Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Śnieg

Obudziłam się przed Hanem,skorzystałam z łazienki. Ubrałam kapcie i zza okna wzięłam śnieg.

X: Hannie Hanuśku wstajemy, kotuś wstajemy, chodź na śniadanko

Zaczyna się budzić,przeciąga się i z zamkniętymi oczami mówi coś i w tym momencie dostaje śniegiem w twarz. Został natarty.

Zaczęłam biec a on za mną

Han: zabiję cię, zobaczysz tylko cię złapię

Zbiegliśmy na dół ,w kuchni już był Minho, IN i Felix. Schowałam się za Minho.

X: ciii nie ma mnie tu
Han: widzę cię, myślisz że ktoś Ci pomoże. Grubo się mylisz
Minho: o co chodzi?
Han: przesuń się

Złapał mnie w pasie i wyniósł na zewnątrz. Wszyscy wyszli za nami,a tam Hanuś mnie nacierał śniegiem.

Felix: co ty robisz? Chora będzie przez ciebie
Han: to jest nasza wojna,nie wtrącaj się
X: Han ?
Han: co jest?
X: czas na atak

Zaczęliśmy rzucać w Felixa, IN i Minho. Minęło kilka minut i naszą zabawę przerwał najstarszy w tym domu.

Chan: czy was już do reszty popierdoliło??? Do domu już !!!

Chan: idźcie się przebrać a później pogadamy sobie

Poszliśmy.

Hyunjin: co się stało? Co tak krzyczysz
Chan: nie teraz

Han: zobacz co zrobiłaś
X: ja? To ty mnie wyniosłeś na śnieg
Han: ale ty zaczęłaś
X: nie gadaj ,fajnie było
Han: nie mówię ,że nie. Tylko teraz się na słuchamy od lidera.
X: ee niech se pogada. Wieczorem możemy to powtórzyć, tylko się ubierzemy ciepło
Han: dobra później pogadamy, idź się ubierz

I tak jak przyjaciel przypuszczał dostaliśmy reprymendę od lidera.

Chan: pytam się kto to zaczął
X: powiem skromnie, że ja
Chan: nie wierzę,ty?? Co ty masz w tej głowie?
X: czy ty mnie właśnie obraziłeś??
Chan: nie skąd
X: Chciałabym powiedzieć, że jak byłam we Francji to nie takie rzeczy się robiło. Mogę nawet poopowiadać co nie co

Spojrzałam mu prosto w oczy,żeby sobie przypomniał nasze wygłupy w obcym mieście. Wkurzył mnie.
Ale chyba skumał co mam na myśli.

Chan: nie jesteś we Francji chciałbym zauważyć. Nie mam nic przeciwko waszym zabawom ale ubierzcie się chociaż. Nie możemy być chorzy. Chodźmy na śniadanie bo czas leci.

X: sorry chłopaki
Felix: spoko
IN: luzik
Minho: nie takie rzeczy się działy a co było we Francji??
X: później

Changbin: znowu mnie coś ominęło?
Seungmin: nie tylko ciebie
Hyunjin: na mnie nie patrzcie, przyszedłem na sam koniec.
Changbin: co zrobiliście?
X: bawiliśmy się
Changbin: ?
X: w śniegu
Changbin: o super
Han: no super
Chan: tak,wpółnago
Felix: Chan, nikt nie był wpółnagi
Chan: no sorry dwoje w piżamie a troje tak jak stali. Tylko czekać aż będą chorzy. Cała wasza czwórką zostaje w domu dzisiaj, siedzicie pod kocem i bierzecie leki. Zaraz wam coś naszykuję.
X: ja nie mogę, ja mam spotkanie
Chan: przełożysz
X: nie mogę
Chan: było trzeba wcześniej myśleć
X: no dobra,to co idziemy na łyżwy po śniadaniu?

Zadałam pytanie do chłopaków i jadłam dalej ,starając się schować uśmiech przed Chanem. Widziałam jak się zagotował ze złości.

Chan: Seungmin weź im to wytłumacz,może ciebie posłuchają.
Seungmin: ale co?
Chan: poddaję się
X: no przecież żartowałam, nie pójdziemy na żadne łyżwy. Zostaniemy w domu i będziemy się rzucać śnieżkami na miejscu

Jego mina mówiła tak wiele jak on teraz musiał mnie nienawidzieć. Na jego widok wybuchłam śmiechem a chłopaki za mną.

Chan: jedziemy a wy posprzątacie, weźmiecie leki i macie być w domu. Będziemy jak najszybciej

Pojechali.
Felix z IN włączyli konsolę, Han i Minho oglądali anime.
A ja??
Poszłam do siebie i w łóżku przeglądałam mój tajemny folder ze zdjęciami z Paryża z zeszłej wiosny. Było tak romantycznie.
Nagle dostałam telefon od Soyeon

Soyeon: hej,co z tobą, gdzie jesteś?
X: przepraszam, zapomniałam zadzwonić do was. Przykro mi ale dzisiaj nie dam rady przyjść
Soyeon: stało się coś?
X: nie,tylko strasznie zmokłam i żeby nie zachorować, muszę zostać dzisiaj w domu i brać leki zapobiegawczo
Soyeon: wiesz co jest najlepsze na rozgrzanie?
X: mów
Soyeon: rumianek
X:co? Niby od kiedy
Soyeon: Rum do brzuszka, Janek do łóżka.Rum rozgrzeje , Janek wyszczypie i po grypie
X: serio??
Soyeon: no co,to jest śmieszne
X: wcale nie jest
Soyeon: dobra,lecz się. Przekażę że ciebie dzisiaj nie będzie  ale jutro się widzimy,ok?
X: ok. Dzięki

Zeszłam na dół w porze obiadowej. Mój brzuszek się już domagał czegoś.

X: jeszcze gracie??
Felix: jeszcze?? Dopiero chwila minęła
X: jest już po 15
Minho: serio?

Mówiąc nieodwracają wzroku od gry,wkurzają mnie. Uzależnili się chyba.

X: co robimy na obiad? Hallo Han!!
Han: co?
X: obiad
Han: co z nim?
X: głodna jestem,co jemy? Gotujemy coś czy zamawiamy?

Cisza...ci grają ci oglądają bajki - tak właśnie nazwałam anime bajką-sorry

X: gołe cycki!!!  Serio nic,zero reakcji?

Pogrzebałam w szafkach,znalazłam ramen- zupa błyskawiczna, zrobiłam sobie,zjadłam i z pełnym brzuszkiem poszłam do siebie.

Z nudów zasnęłam, obudził mnie czyjś głos i czyjaś ręka, która mnie delikatnie głaskała po głowie.

X: czego?
Chan: co tak nie miło, wstawaj kolacja
X: co

Otworzyłam oczy i zobaczyłam zmartwioną twarz lidera. Spojrzałam na niego, dotknęłam jego policzka ręką

X: stało się coś?
Chan: wszystko jest w porządku
X: nie kłam, przecież znam cię. Co się stało?

Usiadłam i miałam swoją twarz tuż przed nim,mogłam poczuć jego oddech na sobie.

Chan: mamy mały problem z projektem
X: ale to chyba nie przez dzisiejszą sytuację?
Chan: nie,nie to nie z naszej winy
X: mogę wam jakoś pomóc?
Chan: obawiam się że nikt nie może pomóc
X: aż tak źle?

Pokiwał głową.

Chan: jak się czujesz?
X: dobrze, dziękuję
Chan: wzięłaś leki?
X: tak,tak jak kazałeś
Chan: grzeczna dziewczynka
X: nie mów tak więcej
Chan: nie obiecuję

W drzwiach stanął  Han

Han: co wy tu robicie tyle czasu?
X: rozmawiamy ,chcesz się dołączyć?
Han: a o czym?
X: o lekach,a ty brałeś po południu leki?
Han: brałem
Chan: wstawaj i chodź na tą kolację
X: dajcie mi dwie minuty

Zjedliśmy kolację  posprzątaliśmy.

Felix: co robimy?
IN: idziemy kontynuować naszą walkę z rana?
X: jestem za!!
Chan: a masz rękawiczki?
X: hmm nie mam

Usiadłam obrażona na fotelu

IN: pożyczę Ci swoje X
X: naprawdę, dziękuję
Chan: nie będzie takiej potrzeby
IN: czemu?
Chan: idźcie sie ubierać ,X poczekaj
X: na co?
Chan: proszę, żebyś nie marzła
X: dla mnie??
Chan: co taka zdziwiona
X: dziękuję, ale nie musiałeś
Chan: otwórz


X: aaaa!!! Są boskie,dziękuję
Chan: wiem, że lubisz sowy
X: bardzo,idę się pochwalić

Dałam mu buziaka w policzek i pobiegłam do przyjaciela się pochwalić prezentem.

Han: tak poprostu dał Ci prezent
X: a co,nie może
Han: uważaj na niego
X: czemu tak mówisz? Zazdrosny jesteś?
Han: daj spokój  poprostu nie chce cię znowu pocieszać po ..
X: wiem,nie mówmy już o tym. Idę się ubrać i zaraz schodzę.

Bawiliśmy się jak małe dzieci,jakbyśmy nigdy śniegu nie widzieli. Beztroski czas.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro