Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niewierze.

Perspektywa Nathana

Graliśmy z Max'em w prawdę.

Tak prawdę.

Nie prawdę i wyzwanie,
bo po co nam wyzwania?

-ok kiedy ostatnio.....-zaczą Max.

Nagle do pokoju weszła Clara.
-No siema.
-Ty nie miałaś pogawędki z rodzicami?- zapytał Max
-Nie dlaczego?
-Bo przez ciebie Stacey oberwała a Liam prawie umar że strachu?- wyliczyłem
-Nie no nie umar a Stacey przecież nic nie jest.
-Nic to znaczy może Liam złamał jej nos?-zapytałem i skarciłam ja wzrokiem. Po co ją się w to pakowałem przezemnie po części to też jest
-Nie no rodzice mnie nie znaleźli nie zamierzam z nimi gadać.
-aha.- mrukną Max
-Co robicie?
-Gramy w prawdę.- Powiedziałem
-Wyzwania leprze.
-Nie- powiedzieliśmy chórem ja z Max'em

Stacey weszła do pokoju.

-Mama mówi że będziemy chyba musieli pojechać do szpitala.
-Boże, na serio?!-zaniepokoiłem się
-no... Boli mnie nos ale już krew nie leci... - powiedziała I usiadła obok mnie po czym się do mnie przytuliła.

-Dobra gracie w prawdę c'nie?- powiedziała Clara.

-no
-to ja wam rzucę taka prawdą że wszyscy tu padniecie.
-no dawaj.
-Uwaga....Uwaga......Wujek Adrien to nie jest ojciec Stacey. - powiedziała po czym się uśmiechnęła...

CO?!

-kłamiesz!- krzyknela Stacey.
-udowodnić?
-no dawaj.- powiedział Max.
-okej chodźcie.- powiedziała Clara, wstała i wyszła z pokoju za nią wybiegła Stacey a potem wyszedłem ja i Max.
Wyszliśmy z willi i weszliśmy do naszego domku.

Clara otworzyła drzwi do sypialni rodziców a potem szufladę i wyjęła książeczkę zdrowia Stacey i otworzyła na którejś stronie.

-O tu. - pokazała palcem.
Stacey wyrwała jej z rąk książeszcze i wyszła z domku trzaskając drzwiami.

Perspektywa Stacey

Wyrwałam książeczkę Clarze z rąk i wyszłam z domku trzasnęłam drzwiami.

Chciało mi się płakać i chciałam normalnie wrzeszczeć na cały głos.

Weszłam do willi I krzyknełam :
-JAK MOGLIŚCIE?!?!?!- wszyscy zwrócili na mnie uwagę.

Stałam na wejściu do salonu.
W salonie byli Wujek shane I Dylan ciocia Sophia i Martina, Liam, Sky, Diana, Mama i tata...

Wszyscy się na mnie patrzyli a u mnie w oczach pojawiły się łzy.

-DLACZEGO?!?! DLACZEGO NIKT MI NIE POWIEDZIAŁ?!?! - krzyknelam I rzuciłam książeczką w mojego niby ojca.

Obruciłam się i wybiegłam.
Kilka osób wybiegło za mną.

Nie chce żyć.

Dalej boli mnie nos ale to mnie nie obchodzi...

Bo....
Nathan Nie jest moim prawdziwym bratem???......

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro