Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Congratulations #2 (Alexander x Schuyler!Reader)

W skrócie: Żona Alexandra po opublikowanie Pamfletu Reynoldsów zamieszkała u Angelici i pragnie zapomnieć o mężu, gdy następują niespodziewane komplikacje.

Postacie: Alexander; Angelica; Schuyler!Reader; 

Paring: Alexander x Reader

Ilość słów: 1494

Ostrzeżenia: śmierć, ogólny smutek (nie mam pojęcia, co dać w ostrzeżeniach, serio. Jakby ktoś miał coś jeszcze do zapraszam do komentarzy →)

A/N: Ten one-shot jest już moją koncepcja twórczą, więc kończy się śmiercią. Jakby co, użyłam tutaj kilku piosenek: Dear Theodosia, Dear Theodosia (reprise), Wait for it... 

Gratulacje- powiedziała [T/I] - niedługo zostaniesz ojcem.

Po tych słowach odwróciła się i podążyła za siostrami do powozu. Wciąż słyszała jego pochlipywanie, które niosło się echem po domu, ale nie odwróciła się, zamykając pewien rozdział w swoim życiu.

To wszystko wydarzyło się ponad pół roku temu. [T/I] była już w zaawansowanej ciąży, a wiele osób mówiło, że kobieta lada dzień urodzi. Jeszcze więcej jednak szeptano o stanie psychicznym dziewczyny. Od ust do ust przechodziła plotka, że gdyby nie dziecko, [T/I] rozstałaby się z życiem. Od opublikowaniu pamfletu nikt nie widział uśmiechu na jej ustach czy iskierki radości w jej [kolor] oczach.

Alexander wiedział o plotkach, do jego uszu dochodziły szepty. Czy widział się z żoną po tym, jak ta wyszła z jego domu kilka miesięcy temu? Nie. Oczywiście widział ją raz czy dwa chodząc po ulicach Nowego Jorku, ale nie zamienił z nią ani jednego słowa.

Czy [T/I] wiedziała co mówią ludzie? Oczywiście. Lecz ona jako jedyna wiedziała, że obie plotki są prawdziwe. Miłość do dziecka przytrzymywała ją przy życiu. Czy kobieta chciała pogodzić się z mężem? To pytanie zadawała sobie kilka razy dziennie. Wciąż kochała Alexandra, ale jego zdrada bardzo ją bolała. Siostry namawiały ją do rozwodu, ale [T/I] nie wyobrażała sobie formalnej rozłąki z mężem. Obecnie mieszkała z Angelicą i jej mężem, Johnem. Oboje pomagali jak tylko mogli, lecz wyraźnie widać było, w jak złym stanie jest kobieta. Nie odzywała się niepytana, a  łkanie rozlegało się z jej pokoju co wieczór. 

Pewnego wieczoru, gdy Angelica weszła do pokoju w którym spała siostra, zastała ją leżącą na łóżku i wpatrującą się w ścianę.

-W porządku, słońce? - powiedziała cicho. [T/I] spojrzała się na siostrę, a następnie położyła dłoń na brzuchu i podniosła się do siadu. Angelica usiadła obok ciężarnej i objęła ją ramieniem. [T/I] położyła głowę na ramieniu siostry i zamknęła oczy.

-Chcę pogodzić się z Alexandrem - wyszeptała- nie chcę, żeby moje dziecko nie miało ojca...

[T/I] otworzyła oczy i spojrzała się na Angelicę z obawą, jednak spojrzenie starszej kobiety wciąż było łagodne.

-Rozumiem. Spokojnie, słońce, naprawdę rozumiem. Pójdziemy do niego jutro, dobrze?

[T/I] przytaknęła cicho i wtuliła się w siostrę. Angelica była wielkim wsparciem dla siostry, która dziękowała Bogu za osoby otaczające ją. 

Następnego poranka [T/I] obudziły mocne skurcze w brzuchu. Powoli wstała i mimo obezwładniającej fali bólu udała się do pokoju siostry. Angelica zobaczywszy stan siostry wiedziała, że dziecko zdecydowanie zamierza ujrzeć świat w czasie najbliższych godzin. 

Angelica miała rację - już kilka godzin później na świecie pojawił się mały chłopczyk.

-Jak chcesz go nazwać? - spytała Angelica podając dziecko matce.

-Philip... Philip Alexander... - wyszeptała [T/I], która zdecydowanie była wycieńczona, ale również szczęśliwa. 

-Chcesz, żebym zawiadomiła Alexandra? - spytała Angelica, przypominając sobie wczorajszą rozmowę. 

Matka Philipa jedynie pokiwała głową. [T/I] zaczynała się źle czuć, ale uważała, że to jej ciało reaguje na zmęczenie.

Już pół godziny później do drzwi Alexandra zapukał posłaniec z wiadomością napisaną przez Angelicę.  

Alexandrze,

Mam zaszczyt powiadomić Cię, że moja droga siostra, a twoja żona, urodziła właśnie zdrowego chłopca. [T/I] chciała, byś o tym wiedział. Wyraziła również chęć spotkania się z tobą w celu wyjaśnienia nierozwiązanych dotychczas spraw. Przebywamy razem w domu mojego męża i to tutaj będziemy Cię oczekiwać.

Angelica Schuyler-Church

Alexander po przeczytaniu listu od razu udał się do domu szwagierki. Bał się, że [T/I] może chcieć rozwodu, ale postanowił nawet błagać o przebaczenie.

Do domu Johna Churcha dotarł godzinę po otrzymaniu wiadomości. Zapukawszy do drzwi czekał dłuższą chwilę, aż w końcu drzwi otworzyła mu szwagierka. Angelica była blada i miała zmartwioną minę, przez co jej niepokój udzielił się Alexandrowi. Zobaczywszy, kto stoi na progu, wciągnęła go do mieszkania jednym ruchem ręki i zamknęła drzwi.

Zdziwiony Alexander chciał zapytać, o co chodzi, ale głos ugrzązł mu w gardle widząc łzy zbierające się w oczach Angelici.

-Angelica... -wykrztusił w końcu - Co się dzieje?

-[T/I]... Ona... -głos kobiety drżał- Ona...

-Co się stało?- zapytał niespokojnie Alexander

A oto co się stało:

Coś złego zaczęło dziać się z [T/I] krótko po tym, jak jej siostra wysłała posłańca z listem do Alexandra. Gdy Angelica weszła do jej pokoju ta spała, lecz jej oddech był ciężki. Wtedy jeszcze nie uznała tego za coś dziwnego - asystowała już przy kilku porodach i wiedziała, że młode matki są zmęczone. Jednak gdy niecały kwadrans później wróciła do siostry, zobaczyła, że jej poliki są czerwone, a czoło rozpalone. Zobaczywszy to posłała po doktora, żeby zbadał [T/I]. Przerażona pobiegła po szmatki i zmoczyła je wodą. Starała się ocucić siostrę, która zaczęła się niespokojnie rzucać po łóżku. [T/I] obudziła się tylko na chwilę, omiotła pomieszczenie nieprzytomnym wzrokiem i zaraz znów zamknęła oczy. Gdy przeszedł lekarz kobieta wciąż była nieprzytomna, choć gorączka trochę ustąpiła.

-Co się stało?- powtórzył Alexander - Angelica, na Boga, uspokój się

-[T/I]... Nie wiem dokładnie co się stało... Wszystko było w porządku, więc wyszłam, żeby położyć Philipa i napisać ci o tym... Napisałam też, żebyś przyszedł, bo ona chciała się z tobą pogodzić... Potem weszłam zobaczyć jak się czuje, ale spała. Co prawda oddychała ciężko, ale myślałam... myślałam, że po prostu jest zmęczona. Dopiero potem przyszłam i zobaczyłam, że jest cała spocona... Ja nie wiem, co się dzieje...

Po usłyszeniu tych słów od roztrzęsionej Angelici Alexander chciał iść od razu do żony. Jego serce zatrzęsło się z nadzieją gdy usłyszał, że [T/I] chciała się z nim pogodzić. Ruszył więc w stronę schodów, ale został powstrzymany przez Angelicę.

-Alexander! Nie możesz teraz tam pójść, lekarz ją bada...- siostra młodej matki chciała jeszcze coś powiedzieć, ale przerwało jej kwilenie dobiegające z sąsiedniego pokoju. Słysząc te dźwięki oczy Alexandra rozszerzyły się.- Twój syn chyba chce cię poznać, Alexandrze. Myślę, że [T/I] chciała zrobić to sama, ale... w obecnej sytuacji...

Angelica zacięła się w swoim wywodzie, lecz po chwili otworzyła drzwi do pokoju, w którym znajdowała się kołyska. Gestem pokazała Alexandrowi żeby się zbliżył do łóżeczka.

-Poznaj swojego syna, Philipa Alexandra.

Po tych słowach w oczach mężczyzny zalśniły łzy dumy. 

-Dziś rozpromienia mnie ta jedna myśl: ,,Mój syn, mój piękny syn". Duma to zbyt mało synku mój: na to co dziś czuję nie ma słów... Gdy we śnie, uśmiechasz się, cały świat odpływa gdzieś...

Alexander jeszcze przez chwilę wpatrywał się w Philipa, gdy usłyszał odgłos otwieranych drzwi. Wiedział, że to lekarz wychodzi właśnie z pokoju w którym leżała [T/I], więc oderwał swój wzrok do syna i wybiegł na korytarz. Ze spojrzenia mężczyzny wyczytał, że jego ukochanej żonie nie zostało wiele czasu, więc zostawiając szwagierkę z doktorem pobiegł na górę i wpadł do sypialni. 

Jego żona, leżąc bez ruchu na łóżku, wyglądała bardzo spokojnie. On jednak nie był spokojny. W swoim życiu stracił zbyt dużo ważnych dla siebie osób, widział zbyt dużo śmierci. Alexander przyklęknął przy łożu i wziął w swoje ręce jej dłoń, a następnie zbliżył ją do swojej twarzy. Zaczął się modlić. Nigdy się nie uciekał do modlitwy. Błagał Boga żeby oszczędził [T/I], żeby wziął go zamiast niej. Wtem poczuł dłoń Angelici na swoim ramieniu, więc odwrócił się do szwagierki z pytaniem w oczach. Gdy natrafił na zmartwione, pełne łez oczy siostry chorej, poczuł, że traci nadzieję. 

-Lekarz powiedział, że nie dożyje następnego poranka, ponieważ wystąpiły jakieś komplikacje poporodowe. Przykro mi, Alexandrze.

Po tych słowach  głowa mężczyzny opadła, a jego ciałem wstrząsnął szloch. Dlaczego los musi być tak okrutny i zabierać osoby mu bliskie? Z odgłosów, jakie słyszał wywnioskował, że Angelica również zaczęła płakać. 

Philip chyba wyczuł, że coś się dzieje, bo znów zaczął popłakiwać. Angelica wstała i wyszła z pokoju. Wtem stało się coś niespodziewanego: Alexander poczuł delikatny uścisk na swojej dłoni. Spojrzał się na twarz żony i ujrzał [kolor] oczy. 

-Alexander... - wyszeptała [T/I] z radością wypisaną w oczach.

-[T/I], kochanie... Przepraszam, przepraszam, przepraszam...

-Wszystko ci wybaczam. Powinnam była zrobić to dawno...

Angelica wróciła niosąc Philipa na rękach, lecz gdy zobaczyła, że jej siostra jest przytomna podbiegła do łóżka i położyła dziecko obok matki. Ta spojrzała na syna i podniosła się lekko do siadu. Następnie wzięła chłopczyka w ramiona i uśmiechnęła się lekko.

-Zaopiekujesz się nim, prawda, Alexandrze?

-[T/I], nawet tak nie mów...

-Alexander, przestań. Śmierć nie zastanawia się, bierze grzeszników, świętych też - zanuciła [T/I], ale przerwał jej atak duszności. Kobieta wiedziała, że jej czas na Ziemi się kończy- mój czas już się kończy, Alex. Mój kochany, przeżyj swoje życie, zobaczymy się po drugiej stronie...

W oczach Alexandra zalśniły łzy. Nawet nie zauważył, że Angelica wyszła z pokoju zostawiając ich samych. 

-Alexander... Czy... Czy mógłbyś być ze mną teraz? Boję się, Alex, boję się...

Po tych słowach Alexander  usiadł na łóżku i przytulił umierającą żonę. Słone łzy kapały mu po policzkach, a jego serce łamało się za każdym razem, gdy kobieta brała urywany oddech. Już po kilkunastu minutach dusza [T/I] opuściła ciało. Mężczyzna delikatnie wyjął Philipa z martwych rąk żony i przytuliwszy oboje wyszeptał:

Philip, jak ci to powiedzieć...Ona dedykowała każdy dzień dla ciebie, zmieniła moje życie czyniąc je bezcennym... A kiedy się uśmiechasz wiem, że cząstka [T/I] żyje w tobie... Razem pójdziemy w przyszłość, będziesz rosnąć z naszym krajem... A ja oddam ci cały mój świat, mój synku...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro