interwiew | S. Leyhe x A. Wellinger
— Andreas, jak czujesz się po dzisiejszym konkursie? — standardowe pytanie.
— To wspaniałe uczucie móc znów stanąć na najwyższym stopniu podium — odpowiadam zgodnie z prawdą.
— Czy wygrana tutaj, w Willingen jest dla ciebie szczególnie ważna?
— Wydaje mi się, że nie. Każde zwycięstwo jest na swój sposób wyjątkowe, a to, że udało mi się zwyciężyć na ojczystej ziemi jest po prostu świetnym dodatkiem.
— Czy jesteś szczęśliwy?
— Oczywiście, że jestem. Jak mógłbym nie być? — głupie pytanie.
— Powiedz szczerze, brakuje ci czegoś do pełni szczęścia?
— Tak, jednej rzeczy - odpowiadam bez wahania.
— A cóż to za rzecz? — dziennikarska hiena...
Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie było pełno ludzi, jak po każdym konkursie. Wśród nich zauważyłem tę jedną wyjątkową osobę.
— Stephan! — krzyknąłem, wymachując rękoma, na co dziennikarz się zaśmiał.
Lekko zdziwiony chłopak przeniósł swój wzrok na mnie i już po chwili stał u mojego boku.
— Pytał pan czego brakuje mi do pełni szczęścia?
— Dokładnie — mężczyzna skinął głową.
Odwróciłem się w stronę nie do końca rozumiejącego zaistniałą sytuację Stephana i przyciągnąłem go do długiego pocałunku. Teraz są dwie opcje — albo ucieknie zawstydzony i zamorduje mnie w hotelu, albo zrobi to tu i teraz. Oderwaliśmy się od siebie. Pierwsza opcja, odszedł czerwony jak burak.
— O dokładnie tego — odpowiedziałem patrząc z satysfakcją na zdezorientowanego i zmieszanego dziennikarza. — To wszystkie pytania? — gdy po dłuższej chwili nie uzyskałem odpowiedzi, po prostu odszedłem.
_______________________________________
Taki króciutki lellinger, pisany w nocy, bo jakże by inaczej? Wymyślony spontanicznie, w ogóle nieprzemyślany, pisałam to co przyszło mi do głowy i wyszło takie coś.
Mam nadzieję, że się podoba.
Kamila.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro