close the door | D. A. Tande x J. A. Forfang
Siedziałem na kanapie w salonie oglądając pierwszy lepszy film, który leciał w telewizji. Ziewnąłem powoli zaczynając się nudzić. Jeszcze chwilę śledziłem wzrokiem poczynania bohaterów, aż podniosłem się z miejsca. Przeciągnąłem się i ruszyłem w stronę kuchni. Nastawiłem wodę w czajniku wyjmując z szafki mój ulubiony żółty kubek. Wrzuciłem do niego torebkę z herbatą i oparłem się o blat w oczekiwaniu, aż woda się zagotuje. Gdy czajnik się wyłączył zalałem torebkę wrzątkiem. Poczekałem aż się zaparzy i wyrzuciłem torebeczkę do śmietnika. Chwyciłem kubek w dłoń i wróciłem na kanapę. Po chwili usłyszałem trzask zamykanych drzwi.
- Już jesteśmy! - z przedpokoju dobiegł głos Daniela.
Odstawiłem naczynie na stolik znajdujący się przede mną i podniosłem się z kanapy. Ruszyłem w stronę przedpokoju, ale blondyn zdążył wejść do salonu.
- Cześć, myszko - objął mnie w pasie.
- Hej, kochanie - objąłem dłońmi jego szyję. - Co słychać? - zapytałem zamykając oczy.
- Jestem padnięty - westchnął.
Odsunąłem się od niego, złapałem za rękę i poprowadziłem do kanapy. Blondyn od razu na nią opadł na co cichutko się zaśmiałem. Nachyliłem się nad nim składając na jego ustach delikatny pocałunek.
- Kocham cię - szepnąłem.
- Ja ciebie też, bardzo mocno - pociągnął mnie na swoje kolana.
Bez żadnych protestów usiadłem na nich. Blondyn sięgnął pilot i włączył telewizor na kanale z muzyką. Ponownie złożyłem pocałunek na jego ustach obejmując ramionami jego szyję. Wyczułem, że się uśmiecha. Przygryzł moją wargę, zaraz zjeżdżając z pocałunkami na moją szczękę. Schodził zoraz niżej, aż dotarł do obojczyka, gdzie zrobił malinkę. Oczywiście dostało mu się za to.
- Za co to? - jęknął.
- No domyśl się - przewróciłem oczami.
- Oj nie denerwuj się, jakoś muszę zaznaczyć, że jesteś mój i nikt inny nie ma prawa cię tykać - obcałowywał moją szyję, na co cicho zamruczałem. Dobrze wiedział jak wyłączyć mi racjonalne myślenie.
Odchyliłem głowę do tyłu, dając mu większe pole do popisu. Przez chwilę dałem się całkowicie pochłonąć przyjemności.
- Daniel - lekko się od niego odsunąłem.
- Tak? - miał strasznie zachrypnięty głos, co bardzo mocno na mnie działało.
- Co z Evą? Kto odebrał ją ze szkoły?
- Twoja mama miała to zrobić - znów przyssał się do moich ust.
- Myślisz, że ją odebrała? Może do niej zadzwonię? - już chciałem wstawać z jego kolan.
- Nigdzie nie idziesz - przytrzymał mnie w pasie. - Twoja mama na pewno ją odebrała, nie przejmuj się przecież się nią zajmie, a teraz pozwól, że ja zajmę się tobą - przyciągnął mnie do pocałunku, ale nie takiego zwykłego. Był on mocny i agresywny. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, mój oddech był przyspieszony.
- Daniel - jęknąłem. - Daj mi chociaż zamknąć drzwi na klucz.
- Nie ma takiej opcji, nie puszczę cię - położył swoją dłoń na moich plecach.
Przygryzłem wargę kiedy włożył ręce pod moją koszulkę. Czułem się jak w niebie, a może i lepiej kiedy gładził skórę wzdłuż mojego kręgosłupa. Przylgnąłem do jego ust inicjując pocałunek. Tym razem wolny i namiętny. Dosłownie rozpływałem się pod wpływem jego dotyku. Mamy tyle zajęć, że już prawie w ogóle nie spędzamy czasu w ten sposób, a tak bardzo mi tego brakuje.
- Jesteś idealny - Daniel szepnął do mojego ucha.
Uśmiechnąłem się do niego, patrząc mu w oczy. W końcu nie wytrzymałem i włożyłem dłonie pod jego koszulkę, zaczynając ciągnąć ją do góry. Rzuciłem ją za swoje plecy. Blondyn złożył na moich ustach pocałunek. Położył dłoń na moim udzie i ścisnął je, na co jęknąłem.
- Brakowało mi tego - sapnąłem.
- Uwierz, że mi też - gorący oddech Daniela owiał moją twarz.
Blondyn nie pozostał mi dłużny i szybko pozbył się mojej koszulki, którą odłożył na kanapę. Objąłem ramionami jego szyję i przylgnąłem do jego ust.
- Kocham cię - wyszeptałem między pocałunkami.
Daniel w odpowiedzi przycisnął mnie do siebie i zamknął w mocnym uścisku. Coraz bardziej oddawaliśmy się przyjemności, aż w pewnym momencie...
- Jesteśmy! - usłyszałem głos mojej mamy i trzaśnięcie drzwiami.
Spanikowany spojrzałem na Daniela. Ten szybko podał mi koszulkę i pomógł ją założyć. Pospiesznie wstałem z jego kolan i rozejrzałem się po pomieszczeniu w poszukiwani jego koszulki. Jak na złość nigdzie jej nie widziałem. Słysząc kroki, szybko chwyciłem koc i okryłem nim ramiona blondyna.
- Cześć kochani - do salonu weszła moja matka.
- Cześć mamo - podszedłem do niej i ją uściskałem.
- Dzień dobry - przywitał się Daniel.
Kobieta spojrzała na niego i zmarszczyła brwi.
- A jemu co? - zapytała mnie.
- Daniel chyba się przeziębił, cały czas mu zimno - lekko przychodziło mi kłamanie.
- Oj, biedak - blondynka chyba naprawdę się przejęła. - Idę zrobić mu herbatę - ruszyła w stronę kuchni.
- Hej! - w tym samym momencie do pokoju wbiegła Eva.
- Cześć, kochanie - wpadła w moje ramiona. - Jak ci dzisiaj poszło? - zapytałem z uśmiechem.
W między czasie Daniel wstał z kanapy i zaczął szukać swojej koszulki.
- Dostałam piątkę!
- Super! - przytuliłem ją. - Za co?
- Ze sprawdzianu z matematyki - odpowiedziała z dumą.
- To świetnie! - koło nas pojawił się już ubrany Daniel i pogłaskał dziewczynkę po główce.
Spojrzałem na niego i posłałem mu uśmiech. Po chwili podniosłem się do stój. Eva uciekła do swojego pokoju, a ja stanąłem obok mojego męża. Ten przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Uśmiechnąłem się, gdy położył swoje dłonie na moich biodrach.
- Daniel wracaj pod kołdrę! - do pomieszczenia weszła moja mama. - I zostaw Johanna, jeszcze go zarazisz - postawiła na stoliku obok kanapy kubek z gorącą herbatą. - Będę się zbierać, wpadłam tylko na chwilę.
- Dziękuję za herbatę - odezwał się Daniel.
- Nie ma za co, kochaniutki - kobieta wyszła do przedpokoju. - Ktoś musi o ciebie dbać skoro mój syn nie potrafi - wróciła ubierając kurtkę.
- Mamo!
- No przecież żartuję - podeszła do mnie i objęła mnie. - Już się nie denerwuj - zaśmiała się. - Uciekam - ponownie wyszła do przedpokoju.
Poszedłem za nią i przystanąłem w drzwiach. Blondynka właśnie ubierała buty. W końcu wyprostowała się.
- Lecę - chwyciła kluczyki od swojego samochodu. - A i jeszcze taka rada na przyszłość, Johann - podeszła do mnie i szepnęła mi na ucho. - Następnym razem zamknijcie drzwi na klucz - puściła mi oczko i wyszła z naszego mieszkania.
_______________________________________
Jestem załamana postawą niektórych polskich kibiców... Czwarte miejsce jak na początek sezonu jest świetne i nie wiem co za dzban to pisał, ale najwidoczniej Polskim kibicom nie dogodzisz. Kiedy Kamil wygrywa jest nudno, gdy zajmuje czwarte miejsce też nie dobrze. To jak ma być?
Wyzej screen z Twittera, aż ręce opadają...
Mam nadzieję, że shot się wam spodobał.
Do następnego,
Kamila.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro