happy new year | S. Lehye x A. Wellinger
- Dziesięć! - krzyczą ludzie dookoła mnie.
Stoję ściśnięty w tłumie, ale nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie, jest w miarę przyjemnie. Przynajmniej nie jestem sam w tym dniu.
- Dziewięć! - odliczanie trwa.
Wszyscy z uśmiechami na twarzach wyczekują aż na zegarze wybije ta wyjątkowa godzina.
- Osiem - nie zostało już dużo czasu.
W moich oczach zaczynają gromadzić się łzy. Ten rok był dla mnie wspaniały. Nie chcę, żeby się kończył. Boję się, że następny będzie dużo gorszy.
- Siedem - krzyki nie ustają.
Biorę głęboki oddech, próbując się uspokoić. Z każdej strony słyszę śmiech, wszyscy są szczęśliwi, ja też muszę. Spróbuję.
- Sześć! - krzyczą coraz głośniej.
Wyjmuję ręce z kieszeni i poprawiam czapkę, która lekko zsunęła mi się na oczy. Ścieram wierzchem dłoni pojedyncze łzy, które jednak zdołały wypłynąć spod moich powiek. Tak bardzo nie chcę, żeby ten rok się kończył.
- Pięć! - już tylko pięć sekund.
Przypominam sobie najpiękniejsze chwile jakie przeżyłem w dwa tysiące osiemnastym roku. Złoto i srebro olimpijskie. Zdecydowanie najlepsze wydarzenia. Uśmiecham się na samą myśl o nich.
- Cztery! - wszyscy dalej odliczają.
Odchylam głowę do tyłu i wlepiam wzrok w ciemne, bezgwiezdne niebo, na którym zaczynają pojawiać się pierwsze fajerwerki.
- Trzy! - jeszcze chwila.
Zauroczony wpatruję się w kolorowe wystrzały, kiedy czuję jak czyjaś dłoń zaciska się na moim nadgarstku.
- Dwa! - moment.
Odwracam się i zamieram kiedy mój wzrok napotyka te brązowe tęczówki. Jednak wybrał mnie?
- Jeden - witaj nowy roku.
Przyciąga mnie do siebie i przywiera do moich suchych warg. Bez zastanowienia oddaję pocałunek. Przelewam w niego wszystkie moje uczucia. Obejmuję ramionami długą szyję bruneta, a ten umiejscowia swoje duże dłonie na moich biodrach. Zatracamy się, teraz liczą się tylko muśnięcia naszych warg. W końcu odkrywamy się od siebie kiedy zaczyna brakować nam powietrza.
- Szczęśliwego nowego roku, Andi - szepcze do mojego ucha, lekko muskając je wargami.
- Z tobą na pewno taki będzie, Steph - łapię jego twarz w dłonie.
Oboje szeroko się uśmiechamy. Nie wiem jak odnalazł mnie w tym tłumie, ale nie chcę zadawać zbędnych pytań. Ważne, że jest teraz przy mnie. Jest teraz i chcę, żeby był już do końca. Wtedy będzie idealnie.
_______________________________________
Sukces! W końcu shot, w którym nie ma Daniela i Johanna!
Oficjalnie witam was w nowym roku! Mam nadzieję, że będzie on dla was dużo lepszy od tego minionego, nawet jeśli tamten był wspaniały 💕
Do następnego,
Kamila.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro