betrayal | G. Schlierenzauer x D. A. Tande
„To nic dla mnie nie znaczy” - w głowie Daniela ciągle pojawiały się te słowa.
„Johann jest dla mnie najważniejszy” - powtarzał jak mantrę, leżąc w łożku, które zdecydowanie nie należało do Forfanga.
„Kocham go najmocniej na świecie” - przekonywał samego siebie, gdy obok leżał ktoś inny.
Spotkanie z Gregorem wyszło tak... Spontanicznie. Nie planowali tego, ale jednak się stało. Obaj potrzebowali rozładować negatywne emocje, a skoro nadarzyła się okazja, grzech nie skorzystać.
Daniel nie wiedział czy żałuje. W końcu poczuł się lepiej, jakby uwolnił się od wszystkich otaczających go problemów. Szkoda tylko, że ten błogi stan utrzymał się może przez pół godziny. Uczucie lekkości szybko zastąpiły wyrzuty sumienia. Ogromne wyrzuty sumienia. Wiedział bardzo dobrze, że Johann kocha go całym sobą i jego serce pękłoby, gdyby dowiedział się o zdradzie, a jednak to zrobił. Jednak dał ponieść się chwilowemu pragnieniu.
— Żałujesz? — drgnął, słysząc głos Gregora. Myślał, że Austriak już dawno zasnął.
Tande musiał naprawdę mocno zastanowić się nad odpowiedzią. Żałował i to bardzo. Wiedział, że tym jednym wysokiem może zniszczyć związek, który budował latami. Wiedział, że może zniszczyć Johanna. Ale czy wypada mu tak w prost odpowiedzieć Gregorowi? Może poczuje się urażony? Daniel tego nie chciał, bo naprawdę lubił Schlierenzauera i cenił go jako osobę.
— Ja żałuję — blondyn chyba za długo zwlekał z odpowiedzią, bo Gregor zaczął znów mówić. — Kocham Morgiego, wiesz? On mnie też, czasem okazuje to aż za bardzo — zaśmiał się.
— Też żałuję — wyznał zgodnie z prawdą.
— Gdyby teraz wpadł tu Thomas, dostałby jakiegoś ataku. Rozszarpałby nas, jestem tego pewien. Jest chorobliwie zazdrosny — Gregorowi świeciły się oczy, gdy o nim mówił.
Na chwilę zapanowała między nimi cisza. Półmrok pokoju pożerał ich poczuciem winy.
— Johann chyba umarłby, gdyby to zobaczył. Jest całym moim światem, nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłem — pokręcił głową zrezygnowany.
Żaden z nich nie wiedział co jeszcze mógłby powiedzieć. Daniel wiedział, że będzie musiał zaraz opuścić pokój i na chwilę wyjść na dwór, by godzinny jogging wyglądał choć trochę wiarygodnie.
— Nie zadręczaj się tym — powiedział w końcu Schlierenzauer. — Wiesz, ludzie mówią, że jeśli kocha się kogoś naprawdę, nie zdradzi się go. Zwykłe pierdolenie. Każdy potrzebuje w życiu jakiejś odskoczni i myślę, że ten jeden raz zawsze powinien zostać wybaczony. Nikt nie jest święty, pamiętaj. W życie człowieka wpisane są błędy i to był jeden z nich. Ale przecież uczymy się na błędach i więcej go nie powtórzymy, prawda? — zwrócił się do Daniela.
— Oczywiście, że nie. Nigdy — odpowiedział szybko. — To nie może wyjść poza ten pokój, będzie lepiej jeśli tu zostanie — spojrzał w oczy bruneta.
— Lepiej dla wszystkich — przytaknął. — Idź już, Daniel — posłał mu ciepły uśmiech — bo jeszcze Johann zacznie się zastanawiać, albo co gorsza, Morgi postanowi zrobić mi niezapowiedzianą wizytę. Lubi tak robić — zaśmiał się.
— Dziękuję za tę rozmowę — blondyn wyplątał się z pościeli i zaczął ubierać. — Przydatna lekcja — zaśmiał się cicho, był to jakby śmiech przez łzy.
— Też dziękuję — rzucił Austriak, gdy za Danielem zamykały się drzwi.
Kilkanaście minut później, gdy Gregor zdążył się już ogarnąć, do jego pokoju po cichu wszedł Thomas. Daniel minął się z nim na korytarzu, kiedy wracał do Johanna z „treningu”. Morgenstern posłał mu ciepły uśmiech. Zawsze lubił tego chłopaka.
_______________________________________
Na życzenie Zayn3EVER 😌
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro