Śnieg
Obudziłam się przed Hanem,skorzystałam z łazienki. Ubrałam kapcie i zza okna wzięłam śnieg.
X: Hannie Hanuśku wstajemy, kotuś wstajemy, chodź na śniadanko
Zaczyna się budzić,przeciąga się i z zamkniętymi oczami mówi coś i w tym momencie dostaje śniegiem w twarz. Został natarty.
Zaczęłam biec a on za mną
Han: zabiję cię, zobaczysz tylko cię złapię
Zbiegliśmy na dół ,w kuchni już był Minho, IN i Felix. Schowałam się za Minho.
X: ciii nie ma mnie tu
Han: widzę cię, myślisz że ktoś Ci pomoże. Grubo się mylisz
Minho: o co chodzi?
Han: przesuń się
Złapał mnie w pasie i wyniósł na zewnątrz. Wszyscy wyszli za nami,a tam Hanuś mnie nacierał śniegiem.
Felix: co ty robisz? Chora będzie przez ciebie
Han: to jest nasza wojna,nie wtrącaj się
X: Han ?
Han: co jest?
X: czas na atak
Zaczęliśmy rzucać w Felixa, IN i Minho. Minęło kilka minut i naszą zabawę przerwał najstarszy w tym domu.
Chan: czy was już do reszty popierdoliło??? Do domu już !!!
Chan: idźcie się przebrać a później pogadamy sobie
Poszliśmy.
Hyunjin: co się stało? Co tak krzyczysz
Chan: nie teraz
Han: zobacz co zrobiłaś
X: ja? To ty mnie wyniosłeś na śnieg
Han: ale ty zaczęłaś
X: nie gadaj ,fajnie było
Han: nie mówię ,że nie. Tylko teraz się na słuchamy od lidera.
X: ee niech se pogada. Wieczorem możemy to powtórzyć, tylko się ubierzemy ciepło
Han: dobra później pogadamy, idź się ubierz
I tak jak przyjaciel przypuszczał dostaliśmy reprymendę od lidera.
Chan: pytam się kto to zaczął
X: powiem skromnie, że ja
Chan: nie wierzę,ty?? Co ty masz w tej głowie?
X: czy ty mnie właśnie obraziłeś??
Chan: nie skąd
X: Chciałabym powiedzieć, że jak byłam we Francji to nie takie rzeczy się robiło. Mogę nawet poopowiadać co nie co
Spojrzałam mu prosto w oczy,żeby sobie przypomniał nasze wygłupy w obcym mieście. Wkurzył mnie.
Ale chyba skumał co mam na myśli.
Chan: nie jesteś we Francji chciałbym zauważyć. Nie mam nic przeciwko waszym zabawom ale ubierzcie się chociaż. Nie możemy być chorzy. Chodźmy na śniadanie bo czas leci.
X: sorry chłopaki
Felix: spoko
IN: luzik
Minho: nie takie rzeczy się działy a co było we Francji??
X: później
Changbin: znowu mnie coś ominęło?
Seungmin: nie tylko ciebie
Hyunjin: na mnie nie patrzcie, przyszedłem na sam koniec.
Changbin: co zrobiliście?
X: bawiliśmy się
Changbin: ?
X: w śniegu
Changbin: o super
Han: no super
Chan: tak,wpółnago
Felix: Chan, nikt nie był wpółnagi
Chan: no sorry dwoje w piżamie a troje tak jak stali. Tylko czekać aż będą chorzy. Cała wasza czwórką zostaje w domu dzisiaj, siedzicie pod kocem i bierzecie leki. Zaraz wam coś naszykuję.
X: ja nie mogę, ja mam spotkanie
Chan: przełożysz
X: nie mogę
Chan: było trzeba wcześniej myśleć
X: no dobra,to co idziemy na łyżwy po śniadaniu?
Zadałam pytanie do chłopaków i jadłam dalej ,starając się schować uśmiech przed Chanem. Widziałam jak się zagotował ze złości.
Chan: Seungmin weź im to wytłumacz,może ciebie posłuchają.
Seungmin: ale co?
Chan: poddaję się
X: no przecież żartowałam, nie pójdziemy na żadne łyżwy. Zostaniemy w domu i będziemy się rzucać śnieżkami na miejscu
Jego mina mówiła tak wiele jak on teraz musiał mnie nienawidzieć. Na jego widok wybuchłam śmiechem a chłopaki za mną.
Chan: jedziemy a wy posprzątacie, weźmiecie leki i macie być w domu. Będziemy jak najszybciej
Pojechali.
Felix z IN włączyli konsolę, Han i Minho oglądali anime.
A ja??
Poszłam do siebie i w łóżku przeglądałam mój tajemny folder ze zdjęciami z Paryża z zeszłej wiosny. Było tak romantycznie.
Nagle dostałam telefon od Soyeon
Soyeon: hej,co z tobą, gdzie jesteś?
X: przepraszam, zapomniałam zadzwonić do was. Przykro mi ale dzisiaj nie dam rady przyjść
Soyeon: stało się coś?
X: nie,tylko strasznie zmokłam i żeby nie zachorować, muszę zostać dzisiaj w domu i brać leki zapobiegawczo
Soyeon: wiesz co jest najlepsze na rozgrzanie?
X: mów
Soyeon: rumianek
X:co? Niby od kiedy
Soyeon: Rum do brzuszka, Janek do łóżka.Rum rozgrzeje , Janek wyszczypie i po grypie
X: serio??
Soyeon: no co,to jest śmieszne
X: wcale nie jest
Soyeon: dobra,lecz się. Przekażę że ciebie dzisiaj nie będzie ale jutro się widzimy,ok?
X: ok. Dzięki
Zeszłam na dół w porze obiadowej. Mój brzuszek się już domagał czegoś.
X: jeszcze gracie??
Felix: jeszcze?? Dopiero chwila minęła
X: jest już po 15
Minho: serio?
Mówiąc nieodwracają wzroku od gry,wkurzają mnie. Uzależnili się chyba.
X: co robimy na obiad? Hallo Han!!
Han: co?
X: obiad
Han: co z nim?
X: głodna jestem,co jemy? Gotujemy coś czy zamawiamy?
Cisza...ci grają ci oglądają bajki - tak właśnie nazwałam anime bajką-sorry
X: gołe cycki!!! Serio nic,zero reakcji?
Pogrzebałam w szafkach,znalazłam ramen- zupa błyskawiczna, zrobiłam sobie,zjadłam i z pełnym brzuszkiem poszłam do siebie.
Z nudów zasnęłam, obudził mnie czyjś głos i czyjaś ręka, która mnie delikatnie głaskała po głowie.
X: czego?
Chan: co tak nie miło, wstawaj kolacja
X: co
Otworzyłam oczy i zobaczyłam zmartwioną twarz lidera. Spojrzałam na niego, dotknęłam jego policzka ręką
X: stało się coś?
Chan: wszystko jest w porządku
X: nie kłam, przecież znam cię. Co się stało?
Usiadłam i miałam swoją twarz tuż przed nim,mogłam poczuć jego oddech na sobie.
Chan: mamy mały problem z projektem
X: ale to chyba nie przez dzisiejszą sytuację?
Chan: nie,nie to nie z naszej winy
X: mogę wam jakoś pomóc?
Chan: obawiam się że nikt nie może pomóc
X: aż tak źle?
Pokiwał głową.
Chan: jak się czujesz?
X: dobrze, dziękuję
Chan: wzięłaś leki?
X: tak,tak jak kazałeś
Chan: grzeczna dziewczynka
X: nie mów tak więcej
Chan: nie obiecuję
W drzwiach stanął Han
Han: co wy tu robicie tyle czasu?
X: rozmawiamy ,chcesz się dołączyć?
Han: a o czym?
X: o lekach,a ty brałeś po południu leki?
Han: brałem
Chan: wstawaj i chodź na tą kolację
X: dajcie mi dwie minuty
Zjedliśmy kolację posprzątaliśmy.
Felix: co robimy?
IN: idziemy kontynuować naszą walkę z rana?
X: jestem za!!
Chan: a masz rękawiczki?
X: hmm nie mam
Usiadłam obrażona na fotelu
IN: pożyczę Ci swoje X
X: naprawdę, dziękuję
Chan: nie będzie takiej potrzeby
IN: czemu?
Chan: idźcie sie ubierać ,X poczekaj
X: na co?
Chan: proszę, żebyś nie marzła
X: dla mnie??
Chan: co taka zdziwiona
X: dziękuję, ale nie musiałeś
Chan: otwórz
X: aaaa!!! Są boskie,dziękuję
Chan: wiem, że lubisz sowy
X: bardzo,idę się pochwalić
Dałam mu buziaka w policzek i pobiegłam do przyjaciela się pochwalić prezentem.
Han: tak poprostu dał Ci prezent
X: a co,nie może
Han: uważaj na niego
X: czemu tak mówisz? Zazdrosny jesteś?
Han: daj spokój poprostu nie chce cię znowu pocieszać po ..
X: wiem,nie mówmy już o tym. Idę się ubrać i zaraz schodzę.
Bawiliśmy się jak małe dzieci,jakbyśmy nigdy śniegu nie widzieli. Beztroski czas.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro