Adorator i Więzienie
Każdego dnia Kook poświęcał Jiminowi cały swój czas. Zabierał go na wieczorne spacery trzymając w swojej dłoni małą łapkę swojego chłopaka.
Poranki spędzali w łóżku przytulając się i całując. Czasami kiedy młodszy dokuczał Parkowi dostawał poduszką przez łeb co kończyło się bitwą na poduszki lub wojną na łaskotki.
Jadali wspólne śniadania w kuchni oraz obiady w salonie przed telewizorem.
W każdą sobotę byli w kinie oraz na kolacji w ich ukubionej knajpce, a we wszystkie niedziele całą grupą wychodzili na miasto do baru lub do klubu.
Ostatni dzień wakacji postanowili uczcić porządną imprezą.
Jedyną osobą, którą jak zawsze musieli namawiać na wyjście z domu był Yoongi twierdzący, że szóstka przyjaciół wysysa z niego wszystkie siły witalne. Chłopak dochodził do siebie dopiero w piątek, a w niedzielę ponownie kazali mu wychodzić do ludzi.
Zazwyczaj Jiminowi udawało się by go przekupić. A to proponował mu zapas kawy, nowy koc lub poduszkę do jego kolekcji. Kupił przyjacielowi nawet wycieraczkę z bardzo zachęcającym napisem "Wypierdalać".
-Kookie nie chce mi się. - Blondyn okręci się w kołdrę jak nalesnik mimo, że było mu bardzo ciepło.
-O nie mój drogi. To koniec naszych wakacji. Od poniedziałku wracamy na uczelnie. Poza tym obiecałeś już, że będziemy. I przypominam, że to był twój pomysł. - czarnowłosy przytulił do siebie zawiniątko.
-No i dlaczego wszyscy się zgodzili? - Park jęknął zdesperowany.
-Bo to świetny pomysł.
-No tak. W końcu pszczoły nie tłumaczą muchom, że miód jest lepszy od gówna. - starszy jęknął przeciągle.
-Jeszcze jesteś w ubraniu, a już jęczysz? Nawet nic nie zrobiłem. Kurcze. Jestem w tym co raz lepszy. - zaśmiał się.
-Idiota. No Idiota no!
-No już, już kochanie. Bo będzie mi smutno. - młodszy ucałował czoło swojego hyunga.
-Jasne. Już to widzę. Smutno to by ci było jakbym powiedział, że musisz poradzić sobie dłonią.
-O nie! Nigdy byś mi tak nie powiedział prawda?! - czarnowłosy zamienił ich pozycjami przez co Jimin leżał ledwo oddychając, przyciśnięty do łóżka i zawinięty w kołdrę.
-No nie wiem. Zastanowię się.
-Ale Jimin! Jesteś przecież grzeczny!
-No żartowałem przecież! Bierz te łapy bo mnie zgnieciesz. - starał się uwolnić z kokona jaki sam sobie stworzył.
-A jak uprawiamy seks to każesz mi trzymać mocniej. Ty się zdecyduj bo w końcu zamknę się w sobie jak nie będę wiedział co robić. - Kook odwinął starszego z pościeli po czym ucałował jegk ustka.
-Bredzisz. Powinieneś coś zjeść. - Chim zerknął na zegarek. - Niee... Nie chce mi się. Muszę się umyć, ubrać, umalować, zjeść... Za dużo do zrobienia. - złapał w łapki policzki Kooka. - Zrobisz to za mnie?
-Mogę wziąć z tobą kąpiel i cię nakarmić. Resztę niestety musisz zrobić sam.
-Niech będzie. A zaniesiesz mnie do łazienki? Dam ci buzi w zamian. - Blondyn uśmiechnął się robiąc słodką minkę.
-Ehh... Nie mam chyba wyjścia. - przewrócił oczami i zgarnął z łóżka drobne ciałko partnera. Skierował swoje kroki do łazienki uśmiechając się cały czas. Zwłaszcza, że starszy co chwila dawał mu buziaczka w ramię lub w szyję.
W wannie spędzili ponad godzinę relaksując się przy tym, a kiedy wyszli opatuleni w szlafroki młodszy udał się do kuchni by przygotować dla nich posiłek. W tym samym czasie Park siedział przed szafą wybierając ubrania dla siebie i Kooka by mniej więcej do siebie pasowały. Postawił na czerń. Wybrał dwie czarne koszule oraz czarne obcisłe spodnie tak by jego pośladki były podkreślone oraz by umięśnione uda młodszego były wyraźnie widoczne pod materiałem.
Nie był by sobą gdyby nie wybrał czegoś charakterystycznego do swojej kloszuli dlatego wygrzebał z suflady skórzane zapinki nabijane ćwiekami. Postanowił opleść je jakoś ładnie na nadgarstku by nadać koszuli pazura.
Wieczorem Kook podniecił się niemal na sam widok blondyna. Chłopak miał na sobie obcisłe czarne spodnie tak idealnie podkreślające krągłe pośladki, a jego koszula odslaniała jedno ramię oraz obojczyki. I musiał przyznać, że zapięcie na koszuli wyglądało idealnie.
-Mmm... Ciacho. - Jimin przesunął paluszkiem po klatce piersiowej Jeona. Jego czarna koszula prześwitywała pod światłom, a spodnie które mu wybrał idealnie eksponowały umięśnione uda.
-W końcu jestem Kookie... To do czegoś zobowiązuje. - przyciągnął do sobie patrnera po czym mocno pocałował pulchne usta. - Będę musiał pilnować cię dzisiaj bardziej niż zazwyczaj.
-Możesz nie odstępować mnie na krok.
I tak też było. Kiedy całą siódemką siedzieli w klubie na kanapach, Jimin był jedyną osobą siedzącą na kolanach partnera.
Podczas tańca na kształtnych biodrach stale spoczywały duże i wytatuowane dłonie.
Faktem jednak było, że jeden z imprezowiczów obrał sobie blondyna jako dzisiejszy cel.
Po kilku tańcach Park podszedł do baru by zamówić drinki dla siebie oraz przyjaciół.
-Hej piękny. Masz ochotę na taniec? - czarnowłosy chłopak oparł się o bar nie odrywając wzroku od blondyna.
-Jakoś nie za bardzo. - Jimin nie chciał być niemiły dlatego grzecznie odmówił.
-Tamten chłopak cały czas cię obłapia. Nie przeszkadza ci to?
-W żadnym wypadku. Podoba mi się - Chim zapłacił czekając aż jego zamówienie będzie gotowe.
-Mam na imię Chang. - przedstawił się nieznajomy.
-A mnie to nie interesuje. - Park co raz bardziej się niecierpliwił. Rozejrzał się za kimś z jego paczki jednak jak na złość zajęci byli rozmową przy ich stoliku.
-Widzę, że jesteś zadziorny. Lubię takich chłopców. Nie chciał byś się zabawić? - podszedł jeszcze bliżej. W mniemaniu Chima zbyt blisko.
-Z pewnością bym chciał. Ale nie z tobą. Możesz jedynie pomarzyć. - prychnął siadając na wysokim stołku. Widział jak barman rozlewq już drinki do szklanek dlatego cieszył się, że zaraz wróci do przyjaciół oraz do Kooka i będzie mógł dalej skupić się na zabawie.
-Wolisz być obmacywany przez dzieciaka zamiast dobrze piperzony przez prawdziwego mężczyznę? - nieznajomy zaśmiał się po czym mocno zacisnął dłoń na szczupłym udzie blondyna.
-Chim czy ten palant ci się narzuca? - znikąd pojawił się Kai.
-Um... Chyba tak. - Park zacisnął zęby starając się zrzucić z siebie silną dłoń natręta.
-Nie wtrącaj się Jongin. - Chang prychnął zdenerwowany. - Właśnie miałem iść zatańczyć z tym słodziakiem.
-No nie wydaje mi się bym zgadzał się na cokolwiek. - Jimin zeskoczył z krzesła z uśmiechem kiedy kelner w końcu postawił przed nim tacę z drinkami dopytując czy aby na pewno nie zawołać jednej z kelnerek.
-Nie bądź taki niedostępny słodziku.
-Odwal się człowieku. - Student pisnął czując dłoń obcego na swoim pośladku.
-Chang zostaw go. - Kai był co raz bardziej zdenerwowany. Nie chciał wszczynać awantury.
-Zamknij się i najlepiej spierdalaj Jongin. Jestem zajety. - tym razem dłoń czarnowłosego zacisnęła się na krągłym pośladki.
-Ty skurwielu! - Jimin złapał za wysoką szklankę i chlusnął w twarz intruza słodkim alkoholem.
-Ty mała kurwo! - Chang złapał blondyna za włosy przez co po chwili dostał w ryj od Kima.
W między czasie zaniepokojony Kook podszedł do baru i widząc całą sytuację aż się zagotował.
Nim zdążył dojść do swojego chłopaka stał się świadkiem tego jak jego znajomy ładuje na podłodze, a Jimin został mocno złapany za ramię przez natręta.
Niewiele myśląc Jeon zamachnął się uderzając rywala prosto w nos.
-Chuju zeszmaciały! - warknął uderzając po raz kolejny.
Po chwili reszta ich paczki dobiegła by rozdzielić bijącą się dwójkę.
Ktoś zadzwonił na policję.
Jednak kiedy nieznajomy uderzył Kooka to w Jiminie się zagotowało.
Niewiele myśląc zgarnął z lady tace i jebnął nią Changa prosto w pusty łeb.
Tak oto całą dziewiątką wylądowali na komisariacie, a następnie zostali zamknięci w jednej celi dopóki ktoś nie przyjedzie i nie wpłaci za nich kaucji.
-Zawsze pakujesz nas w kłopoty Chang. - Kai jęknął trzymając przy policzku zimne jeszcze kajdanki.
-Po chuj ten frajer się wtrącał?! - czarnowłosy warknął w stronę Jimina.
-Może dlatego, że nikt nie będzie dotykał MOJEGO chłopaka! - Jeon ponownie chciał mu wpierdolić jednak Chim powstrzymał go delikatnym buziakiem w policzek.
-Nie ma co. Udany ostatni dzień wakacji. - Suga parsknął śmiechem. Jedynie jego to wszystko bawiło.
-Mi jest wszystko jedno. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli tu spać. - Jin fuknął przytulając się do ledwo przytomnego Nama.
Tae oraz Hobi spali nawaleni w rogu celi.
-Skąd miałem wiedzieć, że jest zajęty? Nie jest podpisany! - bronił się Chang.
-Moje opierdol się nie wystarczyło?! - Chim zaczął krzyczeć machając dłońmi zakrytymi w kajdanki.
-Nie ma co Jeon. Znalazłeś sobie godnego partnera. - Kai parsknął śmiechem.
-Widzę, że wam tu wesoło. - Przed celą stanęła siostra Jimina. - To może ja jednak nie wpłacę tej kaucji i posiedzicie sobie trochę? Hm?
-Nie pierdol głupot tylko nas stąd zabierz. - Warknął Kook.
-No dobrze, dobrze. - dziewczyna uśmiechnęła się i zawołała policjanta. - Zabieram wszystkich z wyjątkiem tego ze złamanym nosem.
-Jak to?! To co ze mną? - Chang się oburzył.
-Tak to. Nie znam cię człowieku. Poza tym chciałeś rozbić mi Jikooka. Gnij tu.
Już po piętnastu minutach ósemka chłopaków stała przed komisariatem policji masując swoje nadgarstki.
-Ostatni raz maszn na sobie tą koszulę. Zaszyje ci ten dekolt lub doszyję więcej guzików. - Kook objął blondyna w pasie na co reszta parsknęła śmiechem.
-Zabiorę się z Tae i Hobim. - Suga ziewnął. - Zmęczyła mnie ta odsiadka.
-Okej. To ja zbiorę się z wami. - Siostra Jimina objęła w pasie brata po czym potargała jego włosy śmiejąc się z oburzonej miny młodszego.
-My też chyba pojedziemy razem. - Jin podtrzymywał jedną ręką Nama i kontem oka zerkał na kołyszącego się Jongina.
-To ustalone. Do zobaczenia! - Chim ruszył z Kookiem oraz siostrą do najbliższego postoju taksówek.
-Ostatni raz jadę do was w środku nocy i płacę kaucję.
-No weź. Nie bądź taka. - Jeon zaśmiał się cicho. - Ale dzięki. Powiem mamie by kupiła ci zestaw kosmetyków i przysłała do Korei.
-Żartujesz sobie?! - dziewczyna aż zapiszczała podekscytowana.
-Nie. Mówię poważnie.
-To mogę was odbierać z komisariatu jak często chcecie.
-------------------------------
Wybaczcie, że przerwałam maraton jednak chłopka zabrał mi telefon na weekend mówiąc, że nie ma internetu i wgle kontaktu ze światem 😂
Udanego wieczorku słoneczka
Kocham was! ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro