsunął się i spojrzał mi w oczy.

- Tak... - mruknąłem spuszczając wzrok.

- Jakoś za bardzo mnie to nie przekonuje - szturchnął mnie w ramię.

- No mówię, że tak - pociągnąłem nosem.

- Kici... - zaczął groźnie i rzucił się na mnie.

- Piotrek, przestań! Nie łaskocz mnie! - wyginałem się na łóżku, leżąc pod starszym i głośno się śmiejąc. - Proszę cię - z moich oczu zaczęły wypływać łzy.

- A postarasz się jutro na konkursie?

- Tak, zrobię wszystko! - śmiałem się.

- W takim razie mogę zostawić cię w spokoju - opadł na materac i położył się obok mnie. Przytuliłem się do jego boku.

- Dziękuję, jesteś najlepszy - zamknąłem oczy, a on mnie objął.

Leżeliśmy tak chwilę kiedy zachciało mi się spać. Ziewnąłem.

- Jesteś śpiący? - pokiwałem głową na tak. - Idź spać - pocałował mnie w czoło.

- Dobranoc - wtuliłem się w niego.

- Śpij dobrze - okrył nas kołdrą.

Po pierwszej serii byłem drugi. Usiadłem na belce, wziąłem głęboki wdech i sprawdziłem wiązania. Wszystko w porządku, teraz trzeba już tylko poczekać na zielone światło. Jest, trener machnął flagą, a ja odepchnąłem się od belki. Przyjąłem pozycję najazdową i wyszedłem z progu. Czułem, że to będzie daleki skok. Wylądowałem telemarkiem. Ładna odległość, bo 132 metry. Noty, same dziewiętnastki. Na pewno będę stał dziś na podium. Jeszcze tylko Kraft i okaże się czy będę stał na najwyższym stopniu, czy też nie. Jako pierwszy z chłopaków podszedł do mnie Piotrek.

- Mówiłem ci? Wygrasz to - szepnął mi na ucho, zamykając w uścisku.

Po chwili przyszła do nas reszta kadry. W napięciu oczekiwaliśmy na wynik. Austriak zasiadł na belce, wyszedł z progu i... Tak! Wygrałem! Piotrek ponownie zamknął mnie w uścisku, do którego przyłączyła się także reszta chłopaków.

- Wiedziałem, że dasz radę - szepnął mi na ucho, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. - Jesteś dzisiaj najlepszy.
______________________________________

Odkopałam jakiegoś starego shota, mam nadzieję, że się wam podoba.
Przy okazji zachęcam, żebyście zajrzeli do mojej nowej książki, w której będę starała się do świąt publikować codziennie jednego shota.
Do następnego,
Kamila.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro