Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trening

W pokoju panowała ciemność. Obskurne pomieszczenie z szarymi kamiennymi ścianami i brudną betonową podłogą. Dla każdego wyglądałoby to jak cela więzienna, brudna piwnica, lub stare ruiny. Coś paskudnego, miejsce o którym nikt nawet by nie pomyślał że można nazywać je domem.

Ale ona była innego zdania. Sprawiła że ten okropny pokój wyglądał bardzo przytulnie. Na tych ochydnych ścianach powiesiła różne plakaty sprawiając że nie wyglądały jak ściany w więziniu. Na brudnej podłodze położyła miękki i milusi biały dywanik.

Na środku pokoju stało wygodne łóżko, na którym właśnie siedziała białowłosa dziewczyna. Po prawej stronie łóżka stała biała komoda i szafka na książki. Z kolei po lewej stronie był telewizor. Nie był najlepszy i często nie działał, ale był i urozmaicał pokój.

Naprzeciwko łóżka przy drzwiach znajdowało się biurko, a obok niego na ścianie wisiały najróżniejsze karabiny. Na szfce przy tej ścianie znajdowały się inne pistolety. Pierwszą szufladę zajmowały kolejne pistolety, w drugiej było pełno granatów i bomb. Ostatnia była zapełniona bronią zaprojektowaną przez Hydrę.

To był jej pokój. Jedyne miejsce które było dla Casie bezpieczne i mogła nazywać je swoim miejscem, swoim cichym kącikiem i oazą spokoju. Właśnie odpoczywała napawając się ciszą jaką tam panowała.

Niecałą godzinę temu została rozmrożona. Nie wiedziała jaki jest dzień, ani rok, ale nie przeszkadzało jej to. Przez tyle lat zdążyła się do tego przyzwyczaić. Co jakiś czas była zamrażana kiedy Hydra jej nie potrzebowała, a była odmrażana gdy miała misję do wykonania.

Oczywiście przed misją musiała przez cały tydzień ćwiczyć by wrócić do formy sprzed zamrożenia. To była jej rutyna. Przeczesała ręką swoje białe włosy i opadła plecami na miękki materac. Od wielu lat farbowała włosy na biały kolor i teraz gdyby pozbyć się farby miałyby bardzo jasny platynowy kolor.

Jako dziecko jej włosy miały kolor ciemnego blondu więc to naprawdę duża różnica, ale dziewczynie to nie przeszkadza. Lubi swoje jasne włosy i uważa że ich kolor sprawia że jest inna, wyjątkowa. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem i zaczęła bawić się nożem który trzymała w dłoni.

— белая смерть должна прийти на тренировку через 15 минут — usłyszała głos w głośniku.

Wstała z łóżka i podeszła do szafy wyjmując z niej czarny strój na trening. Zdjęła bluzę i spodnie po czym przebrała się we wcześniej przygotowane ubranie. Nóż który trzymała w dłoni przypięła do paska na broń znajdującego się na stroju i wyszła z pokoju.

Przemierzała szybkim krokiem korytarze bazy Hydry witając się z każdą spotkaną osobą. Nawet nie zwróciła uwagi kiedy znalazła się pod salą gdzie odbywał się jej trening. Gwałtownie otworzyła drzwi, tak że z hukiem uderzyły o ścianę i nie zwracając na to uwagi podeszła do kobiety i dwóch mężczyzn.

— Minuta spóźnienia — warknął jej przełożony Jurij.

— Wcale nie — odparła i spojrzała na swój zegarek — A może jednak tak — mruknęła cicho kiedy zobaczyła ze faktycznie się spóźniła — Ale to tylko minuta.

— Nie chce więcej widzieć żadnych spóźnień! — krzyknął mężczyzna.

— Dobrze, będę się spóźniać kiedy nie będziesz patrzał — wywróciła oczami.

— Masz się wcale nie spóźniać! Nie będę tolerował takiej niesubordynacji!

— Będziesz musiał, bo to ja wykonuję za was brudną robotę — uśmiechnęła się wrednie — A teraz jeśli pozwolisz to zacznę mój trening bo straciłam cenne dwie minuty mojego życia na rozmowę z tobą — dodała — I nie denerwuj się tak bo ci żyłka pęknie — zaśmiała się.

Jurij nie powiedział już nic tylko wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Białowłosa zaśmiała się pod nosem zadowolona że znów udało jej się wyprowadzić z równowagi swojego sztywnego przełożonego.

— Casie czy możemy zacząć trening — zapytała kobieta - Irina, która była jej trenerką.

— Oczywiście że tak, po to tu przyszłam — odpowiedziała dziewczyna.

— Świetnie więc najpierw zrób rozgrzewkę, a potem zaczniemy walkę.

Casie od razu po zrobieniu 10 minutowej rozgrzewki wróciła do trenerki. Mężczyzna stojący przy kobiecie bez żadnego słowa podeszedł do białowłosej i zaatakował ją. Dziewczyna sprawnie odpierała wszystkie ataki i powalała go na ziemię. Jednak nagle coś rozproszyło jej uwagę dosłownie na chwilę, ale to wystarczyło by mężczyzna unieruchomił ją.

— Okej starczy — powiedziała Irina i Casie od razu poczuła że spada na ziemię — Jaki popełniasz błąd moja droga? — zapytała.

— Żadnego, tylko się zagapiłam — wzruszyła ramionami śnieżnowłosa.

— Jesteś zbyt pewna siebie — stwierdziła kobieta — To właśnie twój problem i powód dla którego przegrałaś walkę.

— Jestem pewna siebie bo wiem że jestem lepsza od tych wszystkich ludzi — prychnęła.

— Dobrze pogadamy o tym później — westchnęła trenerka — Pamiętaj że jutro masz trening o szóstej rano, nie spóźnij się bo Jurij cię udusi.

— Jak mu się uda to nawet mu pogratuluje — zaśmiała się — Chociaż szczerze w to wątpię — dodała — Do zobaczenia Irina — pożegnała kobietę i wyszła.

— Do zobaczenia maluchu — odparła rosjanka.

Jasnowłosa wracała do swojej kwatery gdy zatrzymali ją Anton Zimmer i Aleksiej Gavrikov, jej przyjaciele z którymi często chodziła na misje. Anton pochodził z Niemiec, a Aleksiej był Rosjaninem. Oboje trafili do Hydry z własnej woli i oboje stracili rodziców. Od samego początku zaprzyjaźnili się z Casie.

— Witaj снежная королева — przywitał ją Anton uśmiechając się szeroko.

— Co się szczerzysz idioto — warknęła.

— Coś się stało снежинка? — zaśmiał się Aleksiej.

— Mówiłam wam że macie tak na mnie nie mówić — jęknęła zrezygnowana.

— Oczywiście maluszku — powiedział Anton przytulając ją.

— A ja to co? — zapytał rozżalony Aleksiej również ją przytulając.

— Zaraz mnie udusicie — zaśmiała się dziewczyna.

— Taki był plan — parsknął Gavrikov ściskając ją mocniej.

— O ty wredny Rosjanie! — zaśmiała się uderzając z całej siły w bark.

— Ała — jęknął, a Zimmer zaśmiał się głośno.

— A ty Anton się nie śmiej bo jesteś tak samo winny jak on — powiedziała i jego również uderzyła.

— Ej to nie ja tylko ten Rusek — żachnął się chłopak.

— Te Niemiec bo zaraz oberwiesz ode mnie — warknął Aleksiej.

— Proszę pobijcie się, bo nudno się robi — powiedziała znudzona białowłosa.

— Ty Amerykanie uspokój się — zaśmiał się Anton.

— Okej chłopcy super się gadało, ale ja muszę iść do siebie i odpocząć po treningu — zakomunikowała nastolatka obejmując każdego z nich po kolei na pożegnanie.

— Do widzenia madame — odparł Anton.

— Hasta la vista piękna damo — dodał Aleksiej.

Casie przewróciła oczami i ruszyła w kierunku swojego pokoju. Już nie mogła się doczekać nowej misji, ale najpierw czeka ją cały tydzień ciężkiej pracy. Weszła do pokoju który zajmowała i od razu rzuciła się na swoje łóżko przymykając powieki. Westchnęła szczęśliwa że w końcu może porządnie odpocząć.

Tak naprawdę nie miała pojęcia która jest godzina, bo jedyny działający zegarek jaki posiadała został zniszczony przez mężczyznę który z nią walczył. Oczywiście jak to ona musiała zapomnieć go zdjąć. Mogła wziąć telefon, ale leżał na biurku, a to zdecydowanie za daleko i nie chce się jej wstawać.

Ona jednak nawet nie musiała orientować się która godzina by wiedzieć że to czas by pójść spać. Jej ciało doskonale wiedziało że to czas by odpocząć i zregenerować siły na jutrzejszy trening. Zwłaszcza że miała walczyć z Antonem, a kto jak kto, ale Zimmer był trudnym przeciwnikiem.

Oczywiście wiedziała że go pokona, ale musi się bardzo skupić. Nie może sobie pozwolić na najmniejszy błąd ani na chwilę rozkojarzenia, bo ta chwila może skończyć się dla niej przegraną, a wtedy Anton nie przestanie się puszyć jaki to on jest cudowny i silny.
_______________________________________
Okey mamy kolejną część, mam nadzieję że się spodoba.

No i pojawiają się pierwsi przyjaciele naszej głównej bohaterki.

Możecie zostawić gwiazdkę i napisać komentarz, nie gryzę ◕◡◕

Jakby były jakieś błędy to piszcie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro