Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Jest środek nocy. Blądwłosy młodzieniec stał na niewielkiej polanie w środku lasu. Jego postawa wskazywała na pewność siebię a wzrok nie ukazywał ani grama strachu. Jednak jego wygląd różnił go od innych. Za nim falowało dziewięć złotych ogonów a na głowie strzały lisie uszy tego samego koloru.
Nagle usłyszał trzask łamany gałęzi a z pobliskich krzaków wyskoczył mały, biały lis.
-Witaj Naruto-sama- powiedział lis schylając łeb w geście szacunku.
-Witaj Hoshi. Dlaczego mnie tu ściągnąłeś w środku nocy?-
-Mamy lokalizację kilku kryjówek naszego wroga. Jednak wszystkie są puste. Zbyt szybko się przemieszczają żeby ich zlokalizować dokładnie. Jednakże mamy informacje że przebywają gdzieś w kraju Skały. Niedługo dostaniemy dokładną lokalizację-
-Rozumiem. Czy coś jeszcze?-
-Niestety tak. Kolejne lisy zaginęły. Nie wiemy dokładnie co się z nimi stało. Tym razem były to trzy dość silne lisy.-
-Macie natychmiast wzmocnić straże i zwiększyć liczebność grup. Może to pomoż. Jakby coś się zmieniło dajcie mi znać. Jeżeli to wszystko możesz odejść-
-Zrozumiałem. Do zobaczenia Naruto-sama- powiedział lis i zniknął w kłębie dymu, zaś blądyn ruszył w kierunku wioski. Po drodze zniknęły mu ogony a uszy wróciły do normy.
Nie zauważony wrócił do swojego mieszkania. Gdy był już w domu zagłębił się we wnętrzu swojego umysłu.
=Wstawaj Kurama. Musimy pogadać= krzyknął chłopak.
=Nie drzyj się tak młody! Czego chcesz?= spytał bijuu.
=Jak myślisz, po co porywają lisy i to na dodatek te słabe?=
=Słabych najłatwiej przeciągnąć na swoją stronę. Najprawdopodobniej są im do czegoś potrzebne.=
=Pytanie tylko do czego?=
=Pewnie niedługo się tego dowiemy=
=Masz rację. A teraz muszę wracać bo mam misję=
=Tak. Śpiesz się bo się spóźnisz do swojej lisiczki= zaśmiał się głośno lis.
=Ona nie jest moja ty głupi lisie!= wrzasnął chłopak.
=Ale chciałbyś by była twoja=
=Dobra. Ja spadam= po wyjściu ze swojego umysłu jeszcze długo słyszał śmiech lisa.
-Głupi futrzak- warknął pod nosem.
Dwadzieścia minut po szóstej usłyszał pukanie. Ubrany poszedł otworzyć. Był mile zaskoczony widząc kto stoi przed drzwiami.
-Cieszę się że jednak przyszłaś-
-Stwierdziłam że jeszcze chciałbyś coś zjeść zanim ruszymy wiec przyszłam po ciebie szybciej żebyś się nie spóźnił- powiedziała Hinata.
-Wejdź a ja pozbieram tylko rzeczy i możemy iść- dziewczyna bez słowa weszła. Gdy wrócił do salonu z plecakiem dziewczyna oglądała zdjęcia. Szczególnie zaciekawiona była jednym.
-Dlaczego masz zdjęcie Yondaime?- spytała nie odrywając wzroku od zdjęcia.
-A nie mogę mieć?-
-Możesz. Kim jest ta kobieta?-
-To moja mama- powiedział podchodząc bliżej.
-Twoja mama?-
-Tak ale to nie czas na takie rozmowy. Musimy już iść do bramy bo pewnie Tsunade już czeka-
Do bramy w ciszy, spokojnie przemierzając wioskę. Na miejsce dotarli dziesięć minut przed czasem. Równo o siódmej zjawiła się Hokage.
-Tu macie zwój dla Kazekage. Macie go dostarczyć jak najszybciej. A tego shinobi macie dostarczyć do naszej wioski żywego lub martwego. Najważniejsze jest to abyście dostarczyli jego ciało. Tu macie współrzędne jego ostatniego miejsca pobytu. A teraz ruszajcie!-
-Hai - powiedzieli razem i ruszyli w kierunku wioski Piasku.
Przemieszczali się szybko skacząc po drzewach.
-Do celu powinniśmy dotrzeć w ciągu trzech dni licząc postoje- powiedziała Hinata jednak blądyn nic nie odpowiedział tylko skinął głową. Skakali już od kilku godzin. Naruto był na przedzie gdy nagle się zatrzymał.
-Coś się stało? - spytała kunoichi gdy znalazła się obok.
-Nie. Rozbijemy tutaj obóz i trochę odpoczniemy. Za dwie godziny ruszamy dalej- powiedział zeskakując z drzewa. Granatowłosa zeskoczyła za nim i usiadła pod drzewem uważnie przyglądając się chłopakowi. Naruto usiadł naprzeciw niej i zaczął czytać jakiś zwój.
-Pytaj- powiedział nagle nie podnosząc wzroku.
- Słucham?-
-Wiem że chcesz o coś zapytać. Wiec pytaj puki masz okazję-
-Dlaczego twoja mama była na zdjęciu z Czwartym?-
-Bo spodziewała się jego syna-
-Więc ty...?-
-Tak. Jestem synem Minato Namikaze-
-Dlaczego nie masz nazwiska swojego ojca?-
-Bo Trzeci chciał mnie w ten sposób chronić. Namikaze miał wielu wrogów a gdyby się dowiedzieli że ma syna chcieliby się zemścić-
-Skąd to wszystko wiesz?-
-Jiaryia-sensei mi powiedział. Na początku miałem im to za złe ale później to zrozumiałem-
-Gdzie byłeś przez te pięć lat?- spytała po chwili ciszy.
-W różnych miejscach-
-Ale dlaczego odszedłeś tak nagle?-
-Czy to ważne?-
-Dla mnie tak- nic nie odpowiedział. Bił się z własnymi myślami czy jej powiedzieć wszystko czy nie. W końcu zrezygnował. Uznał, że to i tak nic nie zmieni. Że tak będzie lepiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro