Wyznania Na Stacji
Jimin myślał, że będzie się niemiłosiernie nudził podczas tych kilku godzin jazdy samochodem. Za każdym razem kiedy omawiał z Kookiem szczegóły wyjazdu z przyjaciółmi miał wrażenie, że odpadnie mu ten boski tyłek albo powstaną na nim trwałe odciski od skórzanych foteli w aucie czarnowłosego.
I za każdym razem jęczał uświadamiając sobie fakt, że Jeon będzie zajęty prowadzeniem i nie będzie mógł poświęcić mu całej swojej uwagi.
O jak się pomylił.
Jego chłopak zaplanował muzyczną mapę na całą podróż.
Przygotował dla nich listę utworów, których słuchali jeszcze za dzieciaka, te których słuchali jako nastolatkowie oraz te które ostatnio wygrzebali w odmętach youtuba.
Nie zabrakło również kawałków z lat osiemdziesiątych których jako dzieci nienawidzili, a teraz wręcz kochali.
Dlatego mimo, że młodszy prowadził w samochodzie było niezwykle głośno.
I to bynajmniej nie od rozmów.
Przekrzykiwali się wzajemnie śpiewając partie Guns N' Roses do Knockin' On Heaven's Door mimo, że ich głosy nie za bardzo pasowały do tego konkretnego utworu.
Śmiali się myląc niektóre słowa. Jednak kiedy Kook zaczął na światłach śpiewać do butelki z napojem Chim nie wytrzymał i zaczął go nagrywać.
Uznał, że będzie to dobry materiał na... Kiedyś tam. Może na starość?
Po dwóch godzinach zatrzymali się na stacji gdzie po kilku minutach dojechała do nich reszta chłopców.
-No w końcu! Ile można na was czekać? - Jeon zaśmiał się opierając o maskę samochodu i przyciągając do siebie Jimina. Od razu ułożył swoje duże dłonie na jego krągłych biodrach.
-To ty jeździsz jak wariat. - Krzyknął Nam przecierając przy tym twarz.
-W krzakach stała policja wiesz?! - Hoseok zaczął uzupełniać paliwo marszcząc przy tym nos.
-Nawet nie chciało im się was gonić. Na ich miejscu też bym wolał zostać na dupie. - Yoongi wyraził swoje niezadowolenie z faktu, że przyjaciele nie pozwolili mu zostać w domu. Dlatego w akcie manifestu czy chuj wie czego ubrał się cały na czarno.
-Kamyczku... Uśmiechnij się. - Chim wyplątał się z uścisku Kooka po czym podszedł do przyjaciela i objął go ramieniem. - Chodź. Kupimy kawusię. - Wiedział co działało na tego wiecznie niezadowolonego z życia hyunga.
-Dobra. Ale ty płacisz. Chcę największą i najczarniejszą kawę jaką mają na tym zadupiu.-prychnął jednak pozwolił prowadzić się blondynowi.
-Chyba Park podrywa Mina. - zaśmiał się Tae. - W sumie mieliśmy taki plan...
-Zamknij się albo nie będzie więcej przychodzenia do mnie na obiadki. - Jin spiorunował młodszego wzrokiem.
-Jaki plan? - Kook wręcz zapłonął ciekawością.
-Stwierdziliśmy, że jak nie spikniecie się z Jiminem to zesfatamy go z Yoongim. - Nam parsknął jednak po chwili krzyknął z bólu po tym jak dostał w głowę od swojego chłopaka.
-Proszę was. - czarnowłosy odgarnął zbłąkane kosmyki wytatuowaną dłonią. - Jimin ma takie potrzeby seksualne, że po miesiącu zajeździł by naszego kochanego dziadka Cukra. Nic by z niego nie zostało.
-Skąd mogliśmy wiedzieć, że to dziecko ma libido tak wielkie jak ty sam? - Hobi zamknął wlew paliwa po czym zgarnął portfel. - Powinieneś się cieszyć. Przynajmniej nie musisz szukać trzech dup tygodniowo.
-Tak. Mam tyłek Jimina o każdej porze dnia i nocy. Nie to co ty. - zakpił zerkając przy tym na zarumienionego Taehyunga.
-Gnoju! Zajmij się swoimi sprawami łóżkowymi! - Tae schował się do samochodu naburmuszony.
-Wy zaczęliście temat. - najmłodszy wypchnął językiem policzek jednak uśmiechnął się niemal od razu czując na swoim pośladku małą dłoń. Od razu przyciągnął do siebie blondyna całując jego kark.
-Ja i moja kawa idziemy usiąść. - zadowolony Min sączył czarny napój wracając do samochodu.
-Jimin co mu tam dałeś, że się uśmiecha? - Nam uniósł brew do góry.
-Nic. Pani zapytała co podać to powiedziałem, że chcę największą kawę jaką mają, a jak zapytała jaką to powiedziałem, że tak czarną jak dusza Yoongiego. - Park wzruszył ramionami na co reszta parsknąła śmiechem.
-I wszystko jasne. - Jin westchnął. - Ten kamyk myśli, że jest jakimś demonem czy chuj wie co. Jakbym miał napisać o nim książkę to był by gangsterem lub faktycznie demonem.
-A jest jedynie studentem kompozycji, dyrygentury i teorii muzyki. - Tae w końcu przestał się puszyć.
-Lepsze to niż projektant mody. Może się przebije. Wystarczy, że łowcy talentów będą na jakimś występie. - Kook prychnął. - Ty będziesz miał przesrane szukając pracy.
-A ty to co?! Myślisz, że ludzie będą kupować twoje obrazy? - Tae już miał rzucić w jego kierunku wiązanką przekleństw jednak Hobi wrócił w porę i zaczął miziać go po włosach.
-Otworzę studio tatuażu. - Najmłodszy uśmiechnął się triumfalnie.
-Bogaty buc. - Najmłodszy z Kimów wsiadł do samochodu pokazując przyjacielowi środkowy palec.
-No... Jimin? - Jin uśmiechnął się. - Wiesz jak się ustawić co? - puścił młodszemu oczko na co ten tupnął nóżką.
-Jedziemy! - zarządził Nam. - Postarajcie się nas nie zgubić bo Hobi ma słaby zasięg, a Jinowi niedługo padnie bateria.
-To niech naładuje telefon? - zaproponował Jimin.
-Mamy zajetą przejściówkę.
-Masz jeszcze auksa idioto. - Kook nie bawił się w coś takiego jak szacunek do starszych. - W razie czego za godzinę widzimy się pod makiem. Robie się głodny. Po prawej będzie zjazd. Często stoi tam masa ciężarówek. Traficie. - pomachał przyjaciołom po czym zgarnął Jimina do samochodu.
-Wcale nie jestem z tobą dla pieniędzy. - blondyn odezwał się po jakimś czasie odkąd wyruszyli spod stacji.
-Wiem skarbie. - Jeon ułożył dłoń na udzie swojego chłopaka. - Jesteś ze mną dla dobrego seksu.
-Ty chuju złamany! - Jimin zaczął krzyczeć. - Jesteś pieprzonym dupkiem i pierdolonym frajerem!
-Poprawka. To ty w tym związku jesteś pieprzony. - młodszy zaśmiał się po czym puścił składankę.
-Brak mi do ciebie słów! - blondyn przewrócił jedynie oczami.
-Ale i tak mnie kochasz.
-No.
-----------------------
Poszłam zapalić i tak jakoś naszła mnie wena na pisanie
Jeżeli są błędy to poprawcie mnie
Będę wdzięczna 😅
Miłej nocy
Kocham was! ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro