Impreza
W końcu nadszedł ten dzień! Dzień, którego wyczekiwał zarówno Jimin jak i Kook. Bal halloweenowy.
Zarówno jeden jak i drugi ukrywali przed sobą kostiumy by spotęgować efekt końcowy.
Jimin- jak już na niego przystało zamknął się w łazience chwilę po piętnastej by się przygotować. Co i rusz zerkał na wiszącą na wieszaku czarną sutannę z koloratką.
Nie była to jednak byle jaka sutanna. Co to to nie. Jimin nie byłby sobą gdyby postawił na coś prostego i zwyczajnego.
Owa sutanna składała się z trzech elementów. Czarna bluzka połączona była z mucetem, który idealnie zakrywał gorset w tym samym kolorze, a długa do ziemi spódnica opinała talię by rozszerzać się ku dołowi. Posiadała kilka rozcięć przez, które można było wyeksponować pełne uda jednak blondyn postanowił je zapiąć na małe guziczki znajdujące się od wewnętrznej strony ubrania by w strategicznym momencie pokazać Kookowi co takiego skrywa ten kostium.
Chim uśmiechał się pod nosem zerkając to na przebranie to na bieliznę kiedy idealnie gładki, czyściutki i pachnący postanowił zrobić delikatny makijaż.
Postawił na podkreślenie oczu cieniem w kolorze delikatnego brązu, policzki rozświetlił złotem, a usta pociągnął wiśniową pomadką, którą a pro po ukradł swojemu chłopakowi.
Efekt końcowy powalił na kolana nawet jego. W duchu przyznał sam sobie, że jest gorącym towarem.
Jungkook za to okupował sypialnię. Układał swoje długie kosmyki w loczki, wcierał w nie olejki i posypywał delikatnie czarnym brokatem.
Oczy podkreślił czarnymi cieniami a usta pociągnął porzeczkową pomadką przez co wydawały się mieć kolor głębokiej czerwieni wpadającej w czerń.
Mimo tego, że na dworze było zimno nie nałożył koszuli. Na nagi i delikatnie naoliwkowany tors nałożył kamizelkę. Czarny materiał podkreślał jego umięśnienie, a wzory ze złotej nici pasowały do jego opalenizny. Na nogi naciągnął czarne, skórzane spodnie a w szlufki wcisnął ciężki pas ze złotą klamrą, na której widniała czaszka.
Wszystkiego dopełniały ciężkie, czarne buty oraz czarny, skórzany płaszcz. Puścił oczko do własnego odbicia po czym wyszedł z pomieszczenia i stanął u szczytu schodów opierając się o barierkę. Pragnął już zobaczyć swojego ślicznego chłopca.
I nie musiał długo czekać.
Po kilku minutach z łazienki wyszedł seksowny ksiądz przez co Kook poczuł jak zalewa go fala gorąca.
-Mmm... Jesteś seksownym diabłem Jungkookie. - Jimin podszedł do młodszego z cwanym uśmieszkiem i ułożył dłonie na jego klatce piersiowej. - Będziesz musiał się postarać by dostać rozgrzeszenie od księdza Parka Złotko. - zaśmiał się cichutko po czym stanął na paluszkach i cmoknął Jeona w usta.
Otępiały student nie wiedział co się dzieje więc złapał tylko dłoń ukochanego i sprowadził go na dół.
Podał mu czarny płaszcz i wyprowadził z domu.
Droga na salę w której miała odbyć się studencka impreza halloweenowa minęła im w ciszy.
Co jakiś czas zerkali na siebie, a ich wzrok przesiąknięty był powstrzymywanym pożądaniem.
Na miejscu byli niemal w tym samym czasie co reszta ich paczki.
Oczywiście Jimin, Tae i Jin nie mogli się nadziwić jak piękni są. Posłali sobie tyle komplementów, że reszta chłopców miała ochotę wymiotować cukrem...
Jak zwykle otwarcie balu chwilę trwało gdyż jeden z profesorów nie mógł się nachwalić kostiumów swoich uczniów, a i sam zgarnął gromkie brawa jako ten, którego wszyscy uwielbiali.
W kocu ogromne pomieszczenie wypełniło się muzyką i wszyscy ruszyli na parkiet.
Każda skoczna piosenka przetańczona była w grupie. Kółku czy innej figurze geometrycznej.
Te spokojniejsze i bardziej zmysłowe były Kooka i Jimina.
Czarnowłosy mocno obejmował swojego chłopaka czując jak ten rytmicznie porusza biodrami ocierając się o jego uda oraz krocze. Drobne rączki zarzucone były do tyłu by obejmować kark partnera.
Co jakiś czas usta Jeona muskały szyję starszego i trwało to aż do momentu w którym ten nie usłyszał jęku przebijającego się przez muzykę.
I nie mogło skończyć się to inaczej jak zaciągnięciem Jimina do jednej z sal gdzie zatrzasnęli za sobą drzwi.
-Właśnie to miejsce wybieram jako to do wypełnienia naszej nagrody z zakładu. - Kook uniósł starszego do góry zaciskając dłonie na jego pośladkach. Wpił się w te pyszne usta i na oślep ruszył do parapetu gdzie było otwarte okno.
-Czekaj Koo... - Chim jęknął i zaczął rozpinać boki spódnicy od sutanny.
Już po chwili czarnowłosy mógł podziwiać pulchne uda ubrane w...
-Ja pierdole... To jednak ty jesteś szatanem w najczystszej postaci. - Jungkook przełknęł ciężko ślinę widząc te wszystkie skórzane zapinki i podwiązki, w które ubrany był jego ukochany. - Chciałbym zobaczyć Cię w tym bez tej sutanny. - duże dłonie od razu zaczęły swoją wędrówkę, a wrażliwe uszy wyłapywały ciche posapywania.
-W domu Ggukie. W domu. A teraz zajmij się mną. Proszę. - blondyn jęknął kiedy jego ukochany odkrył, że ten nie ma na sobie standardowej bielizny, a koronkowe majteczki z wycięciem na pupie.
Chwila, w której młodszy klęknął by zacząć wylizywać kuszącą go dziurkę była dla Parka niczym szybkie pstryknięcie, po którym świece zapłonęły w całym budynku. Było mu tak gorąco, że zapomniał o otwartym oknie i jęknął przeciągle.
Nim się zorientował długie palce wdarły się w jego ciasne wnętrze, a zaraz po tym usłyszał dźwięk otwierango opakowania z prezerwatywami.
-Kookie...
-Moje sliczne maleństwo.
Chim zacisnął drobne dłonie na umięśnionych ramionach i zagryzł wargi w momencie, w którym twardy penis zagłębił się w nim do samego końca.
I starał się... Naprawdę się starał by być cichutko jednak jego plan spalił na panewce w tej samej chwili, w której poczuł kolejne pachnięcie.
Udami objął ciaśniej biodra kochanka, paznokcie zagłębił w opalonej skórze, usta docisnął do pachnącej olejkami szyi, a zabki zagryzał to na języku to na skrawku wrażliwego ciała Jeona.
Nim obaj się zorientowali pod oknem znalazła się spora grupka ich znajomych.
-Mocniej Kook. - krzyknął jeden z chłopaków na co Jimin jęknął z przyjemności i zawstydzenia.
Blondyn miał ochotę się ukryć jednak nadchodzący orgazm nie pozwalał mu na to.
Z korytarza dochodziła głośna muzyka, z dworu wiatr przywiał zapach alkoholu...
-Kookie proszę... Proszę... - Chim odchylił głowę do tyłu.
Ich ciała zderzały się ze sobą w szybkim tempie... Penis Jeona zagłębiał się w Parku głęboko i mocno. Nabrzmiałe jądra obijały się o seksowne pośladki, a wytatuowane dłonie zaciskały się na pulchnych udach.
-Kocham Cię Chimmy...- czarnowłosy wysapał przyspieszając do maksimum przez co obaj osiągnęli spełnienie niemal w tym samym momencie.
-Ja... Ja ciebie też kocham Ggukie. - blondyn wysapał z ledwością.
Po chwili do ich uszu dobiegły piski, krzyki i gromkie brawa.
Ich stosunek oglądało co najmniej trzydzieści osób.
-Zmieniam zdanie... Jednak Cię nienawidzę.
-Jasne skarbie. Co tylko zechcesz. - Jeon parsknął śmiechem.
----------------------------------
KONIEC!!!
Wiem, miały być jeszcze trzy rozdziały jednak plany się zmieniły
Dziękuję, że cierpliwie czekaliście
Kocham was ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro