Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

cut | M. Fettner x C. Aigner

Siedziałem na podłodze w łazience, opierając się plecami o ścianę. Było mi zimno, ale starałem się to ignorować, w końcu zdążyłem się przyzwyczaić do ignorowania moich uczuć. Zawiesiłem wzrok na żyletce, którą trzymałem między palcami prawej dłoni. Obracałem ją, obserwując jak odbija się w niej światło. Westchnąłem ciężko, podciągając rękaw czarnej bluzy. Moje spojrzenie padło na przedramię pokryte bliznami, gojącymi się ranami oraz tymi całkiem świeżymi nacięciami. Wyuczonym już ruchem przyłożyłem ostrze do nadgarstka i zacisnąłem zęby. Szybkim ruchem lekko naciąłem moją jasną skórę.

Pierwsze cięcie za to, że nie jestem na tyle dobry, żeby cię zadowolić.

Drugie cięcie za to, że cię zawodzę.

Trzecie cięcie za to, że marnujesz swój czas na mnie, kiedy mógłbyś być z kimś sto razy lepszym.

Czwarte cięcie za to, że jestem tak ograniczony, że zacząłeś mnie wyzywać.

Piąte cięcie za to, że jestem tak beznadziejny, że musiałeś mnie uderzyć.

Szóste cięcie za to, że uciekłem i zamknąłem się w pokoju, kiedy powinienem nastawić drugi policzek.

Siódme cięcie za to, że przez moją tępotę przestajesz mnie kochać.

Ósme cięcie za to, że nie radzę sobie z problemami.

Dziewiąte cięcie za to, że tak często płaczę.

Dziesiąte cięcie za to, że moje życie jest tak ciężkie.

Jedenaste cięcie za to, że jest w nim tyle bólu.

Dwunaste cięcie za to, że żyję.

Trzynaste cięcie za to, że jestem tchórzem, który nie potrafi zakończyć swojego smutnego życia.

Czternaste cięcie za to, że już nikt nie jest w stanie mi pomóc.

Żyletka wypadła mi z dłoni, a z moich oczu zaczęło wpływać coraz to więcej łez. Mimowolnie uśmiechnąłem się, widząc jak szkarłatna krew powoli wycieka z ran. Nagle drewniane drzwi otworzyły się z dużym impetem, prawie uderzając w ścianę.

- Tu jesteś - wszedłeś do pomieszczenia, uśmiechając się pod nosem. - Znowu? - nachyliłeś się nade mną z politowaniem.

Zacisnąłem powieki, szlochając coraz głośniej.

- Myślałeś, że uda ci się ode mnie uwolnić, Clemi? Nie ma takiej opcji - zaśmiałeś mi się w twarz. - Jesteś zbyt beznadziejny, żeby się zabić, a nawet jeśli, nie pozwolę ci umrzeć. Na pewno nie przez wykrwawienie. Twoja śmierć musi być spektakularna, najlepiej bardzo bolesna i powinieneś zginąć z mojej ręki, bo samobójstwo jest przereklamowane - zacząłeś chodzić po pomieszczeniu w tą i z powrotem. - Jeszcze trochę cię pomęczę, kochanie. Nie masz się o co martwić.

Wraz z utratą krwi, czułem się coraz bardziej słabo. Ostatkiem sił chwyciłem żyletkę leżącą nieopodal mojej dłoni.

- Nie wiedziałem, że można kogoś tak bardzo kochać i nienawidzić w tym samym czasie - szepnąłem ledo słyszalnie, spoglądając ci w oczy.

Podniosłem rękę z żyletką do góry. Nie odwracając wzroku od twoich oczu, zamachnąłem się i po prostu wbiłem jej ostrze w tętnicę. Krew trysnęła na wszystkie strony, będziesz miał trochę sprzątania. Moje powieki robiły się coraz cięższe, już nie walczyłem z ich opadaniem. Odszedłem z tego świata z uśmiechem na ustach. Nie dość, że spełniło się moje największe marzenie, pokazałem ci, że się myliłeś. Nie byłem aż tak beznadziejny, w końcu udało mi się zabić.

Co teraz czujesz, Fettner?
_______________________________________

Całkowicie szczerze, nie wiem jak skomentować tego shota, więc pozostawiam to wam.
Do następnego,
Kamila.

Kogo chcielibyście zobaczyć w walentynkowym shocie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro