Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

yellow

Nie minął tydzień, a wielki gwiazdor ponownie zawitał w progi ich salonu. Kate, jako doświadczona fryzjerka, patrzyła na jego biedne włosy wręcz z litością; było jej żal, a jednocześnie nie dowierzała, że ktoś może robić im taką krzywdę z własnej, niewymuszonej woli.

- Witam. Czym mogę służyć? - zaświergotała Marissa, koleżanka dziewczyny.

Na litość boską, dlaczego jej współpracownice zachowywały się jak napalone nastolatki?

- Ty niczym. Ale poproszę Kate.

Dziewczyna aż się wzdrygnęła, ale niestety była zmuszona opuścić zaplecze i doczołgać się do fotela, w którym siedział muzyk. Rozminęła się z zawiedzioną koleżanką, żałując, że kierują się mottem 'nasz klient, nasz pan'.

- Znowu farbowanie? - Zagadnęła Clifforda, który już zdążył rozsiąść się jak u siebie w domu.

- Tak.

- Na co masz dzisiaj ochotę?

Chłopak obrócił się na fotelu i posłał jej jednoznaczny uśmiech. Brunetka zrobiła skwaszoną minę, siląc się, by mimo wszystko nie wyglądała jak po zjedzeniu cytryny.

- Na jaki kolor? - Poprawiła się.

- Żółty.

Zabrała się do pracy, ignorując jego natarczywe spojrzenia i nieudane próby flirtu. Naprawdę to na nią nie działało. Fakt, że był znanym gwiazdorem, też nie robił na niej większego wrażenia. W Los Angeles aż roiło się od sławnych ludzi, można było ich spotkać nawet w spożywczaku.

- Podoba się? - Zadała standardowe pytanie.

- Podoba. Ale jeszcze bardziej spodobałaby mi się kolacja w jakiejś dobrej restauracji. 

- Polecam knajpę na rogu ulicy. - Udała, że nie wychwyciła próby zaproszenia jej na randkę. - Robią bardzo dobre jajka po benedyktyńsku. Tylko uważaj, żeby ktoś nie wziął twojej głowy za żółtko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro