halloween
30th october
Trwały przygotowania.
Pani Park od samego rana krzątała się w kuchni, robiąc przeróżne dyniowe ciasta, przekąski, babeczki oraz inne wypieki, które Jimin sobie zamarzył. Nudziło mu się już robienie pająków z jadalnego ciasta, więc tylko jęknął, kiedy zobaczył, że zrobił już ich dwadzieścia. Mama westchnęła cicho, patrząc na syna.
- A Ty przypadkiem nie jesteś za stary na takie rzeczy? - parsknęła cicho, patrząc z niedowierzaniem na chłopaka.
- Po pierwsze, nie, nie jestem - zmarszczył nos. - a po drugie, za dziesięć minut przyjdzie Yoongi, także zwinę się z nim albo na górę, albo na miasto, chyba, że mamcia potrzebuje pomocy, przy robieniu ozdób na ciastka. - wyszczerzył się i zaśmiał, myjąc ręce. Pani Park zachichotała i pokiwała głową. W ich domu panowała przyjemna atmosfera.
Było też nastrojowo, małe lampionki z dyni, były porozstawiane niemal wszędzie. Jimin uwielbiał świeczki. A małe pomarańczowe podgrzewacze, ładnie komponowały się podstawką porcelanową w kształcie dyni.
Usłyszał dzwonek, więc to Yoongi. Podbiegł do drzwi i otworzył je, od razu rzucając się na staszego, całując go ile wlezie, po chwili wciągając go do domu i odkładając jego ubrania. Chwycił jego dłoń i poprowadził go do kuchni, gdzie znajdowała się jego mama.
- Więc my pójdziemy na mia -
- Na górę - poprawił go Yoongi, zaraz uśmiechając się i mówiąc 'dobry wieczór' w stronę pani Park, która zresztą uwielbiała tego chłopaka.
Obaj ruszyli na górę, do pokoju młodszego, który ozdabiały białe lapki. Zamknęli za sobą drzwi, kładąc się na łóżku, tak, jak robili to zazwyczaj, po chwili obściskując się.
- Masz jutro wolny dom? - spytał starszy, sunąc noskiem po policzku chłopaka.
- Oczywiście, rodzice idą do starych Taehyunga, więc mamy cały dom dla siebie. - uśmiechnął się zadziornie.
- Bardzo dobrze. - uśmiechnął się Yoongi, przymykając oczy, układając swój plan na jutro.
Park okrył ich kołdrą, mocniej wtulając się w ciało bruneta.
- Kochanie.. - mruknął niewyraźnie, cmokając go w szyję. - Zostań na noc, nie widzieliśmy sie dwa dni - otulił go mocno sobą, a Min objął jego ciało rękoma.
- Pod warunkiem że urządzę sobie gorącą kąpiel.
- Oczywi -
- Z Tobą.
- Załatwione. - odrzekł bez wahania.
I tak minął im cały wieczór, aż zasnęli. A pani Park nadal biegała po kuchni, zaraz jednak wstępując do pokoju chłopaka, uśmiechając się szeroko, widząc ich wtulonych w siebie jak misie. Dosłownie.
Zeszła na dół i wyjęła babeczki z piekarnika. Została jej jedna rzecz, mianowicie wycięcie twarzy w dyni. Westchnęła cicho, wiedząc, że sama nie da rady.
- Jimin, Yoongi, chodźcie tu! - krzyknęła, nieco będąc na siebie zła za to, że obudziła chłopców.
Obaj w tym samym czasie spojrzeli na siebie zaspany wzrokiem.
- Hm? - starszy przetarł oczy, patrząc na młodszego, zaraz całując go w czoło.
- Mama woła - mruknął, całując go w usta, zaraz wtulając się w niego.
- Chodź Jiminnie - pogładził go po plecach, po chwili przeczesując jego włosy.
- Już już - podniósł głowę i uśmiechnął się, cmokając go szybko w nos, wstając z łóżka, trzymając dłoń starszego, podnosząc go z łóżka.
Zeszli na dół, młodszy wtulony w starszego.
- Mamoo.. - mruknął zaspany Jimin, obejmując mocno Yoongiego, na co ten zaśmiał się.
- Jimin, nie marudź, spaliście ledwo dwie godziny, a ja potrzebuję pomocy! Raz dwa za wycinanie dyni. - powiedziała stanowczo, patrząc na chłopców.
- Yoongii - uśmiechnął się szeroko do chłopaka, muskając jego usta. - Proszę
- No dobrze Jiminnie - odwzajemnił uśmiech i usiadł przy stole, a Jimin za nim, mocno wtulając się w jego plecy.
Starszy chwycił dynię i zasmiał się.
- Za to Ty będziesz wyjmował te pestki i te pomarańczowe - odparł, robiąc nożem otwór na górze, uważając aby przypadkiem nie uderzyć ręką chłopaka.
- No dobrze - uśmiechnął się, cmokając go w plecy.
- Chłopcy, chłopcy.. Zobacz Jimin, jaki Yoongi jest pracowity, a Ty co? - pokręciła głową z niedowierzaniem, dekorując babeczki.
- Yoongi jest starszy i więcej potrafi - usprawiedliwił się, wsuwając nosek w jego włosy, zaciągając się jego zapachem.
- Jimin - Min parsknął śmiechem, odkładając wyciętą czapeczkę, zabierając się za wycinanie miąszu z dyni, oszczędzając tego młodszemu.
Po długim, długim czasie, dynia była gotowa. Jimin pobiegł po świeczki. Włożył dwie do środka i zamknął ją, wyciętą pokrywką przygotowaną przez Yoongiego. Zadowolony pocałował mocno chłopaka, patrząc po chwili na mamę, która sprzątała w kuchni.
- Pójdziemy na górę - uśmiechnął się i pociągnął starszego do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Przyciągnął go do siebie, a Yoongi objął w pasie młodszego, wpijając się w jego usta. Jimin chętnie odwzajemniał pocałunki. Znaleźli się bez koszulek, co dla Yoongiego znaczyło tylko jedno.
- To co, lecimy się myć? - zaśmiał się i pstryknął młodszego w nos.
- Och! - naburmuszył się - no dobrze - uśmiechnął się i cmoknął go w policzek, biorąc dwa szlafroczki. Jeden, który miał i drugi który kupił dla starszego, w razie gdyby ten postanowił za zawsze zamieszkać u niego. Przecież nie mogło zabraknąć szlafroczka dla Yoongiego.
Poszli do łazienki, a Jimin zaczął nalewać do wanny wody, wlewając swój ulubiony płyn, tak, aby powstała duża piana, gdyż uwielbiał się nią bawić ze starszym. Yoongi w tym czasie rozebrał się i podszedł do chłopaka, rozpinając jego spodnie.
- Yah, nie rób tego, bo się podniecę - jęknął niezadowolony, ściągając z siebie spodnie wraz z bokserkami. - Właź do wanny - polecił, a ten posłusznie wykonał jego polecenie.
Następnie Jimin wszedł do wanny, siadając na biodrach partnera.
- Zamknąłeś drzwi? - spojrzał mu uważnie w oczy, a Min zamyślił się.
- Ups - uśmiechnął się głupio.
- Masz za swoje, jak tu mama wejdzie! - powiedział oburzony, zaraz obejmując go wokół szyi. - To nic~
Pocałował go mocno, kładąc dłonie starszego na swoich biodrach, które po chwili znalazły się na jego pośladkach.
- Miinnie - jęknął młodszy, wypinając się lekko. - Naprawdę nie masz ochoty? - przekręcił głowę w bok, patrząc mu w oczy, za co otrzymał od Mina mocnego klapsa.
- Powiedziałem, nie dzisiaj- usmiechnął się zadziornie, przeczesując włosy młodszego. - Wolę dobrze przygotować się na jutro - kiwnął głową.
- Nie wytrzymam tak - pokręcił głową, siadajac wygodnie na jego udach, biorąc pianę w ręce, wzdychając cicho.
- Jiminnie no - pogładził jego ramię, na co ten pokręcił głową.
31th october
Nazajutrz, wypoczęci wstali około dwunastej. Rodzice młodszego krzątali się po mieszkaniu, a on modlił sie tylko, aby nikt im nie przeszkodził.
- Yooni - zamruczał w poduszke, tuląc się do niego.
- Słucham - starszy przetarł oczy, zaraz podnosząc sie do siadu. - Wesołego Halloween. - uśmiechnął się zadziornie.
- Zrobię Ci takie Halloween, że się posrasz i zsikasz zarazem. - mruknął niezbyt miło. - Oj no, przepraszam - przytulił się do niego, całując go w policzek. - Wesołego
Obaj uśmiechnęli się. Jimin wlazł na Yoongiego, przygniatając go swoim ciałem. Wiercili się tak jakąś chwilę, dopóki obaj nie wylądowali w dziwnej pozycji, całując się namiętnie. W tym momencie do pokoju wszedł tata młodszego.
- Jimin do cholery jasnej - zakrył oczy, odwracając się.
- Tato! - podniósł się, zawiązując szlafrok - Puka się! - oburzył się, na co tylko mężczyzna pokręcił głową, wychodząc z pokoju. Rodzice Jimina tolerowali to i nie mieli nic przeciwko, ważne by był szczęśliwy. Ale jak zareagowałby każdy ojciec, widząc syna wpychającego język do gardła drugiemu? No właśnie.
Westchnął cicho i odwrócił się z uśmiechem do starszego.
- Nie skończyłem - zaśmiał sie i wskoczył na niego. Przewracali się po łóżku, do czasu, kiedy obaj poczuli, że są bez szlafroków.
- Yoongi~
- Nie teraz. Chcę wieczorem.
- Ugh.. - Jimin zniechęcony wstał z łóżka, ponownie zakładając szlafrok. - Idę do łazienki - mruknął, wychodząc z pokoju, zostawiając Yoona samego w jego łóżku.
Obaj wiedzieli, że tak naprawdę to żaden z nich nie jest obrażony, to Jimin jest po prostu niewyżyty, a Yoongi wcale nie pomaga.
wieczór
- Jedzenie macie w lodówce i na blacie. Bawcie się dobrze - kobieta usmiechnęła się całując chłopców w policzki. Pan Park tylko posłał uważne spojrzenie Minowi, na co ten cicho zachichotał. Znali się zbyt długo, wiedział co to spojrzenie oznacza. Coś w stylu ''Tylko spróbuj dotknąć mojego syna, a ci nogi z tyłka powyrywam''.
- Pa mamo - uśmiechnął się i razem pożegnali z rodzicami.
Ci zamknęli za sobą drzwi, a Jimin powoli objął starszego wokół szyi, cmokając go w usta, zaraz prowadząc do kuchni, gdzie zapalił dynie. Usiadł na blacie, jedząc babeczkę z prowizorycznym pająkiem na wierzchu. Yoongi stanął przed nim, kłądąc dłonie na bokach jego ud, a on objął go nogami w pasie, chichocząc. Wsunał mu babeczkę do ust, na co ten się skrzywił. Nie lubił lukru. Napili się soku i podeszli razem do dyni, obserwując ją uważnie.
- A co jeśli coś mi się stanie? W końcu.. wszystko może się zdażyć. - powiedział cicho młodszy.
- Głupoty wygadujesz Jimin. Jestem tu z Tobą. - objął go od tyłu, całując w głowę.
- Kocham Cię - obrócił się w jego stronę, złączając ich usta razem. Po chwili młodszy popchnął starszego na ściane, trzymając dłonie na jego rozporku.
- Jimin, naprawdę aż tak Ci się chce?
- Bardzo! - pokiwał głową
- Twój tato mnie zabije
- A od kiedy Ty taki grzeczny! I tak zawsze chodzimy do łóżka, nieważne, czy rodzice są w domu, czy ich nie ma. - mruknął.
- Chodź - chwycił dłoń Jimina i poszedł z nim szybkim krokiem na górę. Jednocześnie wpili się w swoje usta i obijając o ściany korytarza, wpadli do pokoju, zatrzaskując drzwi.
A dalej nie trzeba już dopowiadać.
***
Zmęczeni leżeli na łożku, mokrzy, spoceni i brudni, szczególnie Jimin, nadal ciężko dysząc.
- Dziękuję - tylko to zdążył wysapać Jimin.
- Nie ma za co - uśmiechnął się starszy i chwycił chusteczki, wycierajac młodszego.
Po długim czasie, byli juz po kąpieli. Siedząc na łóżku zastanawiali się nad tym co moją robić przez resztę wieczoru.
- Yoongi! - krzyknał młodszy, wybiegajac na koniec korytarza, otwierając strych, wchodząc w niego głąb.
- Jimin, co Ty.. tyłek Cię nie boli?! - krzyknał do niego, wstając z łóżka, przeczesując włosy.
Wszedł dalej i wysunął na wierzch pudełko, grzebiąc w nim. Po chwili przygryzł wargę, widząc to, co znaleźć chciał. Wziął tablicę, wracając do Mina.
- Patrz co mam - wystawił brudną tablicę w jego stronę.
- Ouija? Cholera Jimin, skąd Ty to masz? - oburzony zabrał przedmiot, oglądając go dokładnie.
- No.. wcisnęli mi gdzieś.. wiem tylko jak się nazywa i do czego służy. Proszę spróbujmy, w końcu jest halloween!
- Gdzieś czyli gdzie? Nie ma mowy - pokręcił głową, odchodząc od chłopaka.
- Na pchlim targu
- Po pierwsze, jak mogłeś stamtąd to wziąć, a po drugie, co Ty tam idioto robiłeś? - spytał zdziwiony, rządając wyjaśnień.
- Yah, Yoongi nieważne! Proszę spróbujmy! Zawsze chciałem to sprawdzić, ale byłem sam, a do tego potrzeba przynajmniej dwie osoby. A mam Ciebie - uśmiechnął się szeroko, podchodząc do chłopaka. - Proszę - zrobił maślane oczka, patrząc na starszego.
- Wiesz jak tego się w ogóle używa? - uniósł jedną brew do góry.
- No.. masz tu tak, nie i nie wiem, literki i cyferki i tą zabawną strzałkę - zaśmiał się, zaraz poważniejąc, patrząc chłopakowi w oczy. - Boisz sie?
- Tak Jimin, oczywiście, że się boje! A co jeśli to działa? Mam się Tobą opiekować a nie.. bawić sie jakąś przeklętą tablicą, pochodzenia wiadomo jakiego. - prychnął.
- Obiecuję, że nic się nie stanie. Szybko to skończymy. - kiwnął głową
Yoongi westchnął, wiedząc, że nie może odmówić młodszemu. Wyjął telefon i dokładnie przeczytał instrukcję, zerkając na komentarze pod tekstem.
- Jimin ja nie jestem pewny czy możemy.. - pokręcił głową, patrząc na chłopaka.
- Czytaj - usiadł na podłodzę, kładąc tablice przed sobą.
- Oprócz słów, liczb oraz liter, masz jeszcze żegnaj, nie zapomnij. - spojrzał uważnie na niego, a ten pokiwał głową. - Każdy z uczestników dotyka lekko wskaźnika, lekko. - podkreślił - Napisane jest tu, że aby przywołać owego ducha, trzeba wypowiedzieć słowa ''my zebrani tutaj, przywołujemy ducha'' - westchnął cicho, dalej czytając - ''duchu, jeśli jesteś z nami, daj nam znak lub wskaż wskaźnikiem na tak'' Jimin ja naprawdę nie wiem czy to dobry pomysł..
- Nie marudź tylko mów Yoongi
- Nie można zmuszać go do przybycia. Podobno będzie czuć chłód w pokoju, miej to na uwadze. Potem trzeba dowiedzieć się, czy duch nic nam nie zrobi i skąd pochodzi. Dlatego też masz piekło, niebo i tak lub nie. Jimin nie damy rady.
- Co jeszcze jeszcze jest tam napisane?
- Nie wolno go przemęczać, czasami może nie znać odpowiedzi - wskazał na ''nie wiem'' - tam. I..czasami odpowiaa w języku..umarłych?
- Czyli nie da się tego zrozumieć?
- Owszem, no i jeszcze zakończenie. Najważniejsza część. Słuchaj mnie - zmarszczył brwi, patrząc jak ten ogląda tablice - Należy wypowiedzieć słowa ''dziękujemy ci duchu za rozmowe i przepraszamy za naruszenie twojego spokoju, odejdź tam, skąd przyszedłeś'' Wtedy.. - kucnął przy planszy - powinien pokierować wskaźnij na żegnaj. I pod żadnym pozorem nie zdejmuj palców ze wskaźnika. - powiedział całkiem poważnie.
Jimin przytulił się do Yoongiego, wzdychając cicho.
- Będę blisko Ciebie. - pokiwał głową i położył dwa palce z obu rąk na wskaźniku, to samo, ale niepewnie wykonał po chwili Yoongi.
- Pamiętaj o czym mówiłem.
- Pamiętam
Starszy odetchnął i przełknął ślinę.
- My zebrani tutaj, przywołujemy ducha. Jeśli jesteś z nami, daj nam znak lub wskaż wskaźnikiem na tak.
I nic
- Yoongi? - szepnął młodszy.
- My zebrani tutaj, przywołujemy ducha. Jeśli jesteś z nami, daj nam znak lub wskaż wskaźnikiem na tak. - powtórzył.
Nadal nic
- My zebrani tutaj, przywołujemy ducha. Jeśli jesteś z nami, daj nam znak lub wskaż wskaźnikiem na tak. - powtórzył kolejny raz. Strzałka poruszyła się, sunąc powoli na miejsce z napisem ''tak''.
Jimin spojrzał przestraszony na starszego, który z niedowierzaniem patrzył na tablicę.
- Skąd przyszedłeś? - powiedział niepewnie Yoongi.
Wskazówka zadrgała, sunąc na niebo, po chwili... piekło.
- Nie zrobisz nam nic? - odetchnął cicho, zaraz robiąc duże oczy, kiedy nagle znaleźli się na ''nie wiem''. Był przekonany, że w instrukcji było napisane, że dostępne są tu odpowiedzi tak lub nie. Ale nie mógł sprawdzić. Nie mógł zdjąć palców.
- Jimin.. pytanie.
- Duchu - zaczął - czeka nas szczęście? - przełknął ślinę.
Ich palce zadrżały. Czekali na ruch z jego strony. Po chwili przemieścili się na pole z napisem ''nie''. Obaj spojrzeli na siebie.
- Jimin kończmy to... - przygryzł wargę. Poczuli nagle ostry chłód, przypominający odór śmierci. W tym samym czasie spojrzeli do góry na żyrandol, który zaczął lekko się kołysać. Jimin krzyknął zabierając obie dłonie ze wskazówki kiedy kilka książek spadło z półki.
- Idioto, nie pożegnałeś się! - krzyknął, a młodszy wtulił się w jego ciało. Było przerażająco zimno.
Zgasły światła.
Słychać było tylko krzyki Jimina,
wołającego Yoongiego,
który nagle
gdzieś znikł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro