Na językach
Wattpadowe opowiadania przeważnie skupiają się na głównym bohaterze, postaci, w której się on zakocha, paru przyjaciołach i osobie biorącej za życiowy cel krzywdę naszej perełki. Ale hej! Przecież nie tylko na nich powinna skupiać się akcja.
W prawdziwym życiu ważne role odgrywają przecież chrzestni, których rzadko kiedy widzimy (na przykład z powodu dystansu, jaki dzieli obie rodziny), kuzyni często pozwalający sobie na zdecydowanie za dużo w naszym towarzystwie, a przede wszystkim *werble* rodzice.
No właśnie, rodzice. Pozornie oczywiste postacie: matka i ojciec, czasami dwie matki, bądź dwaj ojcowie. Rodzice, bez których, osobiście, nie chcę wyobrażać sobie życia.
Dlaczego tak często spotykamy się z ich opkowymi "wyjazdami w delegacje"? Albo tym, że mieszkają kilkaset kilometrów od naszego bohatera, chociaż (najczęściej) nie jest on pełnoletni?
Nie oszukujmy się: tak jak rodzice w prawdziwym życiu, ci z opowiadań mają pełnić ważną rolę. Powinni być przy naszym bohaterze i chociaż - owszem - zdarzają się tacy, którzy nie potrafią zdobywać się na czułe gesty względem swoich dzieci, to są!
Codziennie wstają z łóżka, piją kawy w swoich ogromnych kubkach, zawzięcie komentują powtórki seriali, których przez nadmiar pracy nie mogli obejrzeć wieczorem.
Naprawdę nie rozumiem tego, że dla wielu pisarzy amatorów na Wattpadzie tak wielką trudność sprawia napisanie nawet dwóch zdań opisujących chociażby jedną z wyżej wymienionych czynności. To chyba nie jest takie trudne, prawda? Jestem pewna, że wiele opowiadań nabrałoby odrobinę realizmu dzięki takiemu właśnie zabiegowi.
Kochani moi najdrożsi - ci początkujący w pisaniu, a już przede wszystkim ci popełniający karygodny błąd usuwania rodziców z opowiadania bez najmniejszej reakcji bohatera.
Jako osoba przez trzy lata mieszkająca bez rodziców, którzy byli oddaleni ode mnie o ponad tysiąc kilometrów, muszę uświadomić Wam, że pogodzenie się z "nagłym wyjazdem rodziców oraz tym, że możliwie już nie wrócą" nie jest takie łatwe, jak wielu z Was opisuje. I hej! Skoro ja nie umiałam się z tym pogodzić przez wspomniane trzy lata, a każdą telefoniczną rozmowę kończyłam łzami, to totalną bzdurą będzie, jeśli wasz opkowy bohater całkowicie wyprze ich z pamięci po jednym dniu.
Mój zaiste emocjonalny monolog zakończony. Wiem, że rozgadałam się na maksa, ale tej kwestii niestety nie mogłam sobie odpuścić. Czekam na pomidory.
Do dzisiejszej dyskusji, właśnie na temat rodziców oraz ich relacji z dziećmi w opowiadaniach, zaprosiłam MonicaMargaret, Severitaserum, YourLittleBoo oraz Marzycielka089.
Polishkathel: Opkowi rodzice. Są przez rozdział, a potem słuch po nich ginie. Co uważacie na ten temat?
MonicaMargaret: Opkowi rodzice są trochę jak Yeti: wszyscy o nich słyszeli, nikt ich nie widział. Jeśli pojawiają się przynajmniej w jednym rozdziale, to i tak jest to sukces. Czy to dobrze, czy źle, trudno mi oceniać. Sama często w jakiś sposób pozbywam się rodziców, żeby nie tworzyć sobie sztucznego tłumu w opowiadaniu. Wiadomo, że więcej bohaterów, to więcej charakterów do wymyślenia, zaprezentowania itp. Dla niektórych to za dużo. Poza tym, rzadko kiedy rodzice odgrywają ważną rolę w fabule, oprócz tego, że dali życie głównemu bohaterowi i jako-tako go wychowali. Słyszałaś kiedyś o mamie, która ścinałaby głowy wampirom? (To, swoją drogą, mogłoby być interesujące).
Severitaserum: Jeśli chodzi o pozbywanie się rodziców, to jest to bardzo wygodne rozwiązanie. Przecież rodzice zawsze wszystko psują, nie? Jak to tak mogą nie pozwalać córce zalewać się w trupa i uprawiać seks z trzema chłopakami po kolei? Pff. Jakaś patologia, pozbądźmy się ich. Albo niech jadą w delegację, albo niech giną w wypadku, aby bohaterka mogła znaleźć pocieszenie w męskich ramionach. Albo niech będą już sierotami, jak się zaczyna akcja! A teraz bardziej poważnie. Większość osób piszących na watt opowiadania to osoby nastoletnie, będące w wieku dojrzewania. To ten czas, kiedy według nas rodzice to ci najgorsi i są tylko po to, aby nam uprzykrzyć życie. Psują marzenia, nie pozwalają się bawić, "nic nie rozumieją". Nawet nam tlen na złość zabierają. To są wrogowie numer jeden. Szczególnie, jak zabiorą smartfona i laptop. Wiem, co mówię, bo ja też tak uważałam jeszcze 3 lata temu. Opowiadania zawsze były, są i będą w jakiś sposób odzwierciedleniem marzeń autora. Na Wattpadzie dobre 90% to właśnie tego typu książki, mniej lub bardziej zwariowane (a często popaprane) marzenia i fantazje autorek. Nie zliczę, ile sama w gimnazjum nie przespałam nocy marząc i wymyślając historie, w których ja jestem tą popularną, najlepszą we wszystkim, i która uśmiecha się z satysfakcją na widok tych "szmat", co jeszcze niedawno mnie gnębiły. Każdy chce się czuć wyjątkowy, szczególnie w okresie dojrzewania, gdy hierarchia wśród rówieśników jest ważniejsza niż cokolwiek innego. Jednocześnie chcemy być dorośli, a dorosłość z punktu widzenia nastolatka rozumowaniu to pieniądze, alkohol, samochody, papierosy, modne, seksowne ciuchy, garnitury, biżuteria, seks. To, co nieosiągalne, jest najbardziej pożądane. A rodzice ze swoimi ograniczeniami tylko wszystko psują, prawda? Stąd mamy Mary Sujki w parze z okropnymi rodzicami.
YourLittleBoo: Może pojawiają się kosmici i słuch po nich ginie? Ale jeśli mam być szczera, myślę, że to może mieć podłoże psychologiczne (iks de). Autorka nie chce czuć presji rodziców, poza tym oni tylko ograniczaliby bohaterkę i jej akcje z cudownym bohaterem - jak np. Seksy na stole, wypady na wyścigi z gangiem lub nagły ślub po koncercie.
Marzycielka089: Uważam to za bardzo złą praktykę. Pomyślmy sami, jaki wpływ na nas mieli nasi rodzice – wychowali nas (a przynajmniej większość), starali się, przewijali nam pieluchy. I przełóżmy to teraz na życie bohatera, którego stworzyliśmy. Daliśmy mu rodzinę, która o niego dba. Niech postać również o nich dba – mogłaby czasem zadzwonić (jeśli mieszka poza domem), porozmawiać podczas obiadu lub śniadania. Czasem rodzice wydają się być ogromną przeszkodą ku zdobywaniu przez bohaterkę chłopaka, niszczeniu pod osłoną nocy złych demonów. A tu proszę – nie zawsze są niepotrzebni.
Polishkathel: Czy opkowi rodzice są tematem, który jest ucinany zbyt szybko? Uważacie, że możnaby go przedstawić w interesujący sposób?
MonicaMargaret: Myślę, że tak, można ten temat przedstawić interesująco. Zależy to też trochę od samej fabuły opowiadania, bo jeśli bohaterem jest jakiś wybraniec, który wyrusza w podróż na drugi koniec świata, żeby zgarnąć jakiegoś złotego Graala, to raczej nie zabierze ze sobą rodziców, żeby ich niepotrzebnie narażać (o ile ich ma). Mógłby jednak o nich pomyśleć od czasu do czasu, jak tęskni za schabowym mamusi! Jednak, jeśli mamy do czynienia ze zwykłą nastolatką, która uczęszcza do szkoły, to temat rodziców i relacji rodzinnych mógłby dużo wnieść do opowiadania. Z doświadczenia wiem, jak bardzo matki potrafią być nadopiekuńcze, a ojcowie wyluzowani. Kłótnie z mamą o nieposprzątany pokój były u mnie na porządku dziennym. Kary za przewinienia, zakaz wychodzenia z domu i wiele innych takich przykładów, może mieć niezły wpływ na psychikę młodej dziewczyny, na ten jej cały bunt. Ale też z drugiej strony: można bohatera uzależnić od rodziców całkowicie i pokazać go jako nieprzystosowaną życiowo osobę. Jak teraz o tym pomyślę, to miałabym chyba z tuzin kolejnych pomysłów na to, co zrobić z opkowymi rodzicami i przedstawić ich samych oraz ich relacje z dzieckiem.
Severitaserum: Oczywiście, że tak. Czemu by nie przedstawić mamy, chociażby jako najlepszej przyjaciółki? Kogoś, kto służy radą, pomocą? Ktoś z kim możesz robić też niezłe odpały, bo jednak mamy też kiedyś były w naszym wieku. Ojca, który też może przywalić komu trzeba? Podpowie, co pociąga facetów w kobietach? Ojciec też facet i jest w stanie córce doradzić, w czym będzie dobrze wyglądać. Wesprze psychicznie, można z nim pożartować. Ja nie mówię, że wszystkie opka mają mieć cudownych, opiekuńczych rodziców, bo sama znam osoby będące rodzicami, które są z charakteru jak z pierwszego, lepszego opka, więc przedstawianie tylko super rodziców też mija się z prawdą. Ale nawet taki typ "złych" rodziców można przedstawić w interesujący sposób.
YourLittleBoo: Oczywiście, że tak! Rodzice są de facto tymi, którzy w dużej mierze odpowiadają za nasz charakter. Ich rola może często okazać się kluczowa. Ja sama pisząc zazwyczaj stawiam rodziców gdzieś wysoko, bo może to właśnie oni sprawili, że bohaterowie są jacy są. Ale warto pamiętać, że Nadopiekuńcza Mamuśka też powinna mieć powód, dla którego właśnie taka jest. Może żałuje czegoś z młodości? Nic tak nie ubogaca ff jak szczere rozmowy rodziców i bohaterów. Ja zazwyczaj płaczę na takich scenach, chlip.
Marzycielka089: Uważam, że owszem – nawet jeśli wspominamy tych rodziców, to potem gdzieś nikną w tłumie innych bohaterów. Przyznam się, że sama mam problem z utrzymaniem w opowiadaniu rodziców, ponieważ w szale przygód nastolatków zapominam. I to bardzo złe, zwłaszcza ze względu na wyżej napisane powody. Rodzice to ważny element życia każdego człowieka, zarówno tego realnego, jak i wymyślonego przez nas.
Polishkathel: Jeśli już rodzice pełnią jakąś tam rolę w opku, to najczęściej są "tymi złymi", bądź aż zbyt łatwowierni. Szczerze, rzadko kiedy spotykałam opowiadania, w których rodzice są... realistyczni. No wiecie: mili, uczynni oraz tolerancyjni, ale negatywnie nastawieni do chłopaka głównej bohaterki, bo jest punkiem, który nie zdał w zeszłym roku. Jak myślicie, dlaczego wielu autorom tak trudno jest eksperymentować z postaciami opkowych rodziców?
MonicaMargaret: Wiele osób piszących na Wattpadzie, to młodzi ludzie (rzadko kiedy spotykam osoby powyżej dwudziestego roku życia — ale nie twierdzę, że ich nie ma!), którzy A) dopiero zaczęli pisać, B) boją się eksperymentować z czymkolwiek dotyczącym pisania, C) powielają utarte ścieżki i/albo D) wyolbrzymiają lub nie rozumieją zachowań rodziców, których mają w domu i na co dzień obserwują. To nic nowego, że nastolatki całkowicie irracjonalnie interpretują zachowania dorosłych i jeszcze bardziej irracjonalnie na nie reagują. Mama nie dała ci pieniędzy na nowe buty? Na pewno cię nie kocha, więc dowal jej, przyprowadzając osiem lat starszego chłopaka z kolczykiem w nosie i irokezem na głowie. Oczywiście, że będzie wściekła, zwłaszcza jak masz trzynaście czy czternaście lat, czego się spodziewałaś? To jest oczywiście przykład „złego charakteru" w postaci mamy, która nie akceptuje wyborów córki. Wydaje mi się, że właśnie ten młodzieńczy wiek i też trochę niewiedza, jak to jest być odpowiedzialnym za inną osobą, za swoje własne dziecko, prowadzą do tego, że rodzice albo są „złymi charakterami", albo przesadnie ufającymi, na maksa wyluzowanymi, do których mówi się po imieniu lub jakimiś ksywkami. Ze skrajności w skrajność... Ale na wypośrodkowanie na pewno jeszcze przyjdzie czas.
Severitaserum: Mam spoko rodziców, osobiście uważam, że wręcz zajebistych. Ale sporo rodziców to właśnie ci pokroju opkowych i znam niektórych osobiście, niektórych poznaję z opowiadań ich dzieci, które pokazują co robią i jak "starzy" na to reagują. Więc, jeśli chodzi o naiwność to naprawdę są tacy rodzice i to w niemałej ilości, którzy nie mają czasu dla dzieci, dają im tylko kasę i chcą być "cool rodzicami"; bezstresowe wychowywanie, bez granic, bez kar i myślą, że jak spytają dziecko "jak w szkole, na imprezie" to już są rodzicami, którzy interesują się dzieckiem. Co gorsza, wierzą we wszystko, co ono im powie, bo przecież oni niczego mu nie zakazują, to ono nie ma powodu, aby ich okłamywać, no nie? Stąd potem dramy, gdy rzeczywistość okazuje się być inna, niż ta, prezentowana przez dzieci. Nagle się budzą i chcą wszystko zabierać dziecku (no chodzi o nastolatka tak) i prawie że zamykać je w piwnicy. Raptem się budzą z kilkunastoletniego snu i wrzeszczą na dziecko, wyzywają od najgorszych, wydziedziczają, czy co tam jeszcze. Tak, jest całkiem spora ilość rodziców, których tomografia głowy nie trwałaby nawet minuty, bo nie byłoby czego skanować. Co do eksperymentów. Wiek autora - większość autorów na watt ma 11-17 lat - więc skąd oni mają mieć pojęcie o rodzicielstwie? Zrozumieją dopiero, gdy sami zostaną rodzicami. Niektórzy pewnie nawet wtedy nie zrozumieją, ale to już szczegół. I dobry materiał na rodzica do opowiadania. Co do tolerancyjnych opowiadań. Spora ilość nastolatków nie rozumie właśnie innych rówieśników. Czy to punków, gotów, dresów, rockmanów. Moim zdaniem praktycznie tylko punk jest w stanie napisać o punku, ale jeżeli sam ma problem z nierozumiejącymi rodzicami, to skąd on ma do licha wiedzieć, jak by się zachował tolerancyjny rodzic? Brak wiedzy, doświadczenia i subiektywne wrażenia o "typowej sielance rodzinnej" sprawiają, że mamy w opowiadaniach to, co mamy.
YourLittleBoo: Może mają całą fabułę i nie chce im się skupiać też na tym? Bo przecież chcą opisać wielki romans, po co im tam utrudniający rodzice?! Albo odwrotnie. Bohaterowie muszą mieć przeszkodę więc po co rodzice mają mieć pozytywne cechy?! Tak jak z każdą postacią. Rodzic też człowiek, jest "kolorowy" metaforycznie mówiąc, wielu autorów gdzieś gubi tę wiedzę.
Marzycielka089: Myślę, że jest to spowodowane spojrzeniem na świat młodych. Jak wiemy, często taki obraz rodziny jest przedstawiany w opowiadaniach ze „Złej Strony Wattpada" (choć nie tylko). Nasze umysły wciąż zmieniają wizję świata, tym samym ciągle mamy inny obraz ludzi wokół nas. Dorośli są kojarzeni z brakiem aprobaty dla pomysłów dzieci, wiecznymi zakazami i najgorszym złem. Nie mówię, że zawsze, ale tak często bywa. I właśnie to może być przyczyną. Rodzice nie równają się złu najgorszemu. Jak najbardziej warto eksperymentować z postaciami rodziców. Pamiętajmy, że nie wszyscy dorośli są źli, po prostu chcą dla nas dobrze, chociaż czasem tego nie rozumiemy. Gdy piszemy o rodzicach, spróbujmy poczuć się jak oni. Jak my byśmy dbali o swoje dzieci?
Polishkathel: Pomówmy teraz o dzieciach w opowiadaniach. W większości "typowych opek" temat ciąży/dzieci pojawia się w sytuacjach, gdy miłość bohaterki z nią zrywa, a gdy nadal są razem, to odchodzi, bo nie jest gotowy, aby zostać ojcem. Co myślicie na ten temat? Czy według Was ten temat jest przedstawiany w zły sposób?
MonicaMargaret: Sytuacje, w których chłopak odchodzi, bo nie jest gotowy albo już jej nie kocha, albo coś tam jeszcze, zdarzają się w prawdziwym życiu, więc obecność tego tematu w opowiadaniu nie jest czymś zaskakującym. To, co (nie)zaskakuje, to właśnie momenty, w których ta ciąża się pojawia. Jak wspomniałaś, np. kiedy miłość wygasa. Osobiście trochę mnie odrzuca takie wprowadzenie do opowiadania dziecka, zwłaszcza jeśli ono po jakimś czasie magicznie zniknie, bo bohaterowie zdążą się pogodzić. Nie ma przecież lepszego kleju na związek jak ciąża z zaskoczenia! Tylko że to nie tak działa, nie zawsze. Wszyscy się potem męczą z tym dzieckiem, które jest Bogu ducha winne, a najwięcej chyba autorka, która nie, co z nim potem zrobić. Dlatego uważam, że jeśli chce się wprowadzić do opka ciążę, to powinno się to zrobić z namysłem, a nie po to, żeby pogodzić naszą parkę. Pogodzić to się oni mogą na tysiąc innych sposób.
Severitaserum: Uwielbiam wattpadowską farmę dzieci. Przeczytałam wystarczająco dużo słabych opowiadań by odczuć, że wygląda to tak: "O nie... bohater odchodzi, zrozumiał, że ta laska jest jakaś dziwna... co tu zrobić... wiem! Wymyślę dziecko! Nieważne, że one by wolało kochających rodziców. We wszystkich serialach to jest dobra smycz na faceta! Tak, dziecko to dobra karta przetargowa i generator największych problemów. Bez dziecka nie ma dramy! Będzie akcja!" I stąd mamy dzieci, które są w opowiadaniach traktowane gorzej niż zwierzęta. Pojawiają się by być w brzuchu przez kilka rozdziałów i wywołać wyrzuty sumienia u przyszłego ojca, powiedzieć po raz pierwszy "tata" albo "mama", ewentualnie zrobić kupę, żeby bad boy poczuł... wolę ojcowską, która jakimś cudem idzie w parze z potrzebami fizjologicznymi dziecka. Dzieci są traktowane bardzo przedmiotowo, jako zabawka i ozdobnik, kolejny cel i dowód dorosłości, po kasie, samochodach, domu itp. Posiadanie dziecka = szczęśliwa rodzinka i dobry argument na zatrzymanie faceta. Tego uczą nas seriale, prasa, wszystkie media. I jeśli nie ma kogoś, kto wyjaśni takiej przeciętnej autorce, że dziecko to coś więcej niż fajny bajer, który podkręca akcję... to nadal będzie źle z opkami, a nie daj Boże niech taka dziewczyna potem przełoży to na swoje macierzyństwo. Wtedy to współczuć dziecku.
YourLittleBoo: To trudne pytanie. Właściwie należałoby przeanalizować charakter danej postaci i dojść do wniosku, jak postąpiłaby osoba z takim bagażem doświadczeń, z takim zbiorem cech. Nie każdy młody mężczyzna zawsze odpuszcza. Idealny przykład. Moja kuzynka wpadła w liceum ze starszym od siebie chłopakiem. Ona dalej się uczyła, on pomagał jej z dzieckiem, wiele wsparła ich jej mama... Są małżeństwem, całkiem sobie radzą, ale gość też miał wiele dylematów. Cóż, to naprawdę trudny temat, a sama sytuacja może sprawić, że ktoś najzwyczajniej... spęka.
Marzycielka089: Ten temat jak najbardziej uważam za źle pokazywany. I znowu: nie zawsze, ale zdarzają się opowiadania, w których jest nieco za dużo dramatyzmu. Taki obraz rzeczywistości, w której wszyscy mężczyźni są źli, bo odchodzą od partnerek w ciąży. Czasem oboje popełniają decyzje, które nam – jako czytelnikom – nie leżą. Nie wszyscy młodzi uciekają. Jak już decydujemy się na odejście ojca dziecka, przedstawmy jego sposób myślenia i powody, dla których podjął taką decyzję. I pamiętajmy, że matka też może nie czuć się gotowa. Wszystko działa w obie strony.
Polishkathel: Ponarzekałam, poobrażałam, więc teraz wciągnę do tego artykułu coś dobrego. Czy czytaliście opowiadania, w których rodzice oraz/albo dzieci przedstawieni zostali w wyjątkowy, albo po prostu interesujący sposób?
MonicaMargaret: „Divenire" jest dobrym przykładem tego, jak w nienarzucający się nikomu sposób pogodzić niebezpieczną pracę łowcy demonów z życiem rodzinnym. Główna bohaterka ma rozwiedzionych rodziców i trójkę rodzeństwa (w tym małego braciszka z drugiego związku jej ojca), którzy przeplatają się na rodzinnych obiadkach na przemian z ratowaniem świata. Można? Można. Trzeba tylko chcieć i pamiętać o wszystkich bohaterach oraz relacjach między nimi.
Severitaserum: Za mało czytam na wattpadzie, szczególnie tych "zwyczajnych" opowiadań, aby móc się wypowiedzieć. Póki co nie znalazłam nigdzie dobrych rodziców i obawiam się, że prędzej sama coś napiszę, niż znajdę.
YourLittleBoo: Nie wiem czy coś sobie przypomnę, ale kojarzę, że było tego całkiem sporo. Zazwyczaj tak to działa, że im opowiadanie ma wyższy poziom, tym lepiej kreuje się... każdą postać.
Marzycielka089: I tu trochę umarłam w środku, ponieważ trudno mi takowe wytypować. Poleciałam natychmiast do biblioteczki na Watt i przejrzałam. Muszę przyznać, że jednym z takich opowiadań jest „Wszyscy byliśmy za młodzi" @Brxxks. Niby o rodzicach jest mało, ale są. Gdy myślę o rodzicach, przypominam sobie również „Silver Eyes", ff pisane przez dwie osóbki, LoksNals. Nic więcej mi nie przychodzi do głowy, ponieważ czytam ostatnio mniej na Watt. Jednak uważam, że na pewno znaleźć można wiele dobrych historii, w których są dobrze wykreowani rodzice. Szukajcie a znajdziecie.
Polishkathel: Jakie rady dałybyście Wattpadowym autorom w związku z tworzeniem rodziców swoich bohaterów? Macie jakieś uwagi, które powinny zostać zapamiętane podczas zabierania się za temat dzieci/ciąż?
MonicaMargaret: Jako że w „Narzeczonej na chwilę" występuje motyw opieki nad dzieckiem, trochę wiem, ile trudności przysparza pisanie o tym. Chyba największym problemem jest to, że czasem... zapomina się o tych dzieciach. Serio. Ile razy było tak, że Kenzie gdzieś sobie poszła i całkowicie zapomniała o tym, że przecież ma Jade pod opieką? Musiałam potem dopisywać, że Jade została z kimś innym... Dlatego moja rada? Nie zapominajcie o dzieciach, bo potem śmiesznie to wygląda, jak bohaterowie wylatują na rajskie wyspy, a dzieciak w domu sam siedzi i w dodatku głoduje, bo nikt nie pofatygował się, żeby mu znaleźć opiekę. I nie usuwajcie ich, kiedy zaczynają Wam wadzić, bo przez „bachora" bohaterka nie może się spiknąć z bohaterem. Może, musicie tylko wymyślić dobre rozwiązanie. A wymyślenie dobrego rozwiązania to bułka z masłem. W końcu jesteście autorami niesamowitych historii!
Severitaserum: Och, tak. Oglądajcie bajki, czytajcie inne książki (niekoniecznie te na wattpadzie lub pokroju "Zmierzchu"), myślcie, analizujcie. Nie trzeba daleko szukać inspiracji na rodzica. Dobrym przykładem ciekawego, czy też realistycznego (jak na fantasy) rodzica jest matka Percy'ego pani Jackson, Molly Weasley, Narcyza Malfoy. Z ciekawych i złych rodziców mamy Valentine'a Morgensterna, Anakina Skywalkera, Lucjusza Malfoy'a, matkę Syriusza Blacka. Nawet znajdzie się coś z bajek Disney'a: rodzice i przyszywana matka Roszpunki, matka Meridy, Śnieżki, czy księżniczki z "Księżniczki i żaby", ojciec - Arielka, Piękna i Bestia, Mulan, mama księżniczki Zosi. Nie trzeba daleko szukać, by znaleźć dowody, na to, że można zrobić dobre kreacje postaci rodzica, niezależnie od tego, jaki on ma być. A co do dzieci to powtarzam - dziecko to nie tylko zabawka, fajny bajer, skill dla bohatera. Dziecko to odpowiedzialność, obowiązek, to życie, które trzeba chronić, wychować, karmić, ubierać, usypiać, czytać bajki, rozmawiać z nim. A nie karta przetargowa dla bohaterki, bo jej osobisty alfons postanowił odejść i nie ma już kto wypełnić tej pustki w środku. I nie mówię tu tylko o pustce w sercu. Nawet w programach BBC zwierzęta są bardziej zainteresowane swoim potomstwem, niż w niektórych opkach. Wygooglujcie sobie i poczytajcie o macierzyństwie. To naprawdę jest piękna rzecz.
YourLittleBoo: Cóż... Może należałoby przemyśleć własną relację z rodzicami? Może pomyśleć jak chciałoby się z nimi rozmawiać, albo jak powinni działać "surowi rodzice". To kwestia stworzenia po prostu kolejnego bohatera niekoniecznie przez pryzmat "rodzica", a przez pryzmat osoby. Jeśli chodzi natomiast o ciążę... Warto poczytać o tym jak przebiega, a jeśli chce się zrobić coś, co może grozić bohaterce, również polecam zapoznanie się z tematem. Bo to nie jest tak, że urodzi dziecko, już może iść na seksy z bohaterem, a jej figura jest wciąż nienaganna. Poza tym dzieci prócz płakania co pięć minut są rzeczywiście absorbujące. Szczerze mówiąc, gorzej wychodzą w opkach dzieci niż rodzice. Może następna notka o tym?
Marzycielka089: Myślę, że przede wszystkim dobrą radą jest, aby wczuć się w rodzica. Pomyśleć o bohaterze jak o swoim własnym dziecku i działać. Jeśli piszemy o rodzinie mającej problemy, warto je rozłożyć na proste elementy i zastanowić się, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Myślę, że niemal każde ludzkie zachowanie ma konkretną przyczynę. Jeśli chodzi o ciążę – ojciec lub matka czasem odchodzi z jakiś powodów. Pomyślmy tak szczerze, co my byśmy zrobili. Możemy pójść w obie strony, bo tyle już historii w prawdziwym świecie było na ten temat. Nie przesadzajmy jednak.
Tymi właśnie radami zakończymy dzisiejszy artykuł. Jeśli Wy, czytelnicy, macie problemy z poruszaniem wymienionych w artykule tematów: czy to przedstawienie relacji bohatera i rodziców, czy nastoletnia ciąża - polecam zapoznać się z radami moich niezastąpionych rozmówczyń. Gwarantuję Wam, że dzięki nim będziecie na dobrej drodze ku stworzeniu realistycznej historii!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro