Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

it's not the same without you | D. A. Tande X J. A. Forfang

Upchnąłem do walizki jeszcze jedną koszulkę i zamknąłem ją... Spróbowałem zamknąć, bo jednak nie wyszła mi ta sztuka. Chwilę mocowałem się z zamkiem, ale w końcu podałem się i opadłem na materac zaraz obok bagażu. Przymknąłem powieki i jeszcze raz przemyślałem wszystkie za i przeciw mojego wyjazdu.

- Johann - do pokoju wszedł Daniel - Jesteś gotowy? - stanął nad naszym łóżkiem.

- Ta - mruknąłem, nie otwierając oczu.

- Co się dzieje? - Tande usiadł na rogu łóżka.

- Nic - westchnąłem, chociaż miałem wielką ochotę z nim pogadać.

- Nie zbywaj mnie, przecież widzę, że coś jest nie tak - podniosłem się do siadu i spojrzałem na blondyna.

Chwilę patrzyłem mu w oczy, nie odzywając się. Zastanawiałem się czy to, co chcę powiedzieć nie zabrzmi głupio.

- Nie chcę jechać na konkurs - wydusiłem w końcu.

- Co? Dlaczego? - wyraźnie zdziwiony zmarszczył brwi.

- Po prostu... - zawiesiłem. - Nie chcę tam jechać bez ciebie - spuściłem wzrok na podłogę.

W pomieszczeniu zapadła cisza.

- Johann - blondyn w końcu się odezwał. - Nie mów tak... Przecież już byłeś na konkursie beze mnie, nawet stanąłeś na podium.

- Ale bez ciebie to nie to samo... - westchnąłem.

- Posłuchaj kochanie - złapał mnie za brodę i zmusił do spojrzenia w jego oczy. - Twój wyjazd to maks cztery dni rozłąki, przecież to niedługo. Uwierz, że jeśli tylko będę mógł, będę jeździł na konkursy razem z tobą, a jeśli nie dam rady, nie przejmuj się. Mamy telefony, laptopy, co za problem, żeby porozmawiać? Co prawda to nie to samo co rozmowa twarzą w twarz, ale jakoś damy radę - przytulił mnie do siebie.

- No nie wiem... - mruknąłem.

- Dobrze, zróbmy to inaczej... Za każdy medal, nie ważne jaki, będziesz dostawał nagrodę.

- Jaką nagrodę? - ożywiłem się.

- A to będzie niespodzianka - zaśmiał się i złożył pocałunek na moich ustach, który ochoczo oddałem.

- Przekonałeś mnie - odsunąłem się od niego. - Przygotuj portfel, zapewniam cię, że staniesz się biedniejszy podczas tego sezonu - blondyn parsknął śmiechem. - Nie śmiej się ze mnie, tylko pomóż mi dopiąć walizkę, proszę - podniosłem się z materaca.

Starszy poszedł w moje ślady. Szybko domknął mój bagaż i postawił go na drewnianej podłodze.

- A teraz jedziemy na lotnisko, w sumie już powinienem tam być... - zmarszczyłem brwi, wychodząc z pomieszczenia. - Nie zapomnij walizki! - krzyknąłem jeszcze do Daniela.
_______________________________________

Przepraszam, że znów Johann i Daniel. Przepraszam też za to, że tak długo nie dodawałam żadnych shotów, ale skupiam swoją całą uwagę na książce z shotami o tematyce świątecznej (swoją drogą jeśli ktoś nie czytał, zapraszam). Tam też składałam wam dłuższe życzenia, dlatego tutaj życzę wam tylko wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku!
Do następnego,
Kamila.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro