Impreza
Jiminowi powoli kończył się termin jaki dała mu babcia na rozmowę z Kookiem.
Chłopak jednak nie wiedział nawet od czego powinien zacząć.
Nie potrafił po tygodniach milczenia poruszyć tematu, który nadal bardzo go bolał.
Stara się jednak poukładać sobie wszystko w głowie.
Dlatego kiedy w piątek wieczorem Kook wrócił z siłowni blondyn postanowił, że to właśnie ten czas.
Czas na rozmowę.
Kilka razy kiedy młodszy przechodził obok niego starał się zacząć jednak czarnowłosy skutecznie go ignorował co powoli zaczynało irytować studenta.
Jego granice wytrzymałości puściły gdy Jeon zszedł do salonu w czarnych, obcisłych spodniach, koszuli w tym samym kolorze oraz kurtce skórzanej.
-Gdzie idziesz? - zapytał w końcu widząc, że ten sam mu nic nie powie.
-O. To my rozmawiamy ze sobą? Przegapiłem ten moment gdy wszystko sobie wyjaśniliśmy? - chłopak parsknął zirytowany.
-Właśnie chciałem... - Przerwał jednak widząc, że nie jest słuchany. - Powiesz w końcu gdzie idziesz? - wstał z kanapy.
-Na imprezę. - Kook zerknął na blondyna i widząc go w pluszowych długich skarpetkach oraz jego koszulce miał ochotę podejść i go przytulić. A przede wszystkim miał ochotę zostać w domu.
-Gdzie?
-Do Chanyeola. Mieliśmy iść do niego we dwoje ale skoro nie jesteśmy już razem to idę sam. - Jeon postawił wszystko na jedną kartę. Albo przejebie wszystko albo wygra. - Udanego weekendu Jimin. Nie wiem kiedy wrócę. - zgarnął z komody klucze i po chwili dało się słyszeć trzaśnięcie drzwi frontowych.
-Co kurwa?! - chłopak momentalnie złapał za telefon. Nie musiał długo czekać. - Tae!
-Co jest Jimin? I dlaczego krzyczysz? - chłopak po drugiej stronie słuchawki aż odsunął telefon od biednego ucha.
-Kod czerwony! - Park klapnął na podłogę załamany.
-O kurwa! - przez chwilę blondyn słyszał jedynie szelest. - Hobi wieź mnie do Jimina w tej chwili! Nie obchodzi mnie to! Rusz to dupsko z kanapy! Co tam mamroczesz?! Tak?! Celibat!
Tym razem to młody student odsunął telefon od biednego ucha.
-Będę za dziesięć minut słońce! Bierz szybki prysznic! I obyś był gładziutki! - krzyknął Kim po czym się rozłączył.
Jimin siedział jeszcze chwilę na podłodze po czym zerwał się i pobiegł do łazienki. Niemal od razu pozbył się ubrań i wszedł do kabiny prysznicowej.
Tym razem nie miał czasu na długą kąpiel w wannie.
Nim zdążył umyć zęby czy chociażby wysuszyć włosy usłyszał trzask drzwi.
-Przybyłem! Idę naszykować ci ubrania! I wziąłem kosmetyczkę! Będzie dzisiaj z ciebie taka suczita, że temu dupkowi raz na zawsze odechce się patrzeć na inne wielkie dupsko!
-Fakt. Może patrzeć tylko na moje...
-Wielkie dupsko. - dokończył nigo przyjaciel kiedy blondyn wszedł do sypialni w szlafroku.
-Dokładnie. Jest u Chanyeola więc dobrze wiesz co się tam dzieje. Wszystkie laski są w stanie uprawiać z nim tam seks chociażby na jebanym balkonie! - wyrzucił drobne rączki w górę.
-A niech tylko spróbuje jakąś przelecieć to osobiście upierdolę mu kutasa zardzewiałym sekatorem mojej pierdolniętej ciotki. - Kim zaczął nakładać na twarz przyjaciela makijaż. Zwinnie uwijał się podkreślając jego oczy.
-Chyba bym mu wpierdolił gigantycznego kaktusa w to jego umięśnione dupsko. - Chim aż się zagotował.
-Swoją drogą ciekawe jak to jest jak facet bez penisa patrzy na laskę, która normalnie by go podnieciła. Bo w sumie może mieć ochotę na seks ale nie ma czym Jebać.
-Tae! Jesteś nienormalny!
-Bravo! Order geniusza dla Park Jimina! - chłopak parsknął śmiechem. - Skończyłem. A teraz ubieraj się i ogarnę ci włosy. - wskazał na ubrania na wieszaku, a Jimina aż zamurowało.
Kim naszykował dla niego czerwoną koszulę z głębokim dekoltem w serek, do tego czarne skórzane spodnie oraz martensy nabijane ćwiekami na cholewce. Wszystkiego dopełniały kolczyki oraz pierścionki i skórzana kurtka. Nie czekając na nic od razu zaczął się ubierać. Musiał przyznać sam przed sobą, że wyglądał...
-Wyglądasz kurewsko zajebiście. I kurewsko. Ale możesz być tylko kurwą Kooka. Inaczej ucinamy mu penisa. - Tae złapał za szczotkę i suszarkę po czym ułożył włosy Chimowi.
-Dzięki. - zaśmiał się. - Jesteś wielki. - Kiedy w końcu spojrzał w lustro uśmiechnął się do odbicia. - Jeon jest mój i każda szmata się o tym przekona.
I właśnie z tą myślą i bojowym nastawieniem wyszedł z domu w towarzystwie przyjaciela.
Wspaniałomyślny Hobi zawiózł go pod dom Chanyeola po czym powiedział, że trzyma kciuki.
Kiedy blondyn wszedł do domu od razu uderzył w niego zapach alkoholu.
Zmarszczył nos przedzierając się przez tłum ludzi.
-Mochi! - po chwili drobnego chłopaka zaatakowało ogromne cielsko gospodarza. - Nie spodziewałem się ciebie. Ale dobrze, że jesteś! Napijmy się!
-Gdzie Kook? - Park przeszedł od razu do konkretów.
-W sumie to... - Sportowiec zaśmiał się nerwowo. - Z Tzuyu w salonie. - powiedział w końcu widząc minę niższego.
-Dzięki. - blondyn uśmiechnął się, a w jego oczach zatańczyły ogniki.
-Tylko nie zabij ich tam! Albo chociaż nie na dywanie! - gospodarz krzyknął za odchodzącym chłopakiem.
Kiedy Jimin wkroczył do salonu akurat piosenka zmieniła się na I Wanna be your slave od Maneskina.
Z daleka widział jak czerwonowłosa dziewczyna opłata ramię JEGO CHŁOPAKA!
-Tzuyu!-wydarł się zdzierając sobie przez to gardło. Momentalnie połowa zgromadzonych osób zwróciła na niego swoją uwagę. - Zabieraj swoje łapska albo ci je kurwa połamie. - zdecydowanym krokiem zbliżał się ku dwójce.
-Ale o co ci chodzi Jiminnie? Dobrze się bawimy z Kookiem. - dziewczyna zachichotała kiedy blondyn stanął przed nimi.
-Zabieraj łapska dziwko! - szarpnął ją za włosy przez co ta pisnęła.
-Jimin... - Jeon spojrzał na chłopaka jednak widząc jego minę momentalnie zapomniał co właśnie chciał powiedzieć.
-Jeszcze raz go dotkniesz, a przysięgam, że będziesz srała przez usta do końca życia. - pchnął ją na fotel ignorując fakt, że była bliska płaczu. - A ty kurwa... - spojrzał na młodszego. - Zapierdalasz do domu w tym momencie!
-Jimin przestań się zachowywać jak... - nie skończył. Dostał tak mocnego strzała w policzek, że głowa odskoczyła mu na bok. Wypchał językiem policzek po czym otarł stróżkę krwi z ust.
-Klucze. - blondyn wystawił dłoń do przodu. - Dawaj te jebane klucze i nawet nie waż się odzywać. - wysyczał.
I Jungkook dał mu to czego chciał podziwiając jednocześnie jak silny i pewny siebie był w tym momencie. Kiedy już mieli wychodzić z salonu Park nagle Odwrócił się do dziewczyny.
-Jeszcze raz zobaczę, że piszesz, dzwonisz czy chociażby rozmawiasz z moim facetem to nie ręczę za siebie suko. - uśmiechnął się uroczo posyłając jej zimne spojrzenie po czym złapał za wytatuowaną dłoń partnera i pociągnął go do wyjścia.
Bez problemu zasiadł za kierownicą ukochanego samochodu młodszego czekając aż ten usiądzie na miejscu pasażera. Droga do domu nie trwała zbyt długo. W zasadzie nawet tam nie dojechali.
-Zatrzymaj się. - po kilku minutach ciszy Jeon już nie wytrzymał.
Chim zjechał na pobocze gdzie nie docierało światło latarni. Zgasił silnik i nim czarnowłosy zdążył powiedzieć chociaż słówko blondyn zalał go potokiem słów.
-Jeszcze raz zobaczę cię oglądającego inną dupę niż ta moja utnę ci kutasa. Jeżeli jeszcze raz będziesz pisał z jakąkolwiek laską i rozmowa nie będzie dotyczyła notatek czy egzaminów to utnę ci kutasa. Jeżeli zobaczę, że podczas jazdy czy spaceru patrzysz na kogoś innego to utnę ci kutasa. W ogóle jeżeli będę miał jakiekolwiek podstawy czy podejrzenia to...
-Tak, wiem. Utniesz mi kutasa. - Kook zaśmiał się.
-I co cię kurwa tak bawi palancie?! - starszy zirytował się.
-Nic. Poprostu wyglądałeś cholernie seksownie pokazując wszystkim do kogo należę. Nadal wygladasz seksownie. - zmierzył wzrokiem blondyna oblizując przy tym dolną wargę.
-Wysiadaj. - zarządził starszy samemu opuszczając pojazd. I kiedy czarnowłosy go posłuchał i po chwili podszedł do niego Chim przyciągnął go do siebie wpijając się w malinowy usta z zachłannością jaka jeszcze nigdy mu nie towarzyszyła.
Już po chwili blondyn siedział na masce oplatając szczupłymi udami biodra partnera.
Nie trzeba było długo czekać by Jeon zaatakował jego szyję zębami zostawiając po sobie miliony śladów. Błądził dłońmi po szczupłym ciele sapiąc raz za razem. Sprawnie pozbył się butów starszego i tych jego cholernych skórzanych spodni. Po chwili obie kurtki wylądowały gdzieś z boku wraz z paskiem od spodni młodszego.
Wytatuowana dłoń zacisnęła się na bladych, umięśnionych udach by po chwili czarne bokserki dołączyły do małej kupki ubrań.
Nie przejmując się niczym Kook bez ostrzeżenia wsunął między pulchne wargi trzy palce.
-Naśliń je dobrze. - sapnął blondynowi do ucha. Już po chwili podziwiał zwinny język oplatający jego palce. - Kurwa. - Jimin wyglądał jakby właśnie dostał najsmaczniejszego lizaka w całym swoim życiu.
Drobne łapki oplatały duży nadgarstek, a ciemne oczy obserwowały młodszego lśniąc pożądaniem.
I Chim nie musiał długo czekać by te palce znalazły się między jego pośladkami.
Jęknął przeciągle kiedy dwa z nich wdarły się do jego wnętrza.
Przyciągnął kochanka za szyję do namiętnego pocałunku.
Ich usta łączyły się ze sobą łapczywie, a języki walczyły o dominację w namiętnym tańcu.
Po dłuższym czasie trzeci palec zagłębił się między boskimi pośladkami, a dłoń poruszała się w zawrotnym tempie.
-Kook! - Jimin krzyknął dochodząc. Jednak to nie był koniec. Już po chwili twardy penis Jungkooka wszedł w niego bez zbędnych ceregieli tak mocno, że blondyn poczuł na pośladkach jądra swojego chłopaka.
Czarnowłosy od razu zaczął szybko i mocno poruszać biodrami warcząc przy tym z podniecenia. Zaciskał dłonie na ciele drobnego chłopaka mając gdzieś fakt, że ktoś mógł by ich zobaczyć. W pewnym momencie jego spodnie opadły do kostek jednak nie przejął się tym nawet. Był zbyt zajęty pieprzeniem swojego chłopaka.
---------------------------------
JESTEM!
Nie zapomniałam o rozdziale.
Miał być wcześniej jednak przyjechał mój chłopak i chcieliśmy spędzić więcej czasu razem zwlaszcza, że wyjeżdża we wtorek i nie będzie miał nawet zasięgu😔
Smutno mi i już za nim tęsknię 🥺
Mam nadzieję, że już nie będziecie krzyczeć że Jikooki mają być razem 😅
Miłego wieczoru!
Kocham was! ❤️
A oto moje dzidzi kochane! ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro