Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Właśnie mija 5 lat od decyzji o samotnym treningu pewnego blądwłosego młodzieńca. Dzień drogi od Konohy, przy palącym się ognisku, siedział blądwłosy mężczyzna. Jego ciało było dobrze zbudowane a twarz posiadała mocne rysy. Na policzkach widniały po trzy blizny przypominające lisie wąsy. A jego błękitne oczy, niegdyś przepełnione szczęściem, teraz są puste i wyprane z jakichkolwiek uczuć.
Zamknął powieki by po chwili znaleźć się w sali po kostki wypełnionej wodą. Na końcu tej sali leżał wielki lis o dziewięciu ogonach. Jeden szczegół zmienił się. Krata, która kiedyś więziła lisa teraz była otwarta. Lis widząc blądyna uśmiechnął się pod nosem.
=Co jest młody? Czyżbyś się czymś martwił?=
=Nie = odparł beznamiętnie młodzieniec = Zastanawiam się czy pokazać Tsunade wszystko=
=Wiesz młody, ja bym zostawił parę asów w rękawie ale ty to ty i zrobisz jak chcesz=
=Chyba masz rację. Mam tylko nadzieję że chociaż się trochę zabawie= lekko się uśmiechnął na te słowa
=Tylko nie przesadź z tą zabawą= mruknął lis pod nosem =Ale chyba nie tylko nad tym się zastanawiasz, co nie?= Kyuubi uśmiechnął się wrednie. Chłopak warknął coś pod nosem a demon zaśmiał się donośnie. Chłopak westchnął i pokręcił głową z politowaniem.
=Masz ponad dwa tysiące lat a zachowujesz się czasami gorzej niż dziecko= Mruknął niezadowolony blądyn =Ale masz rację. Mam nadzieje że mi wybaczyła.=
=Tego to ja Ci nie powiem bo wy ludzie jesteście dziwni. Zresztą niedługo będziemy na miejscu to sam się jej spytasz. A teraz wynocha bo pora już ruszać=
=Dobra, dobra już idę. Na razie Kurama= powiedział Naruto i wyszedł ze swojego umysłu. Wstał, po czym zebrał swoje rzeczy i ruszył w stronę wioski. Po całym dniu podróży dotarł do celu. Parę kilometrów przed Konohą założył płaszcz z dużym kapturem, który uniemożliwiał zobaczenie jego twarzy. Gdy przekraczał bramę zatrzymał go jeden ze strażników.
-Stać! Kto idzie?-
-Mam ważną sprawę do Hokage. Zaprowadzcie mnie do niej.-
-Proszę iść za mną.-
Gdy Szli przez wioskę chłopak przyciągał zaciekawione spojrzenia mieszkańców. Wszyscy zastanawiali się kim jest przybysz więc stał się głównym tematem szeptów ludzi. Gdy doszli do budynku administracyjnego udali się prosto do gabinetu Hokage. Gdy dotarli pod wielkie drzwi strażnik zapukał w nie. Gdy usłyszał pozwolenie, wszedł razem z przybyszem do środka.
Za biurkiem, na którym leżały stosy dokumentów, siedziała bladynka o brązowych oczach. Gdy przybysze stanęli na środku gabinetu Godaime nawet na nich nie spojrzała.
-Co was do mnie sprowadza? - zapytała znudzonym głosem dalej wypełniając papiery.
-Ten mężczyzna chciał się z szanowną Hokage widzieć- powiedział strażnik klaniając się w geście szacunku.
-A więc jaką ma pan do mnie sprawę?- powiedziała zerkając na przybysza.
-Wolałbym aby ta rozmowa odbyła się w cztery oczy. - powiedział młodzieniec głosem pozbawionym emocji.
-Możesz odejść - powiedziała do strażnika a gdy ten wyszedł zwróciła się do przybysza- To o czym chciał pan ze mną rozmawiać?-
Mężczyzna powoli podniósł rękę do kaptura i zaczął go powoli ściągać.
-Wróciłem Tsunade - obachan !- powiedział z małym uśmiechem na ustach gdy odsłonił swoje bląd włosy. Oczy Tsunade momentalnie się rozszerzyły. Przez chwilę przyglądała się mu w milczeniu, po czym szybko wstała i podeszła do niego. Dotknęła jego policzka a potem mocno przytuliła.
-Witaj w domu Naruto- szepnęła ze łzami w oczach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro