lavender | S. Kraft x M. Hayboeck
Oboje wyczerpani opadliśmy na materac mojego łóżka. Nasze przyspieszone oddechy mieszały się ze sobą. Przetarłem dłonią mokre od potu czoło i przekręciłem się na prawy bok. Wtuliłem twarz w białą, jedwabną poduszkę, lekko przymykając powieki. Pachniała lawendą, a wprost ubóstwiam ten zapach. Odczuwałem zmęczenie, żeby nie powiedzieć, że byłem wyczerpany. Choć oczy dosłownie same mi się zamykały, nie chciałem zasypiać. Nie chciałem zasypiać, bo byłem świadomy, że kiedy znów otworzę powieki jego już nie będzie przy mnie. Nikt nie będzie przytulać moich pleców. Miejsce obok zdąży zrobić się zimne. Tak jak moje serce. Zawiedzione, że kolejny raz dałem się nabrać.
____________________________________
Chyba wrócę do pisania, brakowało mi tego 🤔🙈
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro